Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Niebezpieczne związki. Podejrzewali radną i kierowcę burmistrza o romans, odpowiadają za groźby karalne

Ci, którzy podejrzewali kraśnicką radną i kierowcę burmistrza o romans, teraz sami odpowiadają przed sądem za groźby karalne. Chodzi o głośną sprawę z czerwca 2013 r., z awanturą na klatce bloku zakończoną skokiem z okna i połamaniem nóg.
Niebezpieczne związki. Podejrzewali radną i kierowcę burmistrza o romans, odpowiadają za groźby karalne
Wczoraj w Kraśniku odbyła się ostatnia rozprawa. Wyjaśnienia składali oskarżeni: Jadwiga K. i Wojciech B. Wyrok ma zapaść 9 marca (fot. Jacek Michalczyk)

Latem 2013 roku o tej sprawie głośno było nie tylko w Kraśniku. Wydarzenia sprzed blisko trzech lat opisywały też ogólnopolskie gazety. Wszystko przez wypadek, do którego doszło na jednym z kraśnickich osiedli. I niecodziennych bohaterów zdarzenia.

Z okna na I piętrze bloku wyskoczył wówczas kierowca burmistrza miasta. Złamał obie nogi i rękę. Uciekał, bo przed drzwiami mieszkania, w którym był z radną miejską z klubu PiS, pojawił się jej mąż – Wojciech B. i partnerka kierowcy – Jadwiga K.

Dziś Wojciech B i Jadwiga K. odpowiadają przed sądem za użycie gróźb karalnych pod adresem swoich ówczesnych partnerów. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyli radna i kierowca – w procesie są oskarżycielami posiłkowymi.

Wczoraj w Kraśniku odbyła się kolejna rozprawa, podczas której oskarżeni składali wyjaśnienia. Jadwiga K. przyznała, że od pewnego czasu podejrzewała partnera o to, że ma romans. Upewniły ją w tym przekonaniu właśnie wydarzenia z 12 czerwca 2013 roku. Kobieta była przekonana, że konkubent jest pod wskazanym adresem. Nie była tylko pewna, czy jest tam sam.

– Podeszłam pod drzwi, zaczęłam pukać. Chyba emocje wzięły górę, ale na pewno nie było to walenie czy też kopanie w drzwi – opowiadała wczoraj w sądzie.

Brak reakcji ją zdenerwował. – Gdyby powiedział, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego, że kocha inną, to bym odeszła. Ale nie odezwał się ani słowem. Wtedy przypomniałam sobie 20 lat wspólnego życia… Ja go naprawdę kochałam.

Jadwiga K. nie zaprzecza, że padły przekleństwa. – Zaczęłam im ubliżać – przyznała. – Jadąc na miejsce rozmawiałem z panią Jadwigą, była bardzo zdenerwowana, przeklinała, ale nikomu nie groziła – opowiadał w sądzie Wojciech B. – Przyjechałem najszybciej jak mogłem.

– To całe zajście nie trwało dłużej niż godzinę i 20 minut. Świadczą o tym SMS-y i rozmowy telefoniczne. Mam bilingi – mówi Jadwiga K. – A w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa jest mowa o kilkugodzinnym dobijaniu się do drzwi.

Oskarżeni zaprzeczyli, że mieli ze sobą jakieś narzędzia do wyważania drzwi. Wojciech B. przyznał też, że kiedy kierowca wyskoczył przez okno, to sam zadzwonił na policję, bo bał się, że jego żona też zrobi sobie coś złego.

W wyjaśnienia oskarżonych nie wierzy prokurator Małgorzata Dziedzic. Jej zdaniem wina oskarżonych zarówno pod względem gróźb karalnych jak też naruszenia miru domowego nie budzi wątpliwości.

– Oskarżeni dopuścili się zarzucanego im czynu, wynika to z zeznań świadków. Przede wszystkim pokrzywdzonych, którzy zgodnie zeznali, jaki był przebieg wydarzeń – przekonuje prokurator Dziedzic, która wniosła o wymierzenie oskarżonym kary grzywny w wysokości 1500 zł.

Według obrońcy oskarżonych adw. Piotra Siekluckiego, bardzo dokładnie trzeba przeanalizować zeznania pokrzywdzonych, którzy przekonują, że bali się o swoje życie. Mecenas wskazuje niedorzeczności m.in. w zachowaniu radnej po tym, jak kierowca wyskoczył przez okno. – Jedna osoba znika, a druga nie reaguje. Jedynie zamyka okno – podkreśla mec. Sieklucki. – Rozlega się dźwięk telefonu i radna pyta policjanta, co się stało, a na dole leży połamany B.

Z policyjnej notatki z miejsca zdarzenia: „(radna – red.) oświadczyła, że nie ma najmniejszego zamiaru popełnić samobójstwa. Wręcz przeciwnie - jest szczęśliwa i odeszła od męża. Była spokojna. Twierdzi, że jest w trakcie jedzenia obiadu, a mąż bierze antydepresanty.”

Wczoraj w sądzie nie było pokrzywdzonych. Radna nie odbierała wczoraj od nas telefonu. Zaś były już kierowca burmistrza nie chciał z nami rozmawiać.

Wyrok sąd ma ogłosić w środę.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama