Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Afrykańska "traktoriada". Ursusem pojadą przez Afrykę

Odrestaurowany C-328 z końca lat 60. lśni lakierem. Jest już gotowy do wielkiej podróży przez Afrykę. Grupa śmiałków wyruszy z Białegostoku i przez Lublin pomknie dalej na południe, aby desantować się w Egipcie. To będzie początek wielkiej afrykańskiej „Traktoriady”. Start jesienią tego roku, a meta pierwszego etapu w Etiopii, w mieście Adama, gdzie działa montownia Ursusa
Afrykańska "traktoriada". Ursusem pojadą przez Afrykę
Marcin Obałek i Ursus 6014 podczas wyprawy przez Amerykę Południową

Pomysłodawcą i motorem napędowym przedsięwzięcia jest Marcin Obałek z Stowarzyszenia „Czysty Świat” Traktoriada & Mobilne Centrum Kultury.

- Tym razem wybieramy się do Afryki - mówi Obałek, weteran podróży Ursusem. Na swoim koncie ma już „Traktoriadię” w Ameryce Południowej. - Afrykę pokonamy odrestaurowanym ciągnikiem C-328. Maszyna jest już gotowa na wielką eskapadę. Jednak to nie wszystko, bo Ursus będzie ciągnąć Osinobus, czyli osobową przyczepę, która będzie jednocześnie naszym domem i warsztatem na kołach - dodaje Marcin Obałek. Być może w afrykańską podróż pojedzie także honker, rocznik 1991, z poznańskiej Fabryki Samochodów Rolniczych.

Ameryka już zdobyta

Marcin Obałek jest niespokojnym człowiekiem. Z plecakiem schodził Szkocję, rowerem wybrał się do Nepalu, na dach świata - nie było wyzwania, z którym by się nie zmierzył.

Każda przygoda była zaczynem kolejnej. I tak było z „Traktoriadą”. - W Pakistanie, wpadłem na kierowcę ciągnika - mówi Marcin Obałek. - Widok jak z Bollywoodu. Facet w turbanie, jedzie na naszym, polskim C-330, a z głośników dudni pakistańskie disco. Ten człowiek wyczyniał cuda poczciwym Ursusem. Pomyślałem sobie, dlaczego nie. I tak zrodził mi się głowie pomysł „Traktotriady” - opowiada Obałek.
Był rok 2002. Od zakładów Ursusa, wówczas pod Warszawą, wypożyczył model 6014.

- Na liczniku miał już ponad 20 tysięcy kilometrów, tempomat, a turbodoładowany silnik mógł go rozpędzić go do prędkości 29 kilometrów na godzinę - wspomina swojego Ursusa Obałek.

Wraz z ekipą ruszył zmierzyć z piekielnymi drogami Boliwii czy wyschniętą na wiór pustynią Atacama. Ursusem 6014 przejechał nie tylko Drogę Śmierci w Boliwii, ale także ponad 25 tysięcy km po bezdrożach i traktach Urugwaju, północnej Argentyny, wspomnianej Boliwii i cywilizowanego Chile.

50 na godzinę

Dzięki terenowym zdolnościom ciągnika, Marcin Obałek docierał w miejsca, gdzie ludzi widuje się rzadko. - W takim terenie trzeba jednak być przygotowanym na wszystko. Dlatego w traktorze zawsze woziłem maczetę. Przydawała się tam, gdzie trzeba utorować sobie drogę w gąszczu lub przygotować obóz - dodaje Obałek.

Oczywiście nie obyło się bez drobnych przygód: urwane lusterka, wypadające szyby, awaria turbo - to tylko niektóre z nich. Ale były też i chwile wolności, gdy Ursus mknął przez pampę z zawrotną prędkością 50 km/h, wykorzystując łagodne zbocza argentyńskiego stepu. Południowoamerykańska „Traktoriada” była realizowana etapami i trwała od 2002 do 2010 roku. Na kolejne odcinki Marcin Obałek wyruszał z 4-, 5-osobowymi ekipami.

Od kilku lat poczciwy Ursus czeka na powrót do kraju w Comodoro Rivadavia w Argentynie. - Ciągnik sprawował się świetnie, pokonał trasę bez większych napraw, na jednym komplecie opon. Wspiął się nawet na wysokość 5000 metrów, co chyba jest rekordem świata - podkreśla Marcin Obałek. Po powrocie, w którym ma pomóc pewna polska firma robiąca interesy w Argentynie, ciągnik trafi do muzeum.

Czas na Afrykę

W tym roku Marcin Obałek rzuci wyzwanie Afryce. - W drogę wybieramy się zabytkowym, odrestaurowanym Ursusem C-328. Maszyna już czeka i jest gotowa drogi. Restaurację przechodzi także Osinobus, czyli przyczepa do naszego Ursusa.

Marszruta nie jest jeszcze gotowa. - Sytuacja polityczna w tym rejonie jest bardzo zmienna, stąd dziś nie można dokładnie zaplanować trasy. Wiadomo tylko, że ruszymy jesienią z Białegostoku i przez Lublin pojedziemy dalej na południe. Na Słowacji i w Czechach i Austrii spotkamy się sympatykami cięgników. Potem dalej ruszymy w podróż, w kierunku Afryki. Na Czarny Ląd wjedziemy przez Egipt. Potem przez Sudan zamierzamy dotrzeć do Etiopii, do miejscowości Adama, gdzie działa montownia Ursusa. To będzie pierwszy etap naszej afrykańskiej „Traktoriady” - opowiada Marcin Obałek. Finał jest planowany w RPA, na Przylądku Igielnym, najdalszym punkcie Afryki wysuniętym na południe.

Podróżnicy wciąż jednak szukają pieniędzy na wyprawę. Z lubelskim Ursusem prowadzą rozmowy sponsorskie, ale też apelują o wsparcie. - Wszystkich sympatyków polskiej motoryzacji, podróży i naszych działań namawiamy do wsparcia naszych działań, m.in. „Traktoriady” poprzez przekazywanie 1 proc. z podatku na rzecz Fundacji Terra Cognita KRS 0000 401 501 z dopiskiem „Traktoriada”. Ten 1 proc. pomoże odepchnąć nasz traktor aż na koniec świata, a może nawet i pozwoli na powrót - kończy Marcin Obałek.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama