• Korzenie rodzinne?
- Jeśli chodzi o miejsce urodzenia, to tereny II RP, skąd jako dziecko, transportem, wraz mamą śp. (bez ojca, który miał zginać walcząc w szeregach AK ps „Żubr”, a po latach się okazało, że pojmano go i skazano na 10 lat lagrów w Workucie) znalazłem się w Międzyrzeczu. Pogodziliśmy się ze śmiercią ojca. W 1956 roku mama dowiedziała się, że ojciec żyje. Będąc 12-letnim chłopcem powitałem ojca na peronie w Międzyrzeczu. Co wtedy czułem, trudno opisać...
• „Międzyrzecz. Tu miłość się zaczęła, tu piłka nożna się zaczęła”.
- Tak, tutaj dojrzewałem, kończyłem szkoły, jedenaście lat to trwało a potem....
• Politechnika, potem AWF, co było ważniejsze?
- Rok na politechnice w Gliwicach, a potem WSWF w Poznaniu! Najważniejsze w tym okresie było odkrycie prawdy, że ojciec śp. próbował swoje niezrealizowane marzenia zostania inżynierem przelać na mnie! Jestem mu wdzięczny, że w końcu przyznał mi rację. Dzięki temu byłem sobą!
• Został pan trenerem piłki nożnej?
- Nie do końca! Trener futbolu to była moja specjalizacja, a z dyplomem mgr. mogłem uczyć w szkole wf-u! Jako, że to były dyplomy z orłem bez korony, po studiach uzyskałem weryfikację aktora estradowego po egzaminach państwowych i podjąłem pracę w Estradzie Poznańskiej, występując w kabarecie TEY.
• Mistrzowie: Kazimierz Rudzki, Aleksander Bardini. Czego się pan od nich nauczył?
- Głównie warsztatu gry aktorskiej i... za co im będę wdzięczny do końca żywota... uświadomienia mi dewizy, że talent bez pracy nic nie znaczy.
• Wspomina pan, że „Teatrzyk nazywał się „TEYATR”, a pomysłodawcą nazwy był świętej pamięci Żużu-Zembrzuski. Działalność w warunkach wolnorynkowych polegała na tym, że wykuliśmy w ścianie kasę?” Proszę opowiedzieć o teatrze?
- Istotnie Żużu zgrabnie i dowcipnie ujął to przedsięwzięcie artystyczne jakim było powołanie do życia TEYATRU w budynku przy ul. Woźnej 44. Odważyliśmy się na działalność wolnorynkową, co polegało między innymi na tym, by skończyć z dowozem autobusami pracowników zakładów pracy zwykle w stanie wskazującym. Więc w murze powstało okno z napisem kasa i przysięgam na muzy, że pierwszy raz miałem kontakt z widzami, którzy przyszli z własnej woli. Cóż to była za wspaniała publiczność. Nie mówiąc już o tym, że na przygotowanie nowego programu wzięliśmy kredyt, który udało się spłacić po 100 spektaklach i trochę jeszcze zarobić.
• Zenon Laskowik dziś. Jest radość z niepodległości?
- Dla mnie, co tyle lat żył w czerwonej komunie wolność i niepodległość to są wartości, które wciąż mam na uwadze. Napisałem utwór „Pochwała wolności” i wykonuję go na scenie wraz z publicznością.
• Dlaczego Polacy nie doceniają dobra, jakim jest niepodległe państwo?
- A to proszę zapytać Polaków! Najlepiej tych prawdziwych. Oni ostatnio są mocni w tych tematach, bo z tego, co wiem, to wegetarianie cykliści i element animalny chwalą sobie to dobro!!
• Co w poszanowaniu państwa jest najważniejsze?
- Oj tu wyczuwam małą prowokację! Pytanie powinno brzmieć: co jest najważniejsze w poszanowaniu obywatela przez Państwo, bo to przecież Państwo jest dla nas, a nie odwrotnie!
