Historia kaplicy Wesslów jest dość dobrze znana, ale ciekawa jest historia poprzedzającego ją drewnianego kościółka, ufundowanego przez poprzednich, mniej znanych, właścicieli żyrzyńskich włości.
– Najstarsze pisemne wzmianki o Żyrzynie znaleźć można w kronikach Jana Długosza – mówi Sławomir Łowczak, znany regionalista i pasjonat historii. – Żyrzyn opisywany jest tam jako wieś szlachecka, należąca do parafii Końskowola, której właścicielem jest dziedzic Stanisław z domu Jarzyna. Stanisław z Żyrzyna wymieniany jest w Lubelskiej Księdze Podkomorskiej z 1486 r. i dokumencie z 3 kwietnia 1503 r. pochodzącym z Archiwum Sanguszków.
Swą siedzibę miał on prawdopodobnie w tym samym miejscu, gdzie rezydowała wiele wieków później rodzina Wesslów, a gdzie obecnie znajduje się Gimnazjum Publiczne w Żyrzynie. Wieś posiadała łany kmiece, z których dziesięcinę snopową i konopną płaciło się na rzecz biskupa krakowskiego. Według Długosza znajdował się tam również folwark rycerski. W XVI w. dobra żyrzyńskie należały do Żyrzyńskich. Pod koniec XVI stulecia od synów Kasprowych część wsi nabywają Olbracht i Felicja Męcińscy herbu Poraj. Pozostała część majątku należała w dalszym ciągu do Żyrzyńskich, którzy z czasem wyprzedawali swoje dobra. W dokumentach pochodzących z 1675 r. dotyczących erekcji kościoła w Żyrzynie, który należał wówczas do parafii Gołąb, wymieniany jest jeszcze Stanisław.
Pierwszy kościół w Żyrzynie został wybudowany w 1612 r. z fundacji Felicji Męcińskiej z Głogowskich. Po Olbrachcie i Felicji Męcińskich dobra odziedziczyły ich dzieci: Stanisław, Zofia i Wojciech.
– Ten ostatni miał bardzo burzliwe życie, któremu kres położyli japońscy samurajowie – mówi Sławomir Łowczak.

Jak do tego doszło?
Po przedwczesnej śmierci Olbrachta dzieci wychowywała bardzo religijna Felicja, która miała duży wpływ na wybór drogi życiowej syna Wojciecha. Po śmierci Stanisława i spłacie Zofii, całość majątku przejął młody Wojciech Męciński. Studiował na Akademii Krakowskiej, zetknął się tam z jezuickim kolegium, w którym prowadzono kursy teologii oraz szkoły humanistyczne. Nie wiązał swoich planów z gospodarowaniem majątkiem, lecz postanowił zostać misjonarzem i nawracać egzotyczne, zamorskie nacje na wiarę katolicką. Po odziedziczeniu majątku składającego się z Żyrzyna wraz z 16 innymi wsiami i miasteczkiem Nowodwór, postanowił w roku 1625 przekazać go na uposażenie kolegium jezuitów przy kościele św. Piotra w Krakowie. Swoje plany, mimo protestów rodziny, udało mu się wcielić w życie i w 1626 r. wyjechał do Portugalii, gdzie ukończył studia teologiczne.
Rodzina zaskarżyła darowiznę i w roku 1629 Wojciech Męciński wrócił do kraju, by przed Trybunałem Koronnym w Piotrkowie skutecznie oddalić wszelkie zarzuty potencjalnych spadkobierców, związane z jego darowizną na rzecz jezuitów.
Dwa lata później udał się w podróż do Indii, ale ze względu na fatalną pogodę, burze i sztormy jego statek musiał zawrócić.
W roku 1633 wyruszył ponownie i dotarł do Indii, gdzie pod nazwiskiem Albertus de Polonia poświęcił się pracy charytatywnej w przytułkach dla ubogich w regionie Goa. W rok później przybył na ziemie dzisiejszego Wietnamu, gdzie przebywał przez rok. W 1635 r. udał się do Malakki (dzisiejsza Malezja), by leczyć tam chorych żołnierzy. W następnym roku udał się do chińskiego Makau. Stamtąd próbował przedostać się po raz pierwszy do Japonii.
Dotarcie do Japonii nie było łatwe, gdyż monopol na żeglugę do Japonii mieli protestanccy Holendrzy, którzy niekoniecznie popierali jezuickie misje koordynowane przez Portugalczyków. Rywalizację pomiędzy Holendrami i Portugalczykami w Japonii doskonale ilustruje bardzo popularny przed laty serial „Shogun” z Richardem Chamberlainem.
Okręt, którym płynął nasz bohater, został jednak obrabowany i porwany przez Holendrów i zamiast do Japonii skierowany na Formozę (dzisiejszy Tajwan). Nie zraziło to jednak naszego podróżnika. Dzięki leczeniu więźniów oraz syna gubernatora zdobył zaufanie władz holenderskich i z początkiem 1637 r. uciekł ze statku holenderskiego w Kochinie, podczas transportowania więźniów do Batawii (obecnie Dżakarta w Indonezji).
W dalszym ciągu chciał udać się do Japonii, w tym celu pod koniec czerwca 1636 udał się do portugalskiej kolonii Macao u brzegów Chin, skąd miał zamiar ponownie wyruszyć do Kraju Kwitnącej Wiśni. Wizytator zakonny, nie chcąc narażać go na pewną śmierć, skierował go do Kambodży, mianując go przełożonym tamtejszej misji. Sprawdził się w tej roli i zyskał nawet uznanie samego króla Kambodży.
Cały czas chciał dotrzeć do Japonii, aby wspierać tam prześladowanych chrześcijan. Okazja nadarzyła się wkrótce, gdyż zwierzchnik i koordynator chrześcijańskich misji w Japonii - Krzysztof Ferreira - został aresztowany. Podczas śledztwa załamał się i chcąc ratować życie wyparł się swojej wiary, mało tego - rozpoczął współpracę z japońskim cesarskim sądem jako tłumacz w procesach przeciwko niedawnym współwyznawcom.
– Chrześcijanie, zanim poddano ich torturom, stawali przed sądem cesarskim, który ich albo skazywał, albo przyjmował wyrzeczenia się wiary – wyjaśnia Sławomir Łowczak. – Zwierzchnik misji wzywał niedawnych współwyznawców do wyparcia się wiary i jeśli odmówili, asystował przy ich egzekucjach.
Misja chrześcijańska w Japonii całkowicie się załamała. Chcąc ją utrzymać, należało wysłać nowych i pewnych misjonarzy. Przełożeni Wojciecha Męcińskiego w końcu wyrazili zgodę na jego misję w Japonii.

