Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

71 lat temu ogłoszono Manifest PKWN. Czyny społeczne, księgi dokonań i uliczne festyny

Rozmowa z Jerzym Masłowskim, byłym senatorem i historykiem z Chełma • Przez lata tworzono legendę Chełma jako kolebki PKWN. Miasto na to zasługiwało? – Odwołam się do artykułu dr Piotra Gontarczyka pt. „Krajowa Rada Namiestnicza” w tygodniku „Wprost”. Pobytowi przedstawicieli PKWN autor poświęcił zaledwie pięć krótkich zdań. Pozwolę je sobie zacytować: „Najpierw PKWN-owcy dotarli do Chełma. Tu próbowali organizować wiec. Przemawiali Osóbka-Morawski i Bolesław Drobner, ale nikt nie chciał ich słuchać. Po kilku dniach PKWN-owcy wyjechali do Lublina. Tu wszystko przebiegało sprawniej”. Taki krótki zapis w pełni oddaje istotę pobytu części członków PKWN w Chełmie i gdyby nie tragiczne następstwa i trwający 45 lat okres komunistycznego zniewolenia w zasadzie można by na tym poprzestać.
71 lat temu ogłoszono Manifest PKWN. Czyny społeczne, księgi dokonań i uliczne festyny
Jerzy Masłowski na tle malowidła upamiętniającego Manifest PKWN na ścianie kamienicy przy ul. Lubelskiej w Chełmie (Fot. Jacek Barczyński)

• Mimo to mit Chełma jako miasta PKWN wciąż pokutuje…

– Ukształtował się w oparciu o zafałszowane daty, wydarzenia i fakty. Niestety do dzisiaj ten mit jest powszechnie obecny w świadomości nie tylko mieszkańców Chełma, ale znacznej części polskiego społeczeństwa.

• Jak chełmianie przyjęli przedstawicieli PKWN?

– Wtedy mało kto słyszał o PKWN. O tym, że coś takiego powstało Chełmianie dowiedzieli się dopiero z plakatów i ulicznych odezw. Z okresu pięciodniowego pobytu przedstawicieli PKWN w Chełmie dysponujemy wspomnieniami Delegata Rządu Polskiego na Powiat Chełmski Mariana Trendoty ps. Jan Pasek. Całkowicie podważają ówczesną oficjalną wersję o wydarzeniach w pierwszych dniach po wkroczeniu do Chełma oddziałów sowieckich. 

Wynika z nich, że 22 lipca 1944 r. wykorzystując lukę pomiędzy wycofującymi się oddziałami niemieckimi, a nacierającą Armią Czerwoną, do Chełma weszły oddziały Armii Krajowej dowodzone przez kapitana Józefa Zakolskiego ps. Tom. Zorganizował on w budynku przy ul. Marszałka Piłsudskiego Komendę Miasta pełniąc oficjalnie funkcję zastępcy Delegata Rządu do spraw bezpieczeństwa. Na ulice wyszły patrole AK z biało-czerwonymi opaskami na rękawach. Wobec wkraczających do Chełma oddziałów sowieckich Trendota ujawnił się jako starosta powiatowy reprezentujący wraz z podległymi urzędnikami legalne władze polskie.

• Był tolerowany przez wyzwolicieli?

– Do 27 lipca 1944 roku kontakty z dowódcami sowieckimi układały się poprawnie. Wkrótce jednak Rosjanie rozpoczęli przygotowania do likwidacji legalnych władz polskich i instalowania przybyłych 27 lipca przedstawicieli PKWN z Edwardem Osóbką-Morawskim na czele. Wtedy to nastąpiła wspomniana na wstępie próba zorganizowania wiecu mieszkańców Chełma. Atmosferę początków działalności PKWN w Chełmie trafnie oddaje opublikowany w 1965 roku przez Krystynę Kersten fragment wspomnień Osóbki-Morawskiego. Autor zapamiętał, że w mieście wskazano im splądrowane budynki z porozbijanymi szafami walającymi się aktami. Także i to, że nie było sprzątaczek, ani gotówki na ich wynajęcie. Przedstawiciele PKWN siedzieli w swoich ministerialnych pokojach i zastanawiali się, od czego zacząć.

• PKWN w końcu zaczął w Chełmie rządzić?

– O realnej sile i znaczeniu PKWN w tych dniach najwymowniej świadczą wspomnienia Andrzeja Witosa. Jego zdaniem wystarczyłoby stu, a nawet mniej śmiałych ludzi, aby PKWN wraz z ochroną zlikwidować w ciągu godziny. Praktycznie w pierwszych tygodniach po wkroczeniu Armii Czerwonej inicjatywa całkowicie należała do przedstawicieli NKWD. To oni, a nie działacze PKWN, prowadzili rozmowy ze starostą, a także aresztowania i łapanki oficerów i żołnierzy AK.

• W mieście pojawił się wtedy także gen. Berling…

– Po przybyciu dowodzonych przez niego oddziałów z polecenia starosty, podległego jeszcze rządowi londyńskiemu, w mieście rozplakatowano odezwę do żołnierzy zatytułowaną „Generale wróć”. Przypominano mu w niej, że składał przysięgę na wierność legalnemu Rządowi Polskiemu i powinien opuścić PKWN.

• Kiedy po raz pierwszy Chełm został nazwany miastem PKWN?

– Względna cisza wokół PKWN i manifestu trwała w Chełmie do 1954 roku. Wtedy to w ramach obchodów 10-lecia PRL zorganizowano uroczystą sesję połączonych rad: Powiatowej i Miejskiej, a w organie KW PZPR „Sztandarze Ludu” pojawiły się po raz pierwszy określenia Chełma jako „miasta, w którym PKWN proklamował historyczny Manifest”. Do Chełma przybyli z tej okazji między innymi członek Biura Politycznego KC PZPR i pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Lublinie. Z kolei przedstawiciele zakładów pracy i chłopów złożyli meldunki o wykonaniu zobowiązań. Pięć lat później na łamach tego samego organu relacjonując kolejne, chełmskie obchody Święta Odrodzenia Polski Krystyna Pałys w artykule „Siła, zdrowie, radość na ulicach Chełma” użyła już określenia Chełma jako miasta PKWN.

• Te obchody stały się chełmską specjalnością?

– Z jednych z nich mieszkańcy przede wszystkim zapamiętali to, że biorące udział w defiladzie ciężkie czołgi zniszczyły im główne ulice miasta. Szczególnie uroczystego charakteru obchody „Święta Odrodzenia Polski” nabrały w latach 70 i 80 XX wieku. Sam dzień 22 lipca poprzedzały liczne czyny partyjne, zobowiązania zakładów pracy , festyny i zloty. Władze partyjne małego województwa chełmskiego upatrywały w tym szansy na zaistnienie w skali kraju.

• Co z tych obchodów wynikało dla mieszkańców?

– Kojarzyły się dwojako. Z jednej strony jako przymusowy udział w ramach zakładów pracy w czynach społecznych i manifestacjach, często połączonych z koniecznością przesunięcia urlopu. Z drugiej strony jedyny raz w roku mieli okazję podczas świątecznych kiermaszy zakupienia towarów na co dzień nieobecnych w chełmskich sklepach. Lokalne piwo o nazwie „Lipcowe” dopełniało atmosferę „radosnego nastroju świętowania”.

• Kiedy to się skończyło?

– Ostatnim tak hucznie zorganizowanym „świętem PKWN” były obchody jego 40 rocznicy. W Chełmie czczono ją wytężoną pracą w ramach zobowiązań wpisanych do „Księgi czynów i dokonań roku 40-lecia PRL”.
Do księgi swoje zobowiązania wpisało 31 zakładów pracy, instytucji i organizacji. Zadeklarowano wtedy wzrost produkcji o 128 mln zł, wybudowanie 4 km dróg i inne prace o wartości 40 mln. Same Chełmskie Zakłady Obuwia, oczywiście im. PKWN zadeklarowały dodatkową produkcję w ilości 6,3 tys. par obuwia, a Spółdzielnia „Nasza Przyszłość” zobowiązała się uszyć kurtki chłopięce o wartości 1 mln zł.
„Sztandar Ludu” z 23 lipca 1984 r. na pierwszej stronie zamieścił duży charakterystyczny tytuł: „W czterdziestą rocznice odrodzenia Polski myśli i uczucia obywateli kierowały się ku przeszłości do Chełma i Lublina, gdzie rodziła się władza ludowa”.

• Mit miasta PKWN odchodzi już w zapomnienie?

– Powoli i z oporami. Przez lata utrwalały go nazwy ulic, placu, osiedla, szkół, zakładów pracy, a także parku i stadionu. Nawet dzieci przychodzące na świat w Chełmie mogły otrzymać w USC medal „Dziecku urodzonemu w Mieście PKWN”. Na podobny bonus, za dodatkową opłatą mogli liczyć nowożeńcy, którym przysługiwał podobny medal „Zaślubionym w Mieście PKWN”
Podbudowaniu miejscowej tradycji miało służyć także jedyne w Polsce Muzeum PKWN. Wjeżdżających do Chełma podróżnych, często ku ich uciesze poprzez tablice Witał Chełm Miasto PKWN. Znamienne, że najnowsza seria takich tablic pojawiła się przy drogach wyjazdowych, a także w sąsiedztwie dworca PKP już po wyborach 4 czerwca 1989 roku!

• Postawmy kropkę nad i. Manifest Lipcowy został wydrukowany w Chełmie?

– Odwołam się do stanowiska samego Osóbki-Morawskiego. W jednym z poważnych wydawnictw przyznał on, że „na ogół podaje, że przyjęto go w Chełmie, jako pierwszym mieście wyzwolonym, a nawet ilustruje się ten fakt w gazetach pokazując konkretną drukarnię chełmską i konkretnego drukarza. Nie neguje faktu, że kiedy zabrakło nam egzemplarzy popularnego manifestu mogli go drukować nie tylko w Chełmie, ale także w innych miastach i innych drukarniach”.

Moskiewskie radio podało błędną informację o powstaniu w Chełmie PKWN-u i ogłoszeniu tam Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego.

Ze wspomnień Edwarda Osóbki-Morawskiego: My podajemy, że PKWN powstał w Chełmie i że 22 lipca tam drukowaliśmy Manifest. To takie małe niewinne kłamstwo. Chodziło o to, żeby ładnie wyglądało, że to na polskiej ziemi powstał Manifest i PKWN. Nawet co roku pokazują drukarnię i drukarza, a ja się śmieję w kułak. Najlepszy dowód, że w tym pierwszym Manifeście popełniony jest błąd. I w moim nazwisku jest zwykle „u”, bowiem w rosyjskiej pisowni nie istnieje „ó””. Ten pierwszy Manifest drukował drukarz sowiecki.

Manifest PKWN, nazywany też Manifestem Lipcowym, stanowił fundament nowych porządków budowanych przez komunistów. Dokument określał zasady ustrojowe przyszłego państwa polskiego, prezentował program nowych władz i przede wszystkim był dokumentem o charakterze propagandowym. W dokumencie pisano o demokracji, równości i wolności, przemilczano za to cel, do jakiego zmierzała polityka komunistów, tzn. adaptację na gruncie polskim sowieckich wzorów ustrojowych, społecznych i gospodarczych.

Źródło: Leksykon Teatru NN


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama