Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jak CBŚ zatrzymało dziennikarza. Czyli akcja, której nie było

W Chełmie zawrzało. Naoczni świadkowie widzieli, jak uzbrojeni po zęby funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego mieli aresztować Marcina Futymę, redaktora naczelnego Nowego Tygodnia.
Jak CBŚ zatrzymało dziennikarza. Czyli akcja, której nie było
Kręcone w Janowie pod Chełmem sceny sprowadzały się do ochrony VIP-a w konwoju

Pytany o tę akcję rzecznik lubelskiego CBŚ nie potwierdził, że miała miejsce i czym była spowodowana, ale też nie zaprzeczył. Poradził dziennikarzom, aby cierpliwie poczekali na komunikat. Okazało się, że takiego komunikatu nie będzie, gdyż ani zatrzymania, ani żadnej akcji CBŚ nie było.

Co zatem widzieli „naoczni świadkowie”? Pod jedną z posesji zajechali trzema range roverami, każdy warty ponad milion złotych, tzw. operatorzy oddziału specjalnego JW Grom. Nie po to, by kogokolwiek zatrzymać, ale wziąć udział w… nagraniu materiału reklamowego najnowszej kolekcji ubrań Próchnika.

– Przez osobiste kontakty znalazłem się w tej reklamie. Zagrałem VIP-a ochranianego przez uzbrojony w ostrą długą i krótką broń oddział – mówi Futyma. – Oczywiście miałem na sobie dobrany na miarę garnitur reklamującej się firmy. Ktoś musiał zauważyć, jak uzbrojeni operatorzy eskortują mnie z wynajętego na potrzeby reklamy domu i to wystarczyło, aby plotka poszła w miasto.

Kręcone w Janowie pod Chełmem sceny sprowadzały się do ochrony VIP-a w konwoju. Kolejne zrealizowano na strzelnicy taktycznej w Podgórzu. Tym razem chodziło o wyprowadzenie ochranianego Futymy spod ognia. Ekipa zapukała też do Pałacu Ossolińskich w Rejowcu, gdzie na VIP-a czekał Tadeusz Górski, na co dzień wójt tamtejszej gminy.

– Realizatorów materiału reklamowego przede wszystkim urzekły plenery Janowa – dodaje pan Marcin. – Dlatego do filmu wplecione zostaną obrazy zarejestrowane przez kamerę wyniesioną w powietrze przez drona.

Filmowcy docenili także możliwości, jakie stwarza strzelnica taktyczna w Podgórzu. – Wyprowadzano mnie tam spod prawdziwego ognia, strzelano ostrą, a nie ślepą amunicją. Oczywiście wszelkie zasady bezpieczeństwa były zachowane. W końcu przecież wyszedłem z tego żywy – śmieje się Futyma.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama