- Wychodzimy z założenia, że gracz ma usiąść, zagrać i uświadomić sobie, że historia nie jest nudnym zbiorem faktów, nazwisk i dat, że planszówka może być atrakcyjnym medium, nawet jeśli jest związana z historią. A po zakończeniu partii musi pojawić się chęć doczytania o tym, o czym była gra - mówi Michał Sieńko, współzałożyciel Fabryki Gier Historycznych.
Wywołać strajk
Fabryka powstała pod koniec 2011 roku. Autorskim debiutem wydawnictwa była gra „W Zakładzie. Lubelski Lipiec '80”, rozgrywająca się w Fabryce Samochodów Ciężarowych w Lublinie.
Gracze podczas rozgrywki wcielają się w pracowników i dążą do osiągnięcia własnych celów, np. zostania pracownikiem miesiąca bądź wywołania strajku. To pierwsza gra pod szyldem Fabryki, ale nie pierwsza w ogóle. Wcześniej, dzięki planszówce, Michał Sieńko zyskał tytuł magistra historii: zamiast pisać pracę magisterską, zaprojektował grę o Zygmuncie Auguście, która w rozbudowanej wersji znajduje się obecnie w ofercie FGH.
Grając w „Sigismundus Augustus. Dei gratia rex Poloniae” wcielamy się w jeden z magnackich rodów i walczymy z przeciwnikami o wpływy w Rzeczypospolitej. - Gra symuluje tarcia, jakie miały miejsce w Polsce za panowania Zygmunta Augusta - wyjaśnia autor. Wszystkie rody, postacie i wydarzenia w grze mają podstawę w wydarzeniach historycznych.
Inspiracje
Na studiach Sieńko „po raz drugi” poznał Adama Kwapińskiego. Wcześniej razem działali w Lubelskim Stowarzyszeniu Fantastyki „Cytadela Syriusza”, ale wówczas ich drogi się nie przecięły.
- Pomysł by połączyć zamiłowanie do historii oraz gier planszowych pojawił się w 2011 roku. Następnie stwierdziliśmy, że spróbujemy to skomercjalizować - wyjaśnia Adam Kwapiński, który wcześniej był współprojektantem „Teomachii”; gry, której uniwersum oparte jest na starożytnych mitologiach. Gracz wciela się w jedno ze starożytnych bóstw i wysyła swoich wyznawców do walki z wyznawcami wrogich bóstw.
Inspirację do tworzenia gier daje im wszystko, od filmów, poprzez literaturę na zwykłych przedmiotach kończąc.
Pomysł na „Herosów” pojawił się, gdy Adam Kwapiński przyglądał się klepsydrze. - Postanowiłem przenieść komputerowy gatunek gier RTS (strategia w czasie rzeczywistym) na planszę. Jest dużo tego typu konwersji, ale zazwyczaj nadal są to gry turowe. „Herosi” klimatem przypominają kultową serię gier komputerowych „Heroes of Might and Magic”, podstawową różnicą jest mechanika. Autor nie poszedł na łatwiznę, tylko przekornie stworzył system oparty na rozgrywce w czasie rzeczywistym. - Chciałem pokazać, że da się stworzyć taką grę.
Bez publicystyki
Zbieranie materiałów do gier historycznych bywa żmudne, zwłaszcza, gdy cały świat ma bazować na historii.
- Zawsze trzeba przeczytać na ten temat książki, często też oglądamy filmy, które mogą dać dalszą inspirację. Te informacje są bardzo ważne, by zrobić dobrą grę i dobrze przedstawić fakty – dodaje Sieńko.
Gra, z którą mieli najwięcej trudności to „Bohaterowie Wyklęci”. Jak mówią, w Polsce podejście do historii jest bardzo emocjonalne. - W oczach szerszej publiczności taka gra ustawia nas od razu po jednej lub drugiej stronie dyskursu, a w moim odczuciu gra nie powinna być głosem żadnej ze stron - mówi Kwapiński.
Szefowie FGH nie próbują przemycać historycznej publicystyki w swoich grach, wiedzą jednak, jak łatwo jest to zrobić.
- Gra może być narzędziem propagandy, tak było w Niemczech w okresie II Wojny Światowej. Szacuje się, że naziści wydali kilkadziesiąt tytułów, wszystkie były materiałami propagandowymi - wyjaśniają. - Jeszcze przed wojną w Niemczech pojawiła się gra pt. „Juden Raus”.
August w Japonii
Kilka lat temu rozpoczął się renesans planszówek i zainteresowanie papierowymi grami wciąż rośnie.
- Ludzie zawsze lubili grać, teraz jednak są bardziej świadomymi graczami, mają ulubione tytuły, wiedzą, jakie gry chcą mieć na półce - wyjaśnia Sieńko. - Gra planszowa o historii często nie różni się niczym od gry planszowej w klimacie fantasy, ma to być po prostu dobra gra, która ma przekazać albo emocje, albo dać rozrywkę, albo i emocje i rozrywkę i jeszcze trochę wiedzy przy okazji.
Co ciekawe, spośród gier z logo FGH za granicą często kupowana jest mocno osadzona w odległej polskiej historii „Sigismundus Augustus. Dei gratia rex Poloniae”. Szefowie Fabryki nie ukrywają, że na początku byli zaskoczeni dużym zainteresowaniem ich grami na rynkach zagranicznych. - Tworzymy tytuły przynajmniej w części dosyć hermetyczne, ciężko, żeby ktokolwiek z dalszych sąsiadów miał jakieś pojęcie na ten temat, ale okazuje się, że to nie jest przeszkoda dla gracza.
Egzemplarze ich „Zygmunta Augusta” pojechały m.in. do USA, Japonii, Australii. Do FGH zgłaszały się nawet sklepy z tych krajów i kupowali je bezpośrednio od nich. Potwierdza to tezę, że jak gra jest dobra, temat staje się rzeczą drugorzędną. Furorę robi również „Teomachia”, która doczekała się osobnego, amerykańskiego wydania. Na polskim rynku najlepiej sprzedają się „Bohaterowie Wyklęci”.
Lublin i cywilizacja
Dla Adama Kwapińskiego największym wyzwaniem jest opracowanie gry, w której od podstaw tworzy się całą cywilizację. To trudne zadanie, trzeba pokazać duży wycinek czasu oraz masę aspektów: kulturowe, polityczne, militarne itd. - Cała sztuka w takiej symulacji polega na tym, by rozgrywka nie trwała ośmiu godzin tylko np. dwie. Pracuje nad takim projektem od dłuższego czasu, ale to jeszcze potrwa.
- Ja nie mam w planach gry cywilizacyjnej, jest za to pewien temat, który chciałbym przedstawić w grze - mówi Michał Sieńko. - Planuję zrobienie gry, która przedstawiałaby budowanie Lublina od samej lokacji miasta w 1317 roku do czasów współczesnych. Podczas gry rozwijałoby się zarówno miasto, jak i społeczeństwo. Wszystkie elementy składające się na świat gry będą oczywiście rzeczywistymi wydarzeniami z historii miasta.














Komentarze