• Dlaczego?
- Podstawowy argument, czyli obecność pepeszy jest absolutnie błędny. Gdybyśmy bowiem przyjęli, że rzeźba żołnierza czy też partyzanta, który dzierży w dłoni pepeszę oznacza, że jest to żołnierz czy partyzant sowiecki to musielibyśmy uznać, że duża część Żołnierzy Wyklętych była żołnierzami sowieckimi. Dlatego, że jednym z rodzajów broni używanych przez Żołnierzy Wyklętych były właśnie pepesze. W czasie wojny, co jest oczywiste, były one powszechnie używane przez Armię Czerwoną, przez Gwardię i Armię Ludową, że względu na zrzuty radzieckie i pomoc ze strony partyzantów radzieckich, ale nie tylko. Z pepeszy bardzo często korzystały oddziały Batalionów Chłopskich. Dlatego, że Bataliony Chłopskie bardzo często wchodziły we współpracę z oddziałami Gwardii a następnie Armii Ludowej i korzystały z ich broni. Pepesza - rzadziej, ale jednak - bywała na wyposażeniu Armii Krajowej. Popularność pepeszy wynikała z tego, że była to broń niezawodna i skuteczna. Można było ją zatopić, zasypać, błoto napchać do lufy, a ona i tak strzelała. Takie były jej zalety. Proszę sobie wyobrazić, że egzemplarze zdobyczne pepesz były wykorzystywane przez regularną armię niemiecką. Właśnie z tych wspomnianych powodów.
• Czy wiadomo kto na Pomniku Partyzanta został przedstawiony? Odpowiedzi na pomniku raczej nie znajdziemy.
- Na pomniku są cztery tablice. Na tablicy frontowej umieszczona jest informacja, że pomnik poświęcony został partyzantom ziemi kraśnickiej z lat 1940- 1944. Na dwóch sąsiednich, bocznych tablicach są płaskorzeźby przedstawiające sceny wysadzenia w powietrze torów kolejowych i pożegnania z rodziną. Jest też wierszowany tekst. Na tylnej tablicy są zaś nazwy pięciu miejscowości. To są nazwy miejscowości, które po wojnie otrzymały tzw. Order Krzyża Grunwaldu. Był nadawany za szczególny wkład w walkę z okupantem hitlerowskim. Fakt faktem, że są to miejscowości związane z ruchem komunistycznym: Gwardią i Armią Ludową. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak, na co zwróciłem uwagę, moim zdaniem ważne jest to, jak są te miejscowości podane. Były to dość silne ośrodki partyzantki komunistycznej, ale działały tam również inne oddziały. Np. pojawia się nazwa miejscowości Rzeczyca. Koło Kraśnika są dwie Rzeczyce: Ziemiańska i Księża. Ta pierwsza była bardzo silnym ośrodkiem komunistycznym, a druga: Armii Krajowej. Myślę, że jakby miała ona wprost upamiętniać komunistów to pojawiłaby się pełna nazwa Rzeczyca Ziemiańska.
• Czy wobec tego ktoś w ten właśnie sposób wplótł w to pamięć o akowcach? W 1967 roku?
- Nie jest to niemożliwe. Jeśli prześledzimy dzieje Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie to zarówno po I, jak i po II wojnie światowej, a następnie po roku 1990 umieszczano tam nowe tablice. Po 1945 roku umieszczono ich kilka, z różnymi miejscami walk. I proszę sobie wyobrazić, że wśród formacji zbrojnych tam wymienionych były: Gwardia Ludowa, Armia Ludowa, Bataliony Chłopskie i Armia Krajowa. To nie jest tak, że komuniści wymazywali całkowicie AK z pamięci. Szczególnie w 1967 roku tak mogło nie być.
• Co pewien czas wraca temat Pomnika Partyzanta w Kraśniku. Ostatnio jeden z radnych zaproponował, by ów pomnik poświęcić. Jak pan myśli, skąd to zainteresowanie, głównie prawicowych radnych, choć nie tylko?
- W Kraśniku Prawo i Sprawiedliwość ma przewagę w Radzie Miasta. Dlatego chyba siłą rzeczy właśnie prawicowi radni interesują się tą sprawą. Zacznijmy jednak od tego, że pomnik postawiono w 1967 roku, czyli w czasach głębokiego komunizmu, w najciemniejszym okresie rządów Władysława Gomułki, ale też czasie dla Gomułki najtrudniejszym. Przez to właśnie, że jest to pomnik postawiony w okresie komunizmu, wygląda tak a nie inaczej. Z uwagi na fakt, iż jest to rzeźba socrealistyczna niektórzy chcieliby ją usunąć, zburzyć czy też gdzieś przenieść. Dodatkowo niektórych denerwuje ta pepesza, którą ma partyzant, bo przecież była to podstawowa broń Armii Czerwonej. Nie zapominajmy jednak, że nie tylko Armia Czerwona tej broni używała. Pepesza była popularna także w niektórych innych formacjach, nie tylko komunistycznych. Moim zdaniem postawa niektórych osób jest efektem pospiesznej dekomunizacji. Tak jakbyśmy się nagle mieli zacząć ścigać, która gmina więcej pomników i tablic usunie oraz więcej nazw ulic zmieni. W tym całym pośpiechu zaczynamy gubić wątek zasadniczy. Nie potrafimy i tracimy zmysł, co rzeczywiście gloryfikuje reżim komunistyczny, a co go nie gloryfikuje. Pomijam już fakt, że niektóre obiekty jest trudno jednoznacznie ocenić.
• Czy do nich należy właśnie Pomnik Partyzanta?
- Tak, to jest taki właśnie pomnik. Dyskusja nad tym pomnikiem w Kraśniku toczy się co najmniej od 2007 roku. Dnia 31 października 2013 r. radni nadali nazwę Żołnierzy Wyklętych rondu, na którego wyspie stoi Pomnika Partyzanta. Większość ówczesnych radnych, którzy obecnie też są radnymi - co jest istotne dla sprawy - poddała w wątpliwość, czy tak wypada nazywać to rondo, bo to się „gryzie” z tym pomnikiem. Niektóre wypowiedzi radnych, które bardzo dobrze pamiętam z protokołu sesji były w stylu: że ten partyzant ewidentnie kroczy tylko po to, żeby rozszerzyć komunizm na całą Europę albo na cały świat, że to jest komunista, że nie jest to partyzant polski tylko sowiecki, bo ma pepeszę. Z punktu widzenia historyka argumenty wręcz śmieszne.

• Z jakich powodów?
- Rok 1967, kiedy został odsłonięty Pomnik Partyzanta w Kraśniku, to jest szczególny czas dla PZPR-u, w którym następują bardzo silne tarcia i walki partyjne. Powstaje frakcja zwana „Partyzantami”. Tworzyli ją działacze PZPR-u, którzy w czasie wojny działali w GL-AL i walczyli z Niemcami. Oni, chcąc zdobyć władzę w partii, dyskredytowali tych, którzy u władzy wówczas byli. To byli głównie ludzie, którzy uzyskali władzę dzięki poparciu Sowietów i którzy przyszli z nimi ze Wschodu. Oczywiście „Partyzanci” nie byli frakcją PZPR-u, która otwarcie mówiła „To było złe”, „My jesteśmy przeciwko nim”. Oficjalnie nie można było wystąpić przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Tym niemniej „Partyzanci” starali się w sposób dyskretny pomniejszać zasługi partyzantki sowieckiej, ale też pomniejszać zasługi tych właśnie, co przyszli ze Wschodu. Tak się akurat składa, że ten Pomnik Partyzanta w Kraśniku odsłaniało dwóch członków frakcji „Partyzantów”. Był to ówczesny wiceminister obrony narodowej Grzegorz Korczyński, oraz szef Wojewódzkiej Rady Narodowej Paweł Dąbek. Obaj uczestniczyli w walkach w okolicach Kraśnika podczas II wojny światowej. Z tych powodów mogli zaakceptować taki a nie inny kształt tablic. Mam na myśli m.in. te nazwy miejscowości. Jest coś jeszcze. Tekst wierszowany na dwóch stronach pomnika stanowią dwie pierwsze zwrotki Marszu Gwardii Ludowej. Pominięto jednak zwrotkę trzecią. A to dopiero w niej pojawia się nazwa Gwardii Ludowej. Kolejna sprawa: pomnik, jak głosi napis, upamiętnia partyzantów z lat 1940-44. Tymczasem nawet historycy ruchu komunistycznego, nie ukrywali, że pierwsze organizacje komunistyczne na tym terenie powstały latem 1941 roku. To skąd ten rok 1940?
