Reklama
Ściął topolę, która przygniotła jego matkę. Teraz ma zapłacić 18 tys. zł
Ściąłem topolę, która przygniotła moją matkę – mówi Sylwester Biernat z Kraśnika. Teraz pana Sylwestra ściga komornik.
- 02.07.2012 18:37

– Dobrze, że syn był akurat w domu, bo by mnie już robaki jadły – mówi 78-letnia Janina Biernat z Kraśnika. – Mocno wiało, więc zaganiałam kury. Wtedy przewróciła się na mnie stara topola. Zaczęłam wołać o pomoc. Przybiegł syn i żeby mnie uwolnić ściął drzewo. Teraz okazuje się, za wycięcie topoli, którą sama posadziłam, mamy zapłacić 18 tys. zł. Skąd ja wezmę pieniądze? Mam 1,4 tys. zł renty – rozkłada ręce kobieta. – Jestem chora, a ta sprawa mnie dobiła.
Do wypadku doszło w lutym. Sprawa ma jednak ciąg dalszy, bo w świetle prawa wycinka była nielegalna, a ktoś dał znać policji. – Umorzyliśmy tę sprawę, bo nie został naruszony kodeks karny ani cywilny – tłumaczy Janusz Majewski z policji w Kraśniku. – Ale naruszony został kodeks administracyjny, a w takim przypadku musimy powiadomić Urząd Miasta.
Ten zdecydował o karze. – Jak zobaczyłem, że mamy zapłacić 18 tys. zł, to był dla mnie szok – mówi Sylwester Biernat, syn pani Janiny. To on wyciął topolę. – Gdybym popełnił jakieś przestępstwo albo na kogoś napadł, to bym zrozumiał. A ja ratowałem matkę.
– W takiej sytuacji mężczyzna powinien powiadomić odpowiednie służby. Stwierdziłyby, że trzeba wyciąć drzewo – uważa Paweł Duklewski z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. – A kto w takiej sytuacji ma czas, żeby zastanawiać się nad służbami? – odpowiada Sylwester Biernat. – Do tego czasu, to bym się już udusiła – dodaje pani Janina.
– Nie zapłacę. A niech mnie zamkną w więzieniu. Zresztą będziemy się jeszcze odwoływać – zapowiada pan Sylwester.
Urząd Miasta w Kraśniku nie przesądza sprawy. – To nie jest tak, że urzędnicy są bezduszni i naliczają wysoką karę bez względu na okoliczności – zastrzega Mirosław Włodarczyk, burmistrz miasta. – Wysokość kary wynika z przepisów. Poza tym nikt nigdy do urzędu się nie zgłosił, żeby odwołać się od decyzji. Nikt też nie informował nas, że drzewo zostało wycięte, bo przewróciło się na kogoś. Dopiero kiedy pojawił się komornik, ci państwo sobie o sprawie przypomnieli.
Urzędnicy chcą pomóc. – Jeśli ten pan przyjdzie do nas, to będziemy szukać jakiegoś wyjścia z sytuacji – obiecuje burmistrz Kraśnika.
Reklama













Komentarze