Żeby pomieścić wszystkich zainteresowanych spotkaniem w sali konferencyjnej lubelskiego ZNP konieczne okazało się przynoszenie dodatkowych krzeseł. Kilka osób stało też na korytarzu.
Co nas czeka
– Liczba osób, która przyjechała na nasze spotkanie przerosła moje najśmielsze oczekiwania – przyznał Adam Sosnowski, prezes okręgu lubelskiego ZNP. – To znaczy, że temat jest dla naszego środowiska niezmiernie ważny. Zebraliśmy się nie po to, żeby politykować, ale przedyskutować to, co nas czeka. Ciągle mamy nadzieję, że zmiany nie zostaną wprowadzone lub przynajmniej opóźnione w czasie, ale widzimy też ogromną presję polityków do ich wprowadzenia.
– Podobno były szerokie konsultacje społeczne, ale my wiemy, że był tylko monolog – mówi prosząc o anonimowość dyrektor jednego z gimnazjum na zachodzie województwa lubelskiego. – Podobno gimnazja uczą źle, ale my mamy badania mówiące o tym, że jest zupełnie inaczej. Podobno nikt z nauczycieli ma przez reformę nie stracić pracy. Sami obliczyliśmy, że skala zwolnień będzie ogromna. Już teraz mogę się założyć, że kiedy okaże się, że to my mamy racje ministerstwo odpowie, że bezrobotni nauczyciele to nie skutek zmian tylko niżu demograficznego.
Tempo zmian
– Czasami jak myślę o reformie oświaty, to płakać się chce – przyznaje dyrektor niewielkiego gimnazjum ze wschodnich kresów Lubelszczyzny. – Coś, co budowaliśmy od kilkunastu lat, dopieszczaliśmy i pielęgnowaliśmy, ma teraz pójść w niwecz. Człowiek ma poczucie, że poświęcił dużą część swojego życia na coś nie tylko zbędnego, ale i krytykowanego jako najgorszy element oświaty.
Podobne opinie można było usłyszeć od większości dyrektorów.
– Jesteśmy przeciwni burzeniu struktury szkolnej – przypominał stanowisko związkowców Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Zarządu Głównego ZNP. – To, co niepokoi nas najbardziej, to ogromne tempo zmian. Jeszcze nie było pierwszego czytania projektu w Sejmie, a do 31 grudnia ma być już złożony podpis prezydenta. Z dużym prawdopodobieństwem można więc założyć, że nowe przepisy ustalane pod taką presją czasu będą dotknięte błędem prawnym. To się nie może udać.
Argumenty
Wątpliwości, co do nadchodzących zmian nie kryła także Ewa Dumkiewicz-Sprawka, wypowiadająca się nie tylko jako dyrektor wydziału oświaty i wychowania Urzędu Miasta w Lublinie, ale także przedstawiciel Unii Metropolii Polskich, która negatywnie zaopiniowała proponowane zmiany w oświacie.
Jednym z głównych argumentów zajęcia takiego stanowiska obok negatywnych skutków finansowych, czy ograniczonego dostępu do nauki w wybranych szkołach średnich zdublowanego rocznika kończącego gimnazjum i ośmioletnią już podstawówkę jest zbyt mało czasu na wprowadzenie reformy.
– To bardzo trudne zadanie. Miałam taki moment, że myśląc o tym prawie się popłakałam – przyznała pani dyrektor. – Oprócz naszych corocznych zadań, takich jak prowadzenie egzaminu na nauczycieli mianowanych, sprawdzanie subwencji, czy ustalania kryteriów przyjęć do przedszkoli i szkół podstawowych musimy przy niepowiększonym stanie zatrudnienia zajmować się reformą.
Terminy
A czas nagli. Samorządy mają czas tylko do 31 marca przyszłego roku na podjęcie uchwały. Zanim uchwała zostanie jednak podjęta, jej projekt musi zaopiniować kurator oświaty i związki zawodowe. Oznacza to, że wszystko musi być gotowe już na początku lutego.
W tym czasie trzeba miedzy innymi stworzyć nowe obwody dla szkół podstawowych oraz zastanowić się, w jaki sposób przekształcić samodzielne gimnazja. W samym Lublinie chodzi aż o 12 tego typu placówek.
Już dziś wiadomo, że największym problemem będą szkoły na nowych osiedlach. Nie wiadomo np. co zrobić z największą lubelską podstawówką przy ul. Bursztynowej, która pomieścić musiałaby dwa dodatkowe roczniki. Nie wiadomo też jak zachowają się rodzice uczniów SP nr 43, którym zakładając, że pobliskie gimnazjum nr 16 zostanie także przekształcone w szkołę podstawową zaproponowane będzie przeniesienie części klas (całych oddziałów, bez rozbijania istniejących grup) do tej szkoły.
– Jest tylko nadzieja, że jeśli taki scenariusz zostanie przyjęty, to zgodzą się na to biorąc pod uwagę świetną infrastrukturę „szesnastki” – mówi Dumkiewicz-Sprawka.
O tym i innych możliwych scenariuszach przekształceń samorządowcy, dyrektorzy i przedstawiciele rad rodziców z Czechowa będą rozmawiali jeszcze dzisiaj na jednym z pierwszych spotkań zorganizowanych przez wydział oświaty.
Żeby pomieścić wszystkich zainteresowanych spotkaniem w sali konferencyjnej lubelskiego ZNP konieczne okazało się przynoszenie dodatkowych krzeseł. Kilka osób stało też na korytarzu.
Co nas czeka
– Liczba osób, która przyjechała na nasze spotkanie przerosła moje najśmielsze oczekiwania – przyznał Adam Sosnowski, prezes okręgu lubelskiego ZNP. – To znaczy, że temat jest dla naszego środowiska niezmiernie ważny. Zebraliśmy się nie po to, żeby politykować, ale przedyskutować to, co nas czeka. Ciągle mamy nadzieję, że zmiany nie zostaną wprowadzone lub przynajmniej opóźnione w czasie, ale widzimy też ogromną presję polityków do ich wprowadzenia.
– Podobno były szerokie konsultacje społeczne, ale my wiemy, że był tylko monolog – mówi prosząc o anonimowość dyrektor jednego z gimnazjum na zachodzie województwa lubelskiego. – Podobno gimnazja uczą źle, ale my mamy badania mówiące o tym, że jest zupełnie inaczej. Podobno nikt z nauczycieli ma przez reformę nie stracić pracy. Sami obliczyliśmy, że skala zwolnień będzie ogromna. Już teraz mogę się założyć, że kiedy okaże się, że to my mamy racje ministerstwo odpowie, że bezrobotni nauczyciele to nie skutek zmian tylko niżu demograficznego.
W sobotę nauczyciele, dyrektorzy szkół i rodzice wezmą udział w ogólnopolskiej manifestacji w Warszawie. Wyjazd z Lubelszczyzny zapowiedzieli przedstawiciele większości szkół.














Komentarze