Krwawy szogun
W lutym 1642 r. odpłynął do Manili na Filipinach, skąd z początkiem lipca w pięć osób, z wizytatorem Antonim Rubino i trzema towarzyszami przebrani za Chińczyków dostali się na wyspę Kiusiu w Japonii. W sierpniu 1642 r. udało im się dotrzeć do twierdzy Kagoshima, na Półwyspie Satsuma. Japonia była dla chrześcijan wtedy bardzo niebezpiecznym krajem. Rządzący szogun Iemitsu zwalczał chrześcijan, których najwięcej było w Nagasaki i okolicach. Iemitsu przeszedł do historii jako autor „Edyktu o zamknięciu kraju”(1635 r.) i krwawy prześladowca chrześcijan. Znany był z tego, iż oferował hojne nagrody dla każdego, kto mógłby dostarczyć informacji o duchownych i ich zwolennikach, którzy potajemnie praktykowali i rozprzestrzeniali swą religię w Japonii. Schwytanych chrześcijan bezwzględnie mordował.
Przebranie na niewiele się zdało, bowiem misja została szybko odkryta i już 13 sierpnia 1642 o. Wojciech Męciński wraz z towarzyszami został schwytany przez ludzi szoguna. Przed sądem nie wyparli się swojej wiary, dlatego 21 sierpnia misjonarze zostali przewiezieni do Nagasaki, gdzie poddano ich torturom.
Japończycy najpierw przez siedem miesięcy codziennie stosowali wobec nich „karę wody”, czyli skrępowanych pojono wodą aż do napełnienia, a następnie ściskano ich tak, aby cała woda z powrotem zwrócona została przez usta. Podczas tortur próbowano zmusić ich do wyrzeczenia się wiary chrześcijańskiej. Sam Męciński był męczony 105 razy, ale nie dał się złamać. 16 marca 1643 roku rozpoczęto okrutna egzekucję tzw. „tsurushi”.
– Skazanych wiązano po dwóch głowami w dół nad wykopanymi w ziemi i napełnionymi nieczystościami dołami – wyjaśnia Sławomir Łowczak. – Później metodycznie podtapiano skazańców, opuszczając i zanurzając głowami w nieczystościach aż do pasa, i trzymano w niech aż do zachłyśnięcia lub krwotoku z nosa i ust. Wówczas na chwilę unoszono skazańców dla zaczerpnięcia przez nich powietrza, aby powtarzać całą torturę od nowa. Wojciech Męciński zmarł po siedmiu dniach męki 23 marca 1643 r. Ciała jego i współskazańców poćwiartowano, spalono, a popiół wrzucono do morza. Polski męczennik zamordowany w odległej Japonii uważany jest za kandydata na ołtarze.
W kościółku w Żyrzynie wybudowanym przez jego matkę, odbywały się msze św. za jego duszę. Ufundowany w 1612 r. przez Felicję Męcińską kościółek w Żyrzynie pozostawał w posiadaniu jezuitów, został przez nich odnowiony. Potem wybudowano nową świątynię z domem misyjnym, w którym stale rezydował ksiądz. Aż do roku 1773 roku majątek Żyrzyn należał do jezuitów, pozostała jego część, mocno rozdrobniona, pozostawała w rękach spadkobierców rodu Żyrzyńskich. Po kasacji zakonu jezuitów w 1773 r. ich majątek przejęła Komisja Edukacji Narodowej i wydzierżawiła w 1781 r. pojezuicki majątek żyrzyński Stanisławowi Kostce Krajewskiemu. Kościółek ostatecznie rozebrano, zastępując go w 1853 r. murowaną kaplicą, w której pochowano Adama Wessla. Kolejne pokolenia rodziny Wesslów władały Żyrzynem aż do 1944 r., kiedy ich majątek znacjonalizowano na mocy dekretu o reformie rolnej Murowana kaplica stała się zaś rodową kryptą dla kolejnych pokoleń rodziny Wesslów.















Komentarze