• Na jakim poziomie jest chirurgia plastyczna w Polsce?
- Program specjalizacji jest taki sam, jak w krajach Europy Zachodniej i USA. Znacznie gorzej wygląda jednak sytuacja z edukacją w tym zakresie, wykonaniem zabiegów i możliwościami, jakie mają nasze ośrodki w porównaniu do tych na Zachodzie. W Polsce chirurgia plastyczna jest niedochodowa. Opłacalna jest tylko jej marginalna część, czyli chirurgia estetyczna. Naszym problemem jest także duże osłabienie systemu szkoleń, co wynika z niedofinansowania tej dziedziny przez NFZ.
• Jakie są tego efekty?
- Wystarczy spojrzeć na ilość specjalistów. W Polsce jest ok. 170 chirurgów plastycznych, podczas gdy np. w Argentynie jest ich aż 5 tysięcy. Jak to się ma do ogólnych trendów, żeby szkolić młodą kadrę. Brakuje zakładów i klinik, które prowadziłyby takie szkolenia. W tym momencie mamy w Polsce 2-3 takie oddziały, ale ta dziedzina wyraźnie zamiera. Dyrektorzy szpitali dochodzą do wniosku, że nie opłaca się utrzymywać takich oddziałów lub wykonywać pewne podstawowe procedury. Tak się stało w szpitalach w Łodzi, Gdańsku, Bydgoszczy, Sosnowcu. Jedynie w Polanicy jest jeszcze bardzo dobry ośrodek, gdzie jest duży napływ chorych i bardzo dobrzy specjaliści. I w Łęcznej, gdzie w tym momencie jest jedyny ośrodek w Polsce, w którym leczeni są zarówno dorośli jak i dzieci.
Co za tym idzie młodzi specjaliści albo nie mają gdzie pracować, albo pracują np. na pół etatu i zarabiają grosze. Brakuje pomysłu, jak ich zachęcić do tej pracy.
• I wyjeżdżają za granicę?
- Też. Ci, którzy zostają, szukają zatrudnienia w ramach prywatnych praktyk w zakresie chirurgii estetycznej, która jest tylko marginalną częścią chirurgii plastycznej. W tym momencie dotyczy to ok. 80 proc. młodych lekarzy. W Polsce nadal nie ma świadomości czym jest chirurgia plastyczna. To pojęcie bardzo szerokie, ale kojarzy się je właśnie z medycyną estetyczną i stąd wynikają m.in. problemy z finansami. Jesteśmy traktowani po macoszemu, bo w pierwszej kolejności pieniądze trafiają do tych, którzy w ocenie ministerstwa poprawiają stan zdrowia, a nie samopoczucie pacjenta, a tak właśnie są postrzegani chirurdzy plastyczni.
• A przecież chirurgia plastyczna to nie tylko operacje powiększania biustu.
- Chirurdzy plastyczni zajmują się przede wszystkim zmianami pourazowymi i pochorobowymi, wadami u dzieci czy tzw. zmianami nabytymi np. odleżynami. Na zachodzie odleżyny to dla szpitala wstyd, u nas jest to norma. To świetnie obrazuje rozbieżności między Polską a krajami Europy Zachodniej czy USA.
• Można coś z tym zrobić?
- Przede wszystkim chodzi o odnowę tych oddziałów, które już są i które kiedyś bardzo dobrze sobie radziły. W sensie formalnym oraz rozwoju lecznictwa. Niestety, wymaga to jednak większego udziału płatnika czyli NFZ-u. Bez odpowiedniego dofinansowania niewiele zdziałamy. Chirurgii plastycznej w Polsce brakuje efektywnego lobby. Stąd tak duże niedoszacowanie tej dziedziny. Przykładem są operacje ręki. Finansowana jest np. operacja nerwów, ale kości już nie. Takie podziały są zupełnie niezrozumiałe.
• Wracając do chirurgii estetycznej: jest dużo pacjentów, którzy mają minimalną wadę ale koniecznie chcą się zoperować?
- Są różni pacjenci. Część rzeczywiście potrzebuje pomocy, bo np. wada jest widoczna na pierwszy rzut oka albo ma negatywny wpływ na zdrowie pacjenta. Zdarzają się jednak przypadki, gdzie ktoś ma wadę bardzo małą czy niewidoczną, ale uzależnia od niej całe życie. To może przybierać formy ekstremalne, kiedy pojawiają się np. groźby popełnienia samobójstwa. Nie mamy jednak na to wpływu.
• Podobnie jak na niebezpieczne \"poprawianie urody” w warunkach domowych.
- Choćby nie wiem ile się mówiło o profesjonalnie wykonanych zabiegach i konieczności konsultacji ze specjalistą, zawsze znajdą się tacy, którzy zrobią po swojemu.
.
• Da się zweryfikować lekarza czy ośrodek, do którego chcemy się wybrać na operację plastyczną?
- W mediach pojawiło się ostatnio kilka klinik, które stały się bardzo popularne. Tworzy się też rankingi, które dotyczą lekarzy i ośrodków. To na pewno daje jakieś pojęcie poziomu, jaki takie miejsce oferuje. Należy jednak pamiętać, że przy takich operacjach ryzyko jest zawsze. Powikłania mogą się zdarzyć nawet po zabiegu wykonanym przez znakomitego lekarza.
Dwa lata temu opisywaliśmy historię trzydziestokilkuletniej kobiety, która chciała powiększyć sobie piersi i wstrzyknęła w nie olej spożywczy. Kobieta trafiła do jednego z lubelskich szpitali i przeszła operację.
Po domowy sposób sięgnęła też koreańska modelka Hang Mioku. Kiedy lekarze odmówili kobiecie uzależnionej od operacji plastycznych kolejnego zabiegu wstrzyknęła sobie olej spożywczy. To drastycznie zniekształciło jej twarz.
Poprawianie urody w warunkach domowych może być bardzo niebezpieczne. Potwierdza to m.in. historia Amerykanki, która chcąc powiększyć sobie pośladki zdecydowała się na wstrzyknięcie w nie mieszanki cementu i ropy naftowej. \"Zabieg” okazał się śmiertelny.
Reklama
Prof. Jerzy Strużyna: Chirurgii plastycznej brakuje lobby
Rozmowa z prof. Jerzym Strużyną, krajowym konsultantem w zakresie chirurgii plastycznej i szefem Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej
- 09.01.2015 16:56

Reklama












Komentarze