Reklama
8-latek spędził noc w lesie. Spał na mchu, jadł żurawinę
Obok przechodziły łosie i dziki, ale się nie bał. Żeby było mu cieplej, spał na mchu. A że był głodny, jadł żurawinę.
- 24.09.2012 14:44

– Szedłem ścieżką wydeptaną przez zwierzynę (ok. 3 kilometrów od miejsca, gdzie w niedzielę przed południem 8-letni Michał się zgubił – red.). Wołałem go. Wtedy się odezwał – mówi Andrzej Barczak z Poleskiego Parku Narodowego. To on w poniedziałek rano odnalazł chłopca, który noc z niedzieli na poniedziałek spędził w lesie.
Michał był zziębnięty i głodny. Ale bardzo spokojny. – Cieszyłbym się, gdyby w takiej kondycji fizycznej i psychicznej były wszystkie osoby, które zgubią się w lesie. I życzyłbym wszystkim dorosłym takiego spokoju – podkreśla Barczak.
Dopóki było widno, 8-latek chodził po lesie i próbował się wydostać. Wieczorem zaczął szukać najlepszego miejsca na spędzenie nocy.
– Bardzo zimnej nocy. Miejscami były nawet przymrozki – mówi Barczak. – Żeby było mu cieplej, Michał znalazł kępę mchu przy szuwarach. Położył się na niej, skulił, ręce podłożył pod siebie. I usnął.
Jak mówił potem leśnikowi, nie bał się. Mimo że obok przechodziły łosie i dziki. – To możliwe, bo w tym rejonie zwierzyny jest dużo – tłumaczy Barczak.
Chłopcu chciało się za to pić, był też głodny. – W niedzielę rano zjadł tylko trzy kanapki – opowiada leśnik. – Chciał się napić wody, ale była brudna, więc zrezygnował. Znalazł jakiś krzak żurawiny i trochę jej zjadł.
– Ale nie spanikował. Ani, że się zgubił. Ani, że musi spędzić noc w lesie. Ani, że jest głodny – podkreśla Barczak. – Nauczycielka mówiła mu na lekcji, ile człowiek może wytrzymać bez picia i jedzenia. Zapamiętał to.
Przypomnijmy. 8-latek razem z ojcem poszedł w niedzielę na grzyby do lasu w okolicach miejscowości Wola Wereszczyńska (gm. Urszulin). W pewnym momencie dziecko oddaliło się od ojca. Początkowo mężczyzna sam szukał syna, a kiedy to nie przyniosły rezultatu, o zaginięciu poinformował policję.
Do poszukiwań zaangażowano policjantów z Włodawy i Lublina, funkcjonariuszy Straży Granicznej, strażaków, pracowników parku oraz okolicznych mieszkańców. Był też przewodnik z psem tropiącym i policyjny helikopter z kamerą termowizyjną.
Udało się w poniedziałek po godz. 8. Michała przebadał lekarz. Stwierdził, że nic poważnego mu się nie stało.
Reklama













Komentarze