• Co w życiu jest najważniejsze?
- Miłość, miłość, miłość.
• Co to jest miłość?
- To jest wszystko, co jest potrzebne do pięknego życia. Nie mylić z używaniem życia.
• W życiu trzeba się czegoś trzymać. Czego pan się trzyma?
- Godnych honorariów po udanym występie, a to wymaga pewnych zasad! Na przykład dbam o to, by się nie sprzedawać w reklamach, tylko kreować i tworzyć krzywe lustra, by wywołać śmiech, co jak wiadomo oczyszcza umysł z toksycznych myśli, ze stereotypów i wszelkich debilnych izmów! Jeśli chodzi o reklamy, to jakiś cwaniak podrabia w radiu mój głos do złudzenia, dopuszczając się kradzieży intelektualnej. Myślałem, by to zgłosić do prokuratury, ale zrezygnowałem bo on jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości! No cóż, takie to czasy!
• Co zobaczymy, co usłyszymy w programie „Będą zmiany” w Filharmonii Lubelskiej?
- Proszę o następne pytanie!
• Jak pan patrzy na Polskę, z szacunkiem, z miłością tyle lat: co będzie z nami za 2-3 lata?
- Będą kolejne wybory...
• Korzenie rodzinne?
- Jeśli chodzi o miejsce urodzenia, to tereny II RP, skąd jako dziecko, transportem, wraz mamą śp. (bez ojca, który miał zginać walcząc w szeregach AK ps „Żubr”, a po latach się okazało, że pojmano go i skazano na 10 lat lagrów w Workucie) znalazłem się w Międzyrzeczu. Pogodziliśmy się ze śmiercią ojca. W 1956 roku mama dowiedziała się, że ojciec żyje. Będąc 12-letnim chłopcem powitałem ojca na peronie w Międzyrzeczu. Co wtedy czułem, trudno opisać...
• „Międzyrzecz. Tu miłość się zaczęła, tu piłka nożna się zaczęła”.
- Tak, tutaj dojrzewałem, kończyłem szkoły, jedenaście lat to trwało a potem....
• Politechnika, potem AWF, co było ważniejsze?
- Rok na politechnice w Gliwicach, a potem WSWF w Poznaniu! Najważniejsze w tym okresie było odkrycie prawdy, że ojciec śp. próbował swoje niezrealizowane marzenia zostania inżynierem przelać na mnie! Jestem mu wdzięczny, że w końcu przyznał mi rację. Dzięki temu byłem sobą!
Jedenaście lat na powierzonych rejonach ku chwale III RP zaowocowało nowymi pomysłami z czystego źródła społecznego, jakim byli adresaci. Zrozumiałem wtedy, że nie będzie radości z niepodległości, bo nie ma obywatelskiej świadomości. I do dzisiaj jej nie ma. Więc przed nami jeszcze ogromna, ogromna praca, by znaleźć w sobie obywatela i tym, którzy opuszczają łono matczyne w klinikach położniczych, przekazać przesłanie: że największym dobrem dla obywateli jest własne, niepodległe państwo. Poszukiwanie obywatela powinno się zacząć od siebie. Ważna jest tu więc znajomość obowiązków wobec państwa: płacenie podatków, uczestnictwo w wyborach, poszanowanie barw narodowych, czczenie świąt państwowych. No i świadomość, że powinno się być lojalnym wobec większości wybranej w demokratycznych wyborach ze swoją reprezentacją w sejmie. Panowanie nad emocjami, żeby wybranych posłów nie opluwać, bo się opluwa samego siebie. Co najwyżej ubolewać, że rozczarowują i dawać im szansę do reprezentowania mnie, jako obywatela. Najlepiej chciałbym to wyrażać na scenie w postaci skeczu, piosenki, scenki, itp., i tu wskazywać drogę radości z niepodległego bytu.
www.laskowik.pl













Komentarze