• Czy w świetle pana badań da się jednoznacznie stwierdzić kto jest na tym pomniku?
- To nie jest żaden konkretny partyzant, choć były pewne sugestie co do osoby. Nawet ostatnio rzecznik Urzędu Miasta w Kraśniku pan Michał Mulawa stwierdził, że prawdopodobnie jest to Aleksander Szymański pseudonim „Ali” – pośmiertnie podpułkownik Wojska Polskiego, sekretarz obwodu lubelskiego Polskiej Partii Robotniczej. Nie ma dowodów, że był to „Ali”. Wręcz przeciwnie: są argumenty przeczące takiej tezie.
• Jakie?
- Grzegorz Korczyński miał osobiste powody, aby nie odsłaniać pomnika, który byłby jawnym przedstawieniem Szymańskiego. Oni początkowo, w latach wojny ze sobą współpracowali. Tyle, że Korczyński pod koniec 1942 roku zaczął dopuszczać się licznych grabieży i mordów na ludności cywilnej, zwłaszcza na osobach narodowości żydowskiej. To był znany antysemita. Szymańskiemu to się nie podobało. To byli ludzie z dwóch różnych światów. Korczyński nie miał żadnego wykształcenia. Szymański, przed wojną studiował dziennikarstwo w Warszawie. Bardzo cenił sobie organizację, nie tolerował bezprawia ze strony oddziałów AL. Po tych wszystkich mordach, zwłaszcza pogromie w Ludmiłówce, kiedy z rąk żołnierzy Korczyńskiego zginęło ok. 100 Żydów, Szymański interweniował u najwyższych władz Gwardii Ludowej i PPR-u w Warszawie. To doprowadziło do tego, że Korczyńskiego z Lubelszczyzny odesłano. Odebrano mu dowództwo nad tutejszymi oddziałami. Korczyński mógł mieć za złe Szymańskiemu.
• W perspektywie zapowiadanej przez rząd dekomunizacji: czy pana zdaniem pomnik może zostać usunięty?
- To jest możliwe.
• Jeśli tak by się stało, to gdzie powinien stanąć? W Kozłówce, w Galerii Socrealizmu?
- Mogłaby być o Kozłówka, ale nie wiem czy nie lepszym miejscem dla tego pomnika byłaby Mogielnica. To jest miejscowości gdzie ostatnie lata razem z żoną spędził prof. Franciszek Strynkiewicz, autor tego pomnika, rzeźbiarz uważany obecnie za klasyka polskiej rzeźby współczesnej, były rektor ASP w Warszawie. Żona profesora była autorką tablic na kraśnickim pomniku. W Mogielnicy założyli ogród przy swoim domu i tam umieścili swoje rzeźby.
• A gdyby przyszłość pomnika zależała od pana to co by pan zrobił?
- Po pierwsze uporządkowałbym teren, na którym stoi pomnik, gdyż jego otoczenie wygląda źle. Pomnik bym zostawił, ale umieściłbym przy nim tablicę z informacjami: kto był autorem pomnika, do czego odnoszą się umieszczona na nim tablice, jakie były okoliczności powstania monumentu. Tak, żeby już nikt nie miał wątpliwości. Natomiast jeśli mógłbym coś poradzić: to przed podjęciem jakichkolwiek decyzji zalecałbym wcześniejsze konsultacje z kombatantami.













Komentarze