O sprawie po raz pierwszy pisaliśmy w sierpniu tego roku. Chodzi o sytuację z przełomu 2010 i 2011 roku, gdy będący wówczas prezesem KRUS Smolarz starał się o przyznawane przez lubelski oddział ARiMR dopłaty z programu rolnośrodowiskowego.
Pod koniec 2010 r. wizytujący jego gospodarstwo kontrolerzy stwierdzili uchybienia na dwóch działkach – upraw nie było w ogóle lub były inne niż zgłoszono. Takie wyniki kontroli powinny skutkować nieprzyznaniem płatności w danym roku. Mogłyby też wiązać się z koniecznością zwrotu otrzymanych wcześniej pieniędzy.
Tymczasem wkrótce ówczesny dyrektor lubelskiego oddziału ARiMR Andrzej Bieńko (również związany z PSL) zlecił ponowną kontrolę. Ta nie wykazała żadnych nieprawidłowości i w lutym 2011 r. Smolarz otrzymał decyzję o przyznaniu dopłat.
Sprawa ujrzała światło dzienne w tym roku, gdy stanowiska w ARiMR po osobach związanych z koalicją PO-PSL przejęli działacze PiS. Nowa dyrekcja agencji w wyniku wszczętego postępowania unieważniła decyzję sprzed pięciu lat, a osoby, które uczestniczyły w jej wydawaniu straciły pracę, bądź otrzymały nagany (patrz ramka).
Teraz sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Lublinie. To efekt zawiadomienia złożonego przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Śledztwo ma dwa główne wątki. Pierwszy dotyczy byłego parlamentarzysty PSL. Jak informuje prokuratura, Henryk Smolarz złożył do ARMiR wniosek o płatność. W załączonym do niego planie informował, że na wskazanej działce posieje pszenicę, gorczycę i żyto. Od rodzaju upraw zależy wielkość dopłat.
– Mimo ciążącego na nim obowiązku, już po złożeniu wniosku nie poinformował agencji o zaniechaniu planowanych prac rolnych – wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Według CBA, skoro Henryk Smolarz nie obsiał pola w planowany sposób, to dopłata, jaką dostał nie należała mu się lub była zbyt wysoka. Chodzi o 11 tys. zł. Prokurator bada, czy doszło do wyłudzenia. Jeśli polityk usłyszy zarzuty, będzie się musiał liczyć z karą do 5 lat więzienia.
– Nie mam sobie nic do zarzucenia – mówił nam dwa miesiące temu Smolarz. Teraz próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale nie odbierał telefonu. Komentarza odmówił natomiast Andrzej Bieńko, którego poczynaniom także przyglądają się śledczy. W jego przypadku postępowanie dotyczy możliwego przekroczenia uprawnień.
W sprawie trwa kompletowanie dokumentacji. Prokuratura przesłuchuje też pierwszych świadków. Na obecnym etapie nie ma jeszcze mowy o stawianiu komukolwiek zarzutów.
Poleciały głowy, ale...
W związku ze sprawą byłego posła PSL Henryka Smolarza trzy osoby z lubelskiego oddziału ARiMR zostały zwolnione z pracy za „rażące naruszenie obowiązków pracowniczych”. Trzy kolejne otrzymały nagany. Tymczasem jedna ze zwolnionych osób – były kierownik – znalazł już pracę u marszałka województwa, w Departamencie Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich. – Będzie pracować przez czas nieobecności pracownika, którego zastępuje – potwierdza Beata Górka, rzecznik marszałka.
Marszałkowi nie przeszkadza, że b. kierownik został zwolniony z ARiMR dyscyplinarnie? – Dla mnie to było polityczne zwolnienie, żeby zrobić miejsce „Misiewiczom” – komentuje marszałek Sławomir Sosnowski. (aa, toma)
O sprawie po raz pierwszy pisaliśmy w sierpniu tego roku. Chodzi o sytuację z przełomu 2010 i 2011 roku, gdy będący wówczas prezesem KRUS Smolarz starał się o przyznawane przez lubelski oddział ARiMR dopłaty z programu rolnośrodowiskowego.
Pod koniec 2010 r. wizytujący jego gospodarstwo kontrolerzy stwierdzili uchybienia na dwóch działkach – upraw nie było w ogóle lub były inne niż zgłoszono. Takie wyniki kontroli powinny skutkować nieprzyznaniem płatności w danym roku. Mogłyby też wiązać się z koniecznością zwrotu otrzymanych wcześniej pieniędzy.
O sprawie po raz pierwszy pisaliśmy w sierpniu tego roku. Chodzi o sytuację z przełomu 2010 i 2011 roku, gdy będący wówczas prezesem KRUS Smolarz starał się o przyznawane przez lubelski oddział ARiMR dopłaty z programu rolnośrodowiskowego.
Pod koniec 2010 r. wizytujący jego gospodarstwo kontrolerzy stwierdzili uchybienia na dwóch działkach – upraw nie było w ogóle lub były inne niż zgłoszono. Takie wyniki kontroli powinny skutkować nieprzyznaniem płatności w danym roku. Mogłyby też wiązać się z koniecznością zwrotu otrzymanych wcześniej pieniędzy.
O sprawie po raz pierwszy pisaliśmy w sierpniu tego roku. Chodzi o sytuację z przełomu 2010 i 2011 roku, gdy będący wówczas prezesem KRUS Smolarz starał się o przyznawane przez lubelski oddział ARiMR dopłaty z programu rolnośrodowiskowego.
Pod koniec 2010 r. wizytujący jego gospodarstwo kontrolerzy stwierdzili uchybienia na dwóch działkach – upraw nie było w ogóle lub były inne niż zgłoszono. Takie wyniki kontroli powinny skutkować nieprzyznaniem płatności w danym roku. Mogłyby też wiązać się z koniecznością zwrotu otrzymanych wcześniej pieniędzy.














Komentarze