Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dziecko zmarło. Zarzuty dla lekarza i dyspozytorki

Dyspozytorka pogotowia i lekarze ze szpitala w Chełmie odpowiedzą za śmierć 3,5-miesięcznego Bartka. Miał ponad 40 stopni gorączki, ale dyspozytorka nie wysłała po niego karetki, a lekarka nie przyjęła do szpitala.
Dziecko zmarło. Zarzuty dla lekarza i dyspozytorki
Tragiczne wydarzenia rozegrały się 24 lutego ub. roku. Już w nocy dziecko mocno gorączkowało. Rano jego stan się pogorszył, więc rodzice zadzwonili na pogotowie. Dyspozytorka kazała podać leki przeciwgorączkowe. Teraz 58-letnia Elżbieta S. usłyszała prokuratorskie zarzuty w tej sprawie. - Nie udzieliła pomocy chłopcu, znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia - mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Odmówiła wysłania do chorego dziecka karetki, nie pogłębiając wywiadu i kierując jego rodziców do ambulatorium. Rodzice Bartka sami zaczęli szukać ratunku. Przyjechali z Sawina do szpitala w Chełmie. Byli tam ok. godz. 8 rano. Chłopiec nie został jednak przyjęty na oddział, bo… nie miał skierowania. Lekarka ze szpitala wysłała ich do punktu nocnej opieki zdrowotnej. Stamtąd lekarz odesłał ich z powrotem, już ze skierowaniem. Podejrzewał zakażenie układu moczowego. Tym razem Bartek został przyjęty. Jego stan cały czas się pogarszał. Lekarze zaczęli podejrzewać sepsę. Dopiero po godz. 17.00 Bartek trafił do karetki i ruszył w drogę do DSK w Lublinie. Tam po północy zmarł. Kiedy tragedię opisały media, sprawą zajęła się prokuratura. Śledczy posiłkowali się opinią biegłych z zakresu medycyny sądowej, pediatrii i chorób zakaźnych z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Postawili zarzuty nie tylko dyspozytorce. Za narażenie życia dziecka odpowie również 56-letnia Ewa G., lekarz z chełmskiego szpitala. - Pełniąc funkcję lekarza dyżurnego na pediatrycznej izbie przyjęć odmówiła przyjęcia do szpitala 3,5-miesięcznego chłopca - wyjaśnia Syk-Jankowska. - Nie zleciła wykonania badań laboratoryjnych krwi i moczu. Nakazała rodzicom uzyskanie skierowania od lekarza pomocy doraźnej, co nie jest konieczne w przypadku stanów nagłych. Według prokuratury, spowodowało to pogorszenie się stanu chłopca i zmniejszyło szansę na jego uratowanie. Dyspozytorka i lekarka nie przyznają się do winy, odmawiają składania wyjaśnień. Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie skupia się na lekarce. - Pani doktor cieszy się bardzo dobrą opinią. Śmierć chłopca to również dla niej traumatyczne przeżycie. Myślę, że teraz jest szczególnie wyczulona na dolegliwości pacjentów. Dopóki nie będzie skazującego wyroku, uznajemy tę osobę za niewinną - mówi Sławomir Sawulski. - Na tym etapie nie będziemy wyciągać żadnych konsekwencji. Dyspozytorce i lekarce grozi odpowiednio do 3 i do 5 lat więzienia. Prokuratura zapowiedziała, że zarzuty dotyczące narażenia życia chłopca usłyszy jeszcze jeden pediatra z chełmskiego szpitala.• W 2003 r. zmarła tam 25-letnia pacjentka. Przez kilka dni zwijała się z bólu, a lekarze nic nie robili. Według prokuratury, pomogła dopiero łapówka dla ordynatora. Wtedy okazało się, że kobieta ma ropne zapalenie otrzewnej. Było już za późno na ratunek. Justyna T. zmarła. Proces Romana Z., byłego ordynatora, oskarżonego o łapownictwo trwa. • We wrześniu 2013 r., zmarł 60-letni mężczyzna. Nie mógł samodzielnie oddychać. Gdy zepsuł się respirator, awarii nikt nie zauważył. Szpital twierdzi, że winny jest…sprzęt.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama