To zupełnie fantastyczne i sensacyjne odkrycie – komentuje obecny na miejscu Robert Kmieć, znany lubelski poszukiwacz artefaktów, współpracownik programu TVP „Było... nie minęło”, w którym wkrótce obejrzymy relację z morskiej akcji. – Gdy dostaliśmy informacje o możliwym znalezieniu samolotu, od razu wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy na Wybrzeże – opowiada Kmieć. Odkrywcą R-VIII na dnie Zatoki Puckiej jest Jacek Denisiuk.
Lublin R-VIII hydro był jedną z dwóch maszyn na wyposażeniu Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku. Samoloty były dostarczone do wojska w 1932 roku przez Zakłady Mechaniczne Plage i Laśkiewicz z Lublina. W 1939 obie maszyny zatopiło prawdopodobnie Luftwaffe.
– Jedną z nich udało się namierzyć w wodach Bałtyku po 76. latach, na dnie Zatoki Puckiej. Ten znaleziony samolot ma numer boczny 803 – opowiada Robert Kmieć.
Historia poszukiwania tej maszyny zaczęła się w kwietniu. Wówczas wydobyto z morza pływak Lublina R-VIII hydro. – W poniedziałek nurkom udało się namierzyć resztę. Na dnie leży 70 proc. nieźle zachowanych części tego samolotu. Denisiuk pokazywał nam na filmie piękny silnik Hispano-Suizo, łoże i wiele innych doskonale zachowanych części. Tego nie wolno zostawić na dnie – dodaje Kmieć.
Na powierzchnię wydobyto tylko blisko 4-metrowe, doskonale zachowane śmigło i kilka drobiazgów. – Gdy nurkowie przenosili te artefakty z łodzi na keję, to serce biło jak oszalałe – opowiada poszukiwacz.
Czy Lublin R-VIII hydro zostanie wydobyty i zrekonstruowany? Tego dziś nie wiadomo. Tym bardziej, że rozpętała się burza. Faktem eksploracji samolotu oburzony jest pomorski wojewódzki konserwator zabytków, który na stronie internetowej umieścił oświadczenie, w którym czytamy: „W związku z informacjami o znalezieniu polskiego wodnosamolotu Lublin R-VIII w Zatoce Puckiej, jakie (...) 12 października br. dotarły do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku, pragniemy poinformować, że osoby, które wydobyły z dna zatoki części samolotu dokonały tego bezprawnie, bez wymaganych pozwoleń, m.in. od naszego urzędu.
Swoimi działaniami „odkrywcy” mogli narazić na zniszczenie cenne stanowisko archeologiczne”.
Konserwator dodał, że rozpoczyna postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.















Komentarze