Reklama
Elizabeth Gilbert \"Ostatni taki Amerykanin”
\"Zanim skończył siedem lat, Eustach Conway tak celnie rzucał nożem, że mógł przyszpilić nim kręgowca amerykańskiego do pnia drzewa. (…) Kiedy skończył siedemnaście lat wyprowadził się z domu i ruszył w góry, gdzie zamieszkał w skonstruowanym przez siebie tipi…”
- 20.09.2011 11:42
Tak zaczyna się pierwsza \"męska” powieść Elizabeth Gilbert, której \"Jedz, módl się, kochaj” zrobiło furorę wśród kobiecych czytelniczek. Tym razem Gilbert postanowiła uwieść męską część miłośników literatury.
Nie wiem, czy jej się to udało, ale \"Ostatniego takiego Amerykanina” przeczytałam z zainteresowaniem. Po pierwsze dlatego, że historia jest prawdziwa i sama w sobie niezwykle ciekawa, po drugie dlatego, że autorka włożyła w nią kawałek swojego serca.
Mamy więc niesamowitą opowieść o człowieku, który wybrał trudne, żeby nie powiedzieć prymitywne życie w Appalachach. Mamy historię jego dojrzewania, poszukiwania miejsca w życiu i trudnych wyborów.
Ale autorka pokusiła się o coś więcej. Pokazała kawałek historii Stanów Zjednoczonych i zmierzyła się z kilkoma narodowymi mitami. Nie siliła się przy tym na patetyczność, dlatego książka jest równocześnie dowcipna, lekka, wciągająca. Nawet, jeśli mężczyznom nie przypadnie do gustu, to z pewnością kobiety chętnie przeczytają o prawdziwym facecie, który konno przejechał Amerykę w poprzek.
Reklama












Komentarze