Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Wydawcy wiedzy pewnej. Jak się tworzy wydawnictwo?

Pytani o pierwszy zarobiony milion mówią, że dadzą znać, jak zarobią. Ale to trochę potrwa.
Wydawcy wiedzy pewnej. Jak się tworzy wydawnictwo?
Ewa Smołka

– Dużo u nas jest przypadków, a właściwie spotkań, które tworzą bieg wydarzeń. I myślę, że to nas trochę charakteryzuje. Nasze logo, to wszystko... Po prostu tak się zdarzyło. Dzieją się przypadkowe rzeczy i układają. Nie opracowujemy strategii jak duże wydawnictwa. Szukając informacji o człowieku, którego tekst mnie zainteresował, trafiłem na organizatorów wystawy o nim. Ci dali namiary na wdowę i brata... i tak dalej. Ale to trwało kilka lat. Inni ludzie pewnie by wszystko ustalili w kilka dni – tłumaczy spokojnie Tomasz Smołka, który z żoną Ewą prowadzi studio graficzne a teraz także i wydawnictwo.

Anioł

Ze wspomnianego logo wydawnictwa patrzy pyzaty anioł. Trochę zirytowany albo zamyślony. Jak stał się twarzą lubelskiej oficyny? Przyleciał z bardzo starego psałterza ukraińskiego. Ówczesny drukarz zastosował anioła w formie przerywnika graficznego w tekście, oddzielając jego poszczególne partie.

– Psałterz przyniósł zaprzyjaźniony slawista, jeden ze współpracujących z nami autorów. Chciał, żebyśmy sobie obejrzeli. Niósł to XVII-wieczne wydawnictwo, ot tak, w wytartej reklamówce – opowiada Ewa Smołka.

I to jest przykład firmowych zbiegów okoliczności o których wspominał mąż. – Powielony anioł trafił najpierw na wyklejkę jednej z książek profesora, a potem stał się logo naszego wydawnictwa, bo wszystkim się podobał, jako świadome nawiązanie do klasycznej typografii. Studio graficzne Format działało od 2009 roku ale uznaliśmy, że potrzebujemy nowej marki. Tak powstało Episteme – wspomina Ewa Smołka, która wymyśliła nazwę, sięgając do Platona i jego określenia istoty rzeczywistości: wiedzy pewnej, uzasadnionej (episteme).

Konkurs

Pan Tomasz i pani Ewa z wykształcenia są pedagogami. Na początku istnienia studia próbowali łączyć pracę w bursie - on i na uczelni - ona z rodzinnym przedsięwzięciem. Zleceń przybywało i w końcu uznali, że tak się nie da. Wówczas wyprowadzili firmę z domu i otworzyli siedzibę przy ul. Solnej. Był rok 2010. I wówczas, jak żartobliwie mówią, dali pierwsze ogłoszenie. Szukali grafika. Tak pojawił się Rafał Rola, który pracuje z nimi do dziś.

– Od początku mieliśmy głównie zlecenia na książki naukowe. Jedni zadowoleni naukowcy polecali nas kolejnym. Tak to działało i nadal działa. Maternus Media, UMCS, KUL, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne. Współpracujemy z Centrum Spotkania Kultur, Archiwum Lubelskim. Przygotowujemy publikacje dla Ośrodka „Brama Grodzka –Teatr NN”, na przykład ostatnio dwie książki do projektu „Drewniany skarb” o architekturze drewnianej – mówi Ewa Smołka.

A pani magister Wioletta Kącka z Warszawy trafiła do Episteme skierowana przez... drukarzy. Wydała w Lublinie swoją pracę obronioną na AWF, poszerzając ofertę oficyny o publikację na temat pożytków płynących z tańca na rurze; sportowej dyscypliny olimpijskiej. Autorka jest zawodniczką i instruktorką pole dance.

Brulion

„Mam pociąg do zajęcia wysokiego stanowiska, a nawet do pewnego blasku, pociąg ten wyrobił się we mnie na skutek nieustannego marzycielstwa” - pisze 21-letni Aleksander Głowacki w brulionie-pamiętniku. Późniejszy autor „Lalki” prowadził zapiski prawdopodobnie od lat gimnazjalnych.

– Dwa tomy już gotowe: „Humoreski, nowele, opowiadania” oraz „Notatki twórcze”. Dwa są w drukarni, siedem w redakcji – wylicza Dorota Niedziałkowska tomy „Pism wszystkich” Bolesława Prusa, które Episteme wydaje razem z Towarzystwem Literackim im. Adama Mickiewicza. Może przetargów nie wygrywają - ale konkurs na graficzne i redakcyjne opracowanie oraz wydanie 35 tomów pierwszej transzy ministerialnego grantu - owszem.

To monumentalny program badawczy, pierwszy raz w Polsce wydana zostanie edycja krytyczna pism wszystkich Bolesława Prusa. – Trudno uwierzyć, że do tej pory pisarz tej rangi nie miał wydania krytycznego, prawda? Przez długi czas trwały debaty z prof. Beatą Obsulewicz, kierownik grantu, oraz szefostwem TLiAM-u nad szatą graficzną „Pism”. Ostatnia propozycja Rafała Roli (logotyp serii, projekt okładki) i Tomasza Smołki (projekt typograficzny, skład) oraz koncepcja odróżnienia siedmiu podserii poprzez różne odcienie granatu, niebieskiego i szarości została przyjęta – dodaje Niedziałkowska, która jest redaktorem prowadzącym całej edycji. Razem z panem Prusem trafiła do Episteme i została.

Klatka

Zapisane różnymi kolorami atramentu i na różne sposoby kartki zeszytów to coś, co wydawcom zostaje po autorach różnych epok. Na dobrą sprawę autorski cykl wydawniczy Episteme „Odnalezione” może się nazywać „odczytane” albo „odszyfrowane”. Pierwszym „odnalezionym”, który zostawił gęsto zapisane bruliony, jest Kazimierz Kummer (1934-62). To o nim myślał Tomasz Smołka, mówiąc o szczęśliwych zbiegach okoliczności, które się Episteme przytrafiają.

Wszystko zaczęło się od tego, że w 2011 roku pan Tomasz przeczytał recenzję esejów Tomasza Burka „Niewybaczalne sentymenty”. Jeden nich przypomniał postać tragicznie zmarłego Kazimierza Kummera. – Jakoś mnie zaintrygował. Zapamiętałem go. Po jakimś czasie sięgnąłem do wydanej pośmiertnie przez przyjaciół Kummera powieści. Pomyślałem, że dobrze by było to wznowić – wspomina Tomasz Smołka.

Czas płynął, zbiegały się okoliczności. W Episteme jeszcze na dobre nie zagościł Bolesław Prus, kiedy okazało się, że polonistka, Dorota Niedziałkowska, równie dobrze może zamienić się w detektywa i zacząć szukać tekstów Kummera w archiwach i czasopismach sprzed pół wieku. I tak z ulotnego pomysłu wznowienia mikropowieści „Klatka” Episteme w zeszłym roku zrobiło poważny tom (ponad 500 stron) z „Klatką”, 62. krótszymi prozami oraz wstępem Tomasza Burka i solidną biografią autora.

Odnaleziony II

W wydawnictwie przyznają, że bez wsparcia prezydenta Bydgoszczy, gdzie mieszkał Kummer (pieniądze na druk) i burmistrza Chojnic, skąd pisarz pochodził, publikacja pierwszego tomu serii „Odnalezione” nie była by możliwa. Szykując kolejny tom, też szukali finansowania w miejscu, z którym związany był ich drugi „odnaleziony”.

Dorota Niedziałkowska żartuje, że wpływa na politykę wydawnictwa i drugi odnaleziony jest jej. To Stanisław Czycz (1929-96). Poeta, prozaik. Tak jak Kummer z pokolenia Bursy, Hłaski i Stachury. Tak jak Kummer zapomniany, choć określany mianem jednego z najbardziej oryginalnych autorów. Krytycy zwracają uwagę na jego specyficzny język.

Jak planują wydawcy z ul. Solnej, drugi tom „Odnalezione” będzie marketingowo związany z 20. rocznicą śmierci autora i promocją w rodzinnych Krzeszowicach pod Krakowem. Wszystko w tym roku.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama