Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

El Niño, rzeka i upały. Kuba Piątek o rajdzie Dakar: chcę tam wrócić

Schabowy z ziemniakami: o takim tradycyjnym polskim obiedzie marzył Kuba Piątek, gdy kończył tegoroczny, piekielnie trudny, rajd Dakar. Na mecie w Rosario był zmęczony, ale po kilku dniach odpoczynku już myśli o powrocie za rok do Ameryki Południowej.
El Niño, rzeka i upały. Kuba Piątek o rajdzie Dakar: chcę tam wrócić

Dakar potrafi wycisnąć z zawodnika ostatnie soki.

- To jest najcięższy rajd na świecie. A w tym roku był szczególnie trudny za sprawą „El Niño”, czyli po hiszpańsku „chłopca”. To zjawisko pogodowe przyniosło rekordowe opady deszczu. Dakar 2016 był najbardziej mokrym rajdem na przestrzenie 10 lat. Odczułem to już na prologu. Dwie minuty po starcie woda zalała filtr powietrza. O mały włos już wtedy zakończyłaby się moja przygoda z Dakarem. Na szczęście uporałem się z awarią i dojechałem do metry - opowiada Kuba Piątek z Lublina.

Ciągle pada

Deszcz w pierwszej części rajdu był zmorą lubelskiego zawodnika, jedynego motocyklisty Orlen Team. Obfite opady dały mu solidnie w kość na siódmym etapie.

Kuba musiał zmierzyć się z rwącą rzeką. - Tuż przed startem drugiej części odcinka specjalnego siódmego etapu zaczęło mocniej padać. Na ósmym kilometrze przez trasę zaczęła płynąć rzeka. Nurt był bardzo rwący. Wszedłem w rzekę z motocyklem, żeby przepchać go na drugą stronę. Woda przewróciła mnie razem z motocyklem i porwała go ze sobą. Motocykl przepłynął jakieś dwadzieścia metrów, zahaczył się stopką o dno. Dzięki Bogu zatrzymał się. Nie zdążył spaść do wodospadu, który był kawałek dalej - opowiada Kuba Piątek. - Miałem szczęście w nieszczęściu. Jak zobaczył to jadący za mną zawodnik, zawrócił wszystkich pozostałych i wrócili na start. Byłem ostatnim, który pojechał w tych warunkach. Zaraz potem drugą część etapu odwołano. Nawet udało się odpalić zalany motocykl, przejechałem nim jeszcze dwa kilometry, ale później stanął i już nie był w stanie jechać - relacjonował motocyklista Orlen Team.
Tego dnia Kuba do obozowiska przyleciał helikopterem, a motocykl kilka godzin dotarł do bazy na ciężarówce.

Do walki z czasem ruszył senior Darek Piątek wraz z ekipą techniczną.

Mechanicy to podstawa

Przygoda z rzeką była jednym z najtrudniejszych momentów podczas rajdy dla ekipy technicznej Kuby Piątka.

- Motocykl przyjechał w fatalnym stanie. Woda i muł z rzeki wdarły się do każdej kosteczki elektrycznej. Musieliśmy wymienić całe okablowanie w „kateemie” Kuby. Na szczeci mieliśmy zapasowy silnik, bo ten zatopiony nie nadawał się już do użytku. Po feralnym siódmym etapie był dzień przerwy. I to nas uratowało. A i tak z naprawami zdążaliśmy niemal na ostatni dzwonek, tuż przed startem do kolejnego etapu - opowiada Darek Piątek, ojciec Kuby.

Ekipa techniczna pracuje w tle zawodnika. Ale bez niej nie ma wyniku.

- Ekipa była fantastyczna. Gdy Kuba wypoczywał po każdym etapie, mechanicy pracowali w pocie czoła. Każdego dnia trzeba było reanimować motocykl. A to pęknięty przewód hamulcowy, a to wybuch przedniego amortyzatora. Przygód było wiele, a każdy odcinek tegorocznego Dakaru był niezwykle wymagający - podkreśla Darek Piątek, członek ekipy technicznej.

Żeby nie obudzić

Gdy Kuba ruszał na trasę rajdu, w drogę ruszała także ekipa techniczna. - Czasami mieliśmy do przejechania ponad 1000 kilometrów. Nierzadko po krętych, górskich drogach na wysokości ponad 4000 metrów. Ekipa drzemała w aucie, a ja musiałem niezwykle delikatnie jechać autem, aby ich nie obudzić. W bazie znowu na nich czekała ciężka praca - dodaje Darek Piątek.
A tak na marginesie: Polacy maja dobrą opinię. Wszystkie renomowane teamy, poza Peugeotem, miały w swoich składach mechaników znad Wisły.

- Na stołówce zawsze było słychać nasz ojczystą mowę - dodaje Darek Piątek.

Upały po deszczach

Po ulewnych deszczach rajd wjechał w zgoła odmienne warunki, lecz wciąż niebywale trudne. Na każdym kilometrze trasy na zawodników czyhały kolejne niebezpieczeństwa.
Piach, kurz, fesz-fesz oraz ogromne wysokości.

W drugiej części rajd przeniósł się w rejony, gdzie deszcze nie dokuczały zawodnikom, ale okazało się, że panujące tam upały również sabotują rozegranie wyścigów. Organizatorzy musieli skracać i odwoływać odcinak specjalne ze względu na ponad 50-stopniowe upały.

- Musieliśmy walczyć nie tylko z upałami, ale także z warunkami. Na jednym z górskich etapów wszyscy spaliśmy w sali gimnastycznej, bez dostępu do prysznica, nieziemsko zmęczeni. Łatwo sobie wyobrazić kilkudziesięciu zawodników leżący pokotem w małej salce, po całym dniu w piekielnym upale, kurzu i brudzie. Zapachy i odgłosy były niezapomniane. Ale to jest właśnie Dakar - opowiada Kuba Piątek.

Solidny obiad

W swoim drugim starcie Kuba Piątek uplasował się na 20. miejscu w klasyfikacji generalnej.
- To był dobry występ. Gdyby jednak ktoś zapytał mnie podczas rajdu, czy wrócę do tego piekła za rok, to pogoniłbym go do wszystkich diabłów. Teraz, po kilku dniach odpoczynku, już myślę o Dakarze 2017. Chcę tam wrócić - kończy Kuba Piątek. - Choć mają tam smaczne jedzenie, to brakowało mi naszego schabowego i żurku. Zaraz po powrocie zaserwowałem sobie polski, solidny obiad - dodaje zawodnik KM Cross Lublin.

Warto dodać, że lublinianie Piotr Więckowski i Darek Piątek przecierali dakarowe szlaki w 2000 roku. Była to pierwsza prywatna ekipa z Polski, która zmierzyła się z tym rajdem. Piotr Więckowski dojechał do mety, a Darek Piątek przegrał z techniką na jednym z ostatnich etapów. 20. miejsce Kuby to wynik marzenie, jak na drugi start w tym rajdzie. Ale to nie jest jego ostanie słowo...

Marek Dąbrowski, weteran Dakaru o Kubie:

- Kuba Piątek w ciągu minionego roku miał bardzo ciężkie przygotowania i wiem, co przeżywał. Dziś to jest zupełnie inny zawodnik, niż rok temu. Jest na przedsionku ekstraklasy. Rewelacja! Nie przypuszczałem, że tak szybko będzie jeździł na poziomie Paina, Casteu, Verhoevena. To zawodnicy, którzy się ścigają od wielu lat, byli nawet w pierwszej trójce Dakaru, a Kuba jechał razem z nimi. Jeśli będzie dalej tak ciężko i konsekwentnie pracował, z takim zapałem, to chylę czoła.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama