Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zakładali uprawy po to żeby dostać dopłaty. NIK skontrolował rolników

Rolnicy zakładali sady i uprawy jagodowe nie dla plonów, lecz dla dopłat
Zakładali uprawy po to żeby dostać dopłaty. NIK skontrolował rolników
W ciągu dziesięciu lat z programu dopłat do ekologicznych sadów i upraw jagodowych skorzystało ponad 14,5 tys. rolników w kraju. Tylko w woj. lubelskim w latach 2008-2014 rolnicy złożyli ponad 5,8 tys. wniosków o unijne pieniądze. Przyjrzała się temu Najwyższa Izba Kontroli, począwszy od 2005 roku.

Z raportu NIK wynika, że większość rolników zakładała sady i uprawy jagodowe nie dla plonów, lecz dla dopłat. A te były wysokie. Wynosiły od 650 zł do nawet 1800 złotych za hektar. Warunek był jeden: plantacje należało utrzymać przez 5 lat.

Jednak mimo wysokich dopłat do wyrastających masowo plantacji – w sumie ponad 708 mln zł w skali kraju w ciągu 10 lat – produkcja owoców nie rosła. A nawet – jak wyliczyła NIK – spadła, z 15 t owoców/ha w 2005 r. do 1 t owoców/ha w 2013 r. Tymczasem powierzchnia upraw zwiększyła się aż ośmiokrotnie. Dla przykładu: w Lubelskiem w 2008 r. powierzchnia upraw sadowniczych i jagodowych, do której Unia dopłacała, wynosiła 480 ha, zaś w 2013 r. – już 5 594 ha. Co ciekawe – rolnicy nie byli rozliczani z plonów, bo nikt tego nie wymagał.

NIK wytyka, że ministerstwo rolnictwa już w 2008 roku miało sygnały, że system dopłat się nie sprawdza. I choć na rolników nałożono dodatkowe wymagania – np. określające jakość czy też minimalną liczbę drzew – to "wydajność produkcji nadal spadała”. Dopiero po 10 latach uzależniono przyznanie dopłat od uzyskanych plonów.

– Dopłaty miały wspierać rolnictwo ekologiczne, tymczasem owoce ekologiczne sprzedawano tylko z 5 procent powierzchni upraw, które sprawdziliśmy – informuje Paweł Biedziak, rzecznik NIK. – Resztę owoców sprzedawano jako produkcję konwencjonalną (z użyciem środków chemicznych i modyfikacją genetyczną – red.).

NIK sprawdził też 20 gospodarstw w kraju, które z takich dopłat korzystały. W niektórych nie uzyskano żadnych zbiorów. Niektórzy rolnicy zapowiadali też, że uprawy chcą zlikwidować po zakończeniu programu.

NIK w swoim raporcie opisuje m.in. gospodarstwo w Lubelskiem, w którym w 2009 roku założono sad, w sumie 15 ha jabłoni i śliw. "Międzyrzędzia obsiane żytem. Drzewka słabo rozwinięte. Teren nieogrodzony, drzewa zabezpieczane przed zwierzyną plastikowymi osłonkami. Uszkodzenia drzew do 30 procent” – czytamy w raporcie Izby.

I w tym przypadku sadownik zadeklarował, że zlikwiduje uprawy po zakończeniu programu.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama