Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Paweł Fajdek: Na chwilę odstawiłem młot, ale tęsknię za rywalizacją

Wszystko potoczyło się bardzo fajną ścieżką i każdemu, kto szuka klubu zawsze powtarzam, że jeśli ma możliwość i chęci, to zapraszamy do Zamościa - rozmowa z Pawłem Fajdkiem, lekkoatletą Agrosu Zamość, mistrzem świata w rzucie młotem.
Paweł Fajdek: Na chwilę odstawiłem młot, ale tęsknię za rywalizacją

Autor: Maciej Kaczanowski

• Czy ten sezon był dla pana najtrudniejszy w karierze?

- Był bardzo ciekawy. Nie mogę powiedzieć, że cały sezon był trudny. Ale ten główny start, czyli mistrzostwa świata w Londynie rzeczywiście były najtrudniejsze z tych, w których brałem udział do tej pory. Nie tylko ze względu na poziom sportowy, ale na presję i wszystko, co wydarzyło się w ostatnich latach. To złożyło się na ogromne ciśnienie i chęć wymazania złych wspomnień sprzed pięciu lat właśnie z Londynu i sprzed roku z Rio. Ten cały rok czekania od czasu nieudanych igrzysk olimpijskich był dla mnie bardzo trudnym okresem. Sezon zacząłem nieźle, zawody mi wychodziły, ale wiedziałem, że kiedy stanę do eliminacji w mistrzostwach świata, te koszmary mogą powrócić. Takich myśli nie da się wyeliminować, trzeba się na nie przygotować i umieć sobie z nimi poradzić. Zrobiłem to dobrze, dosyć gładko przeszedłem eliminacje, a w finale całe napięcie ze mnie zeszło i znowu mogłem cieszyć się i bawić się sportem.

• Chyba wyrasta panu mocna konkurencja i to w reprezentacji Polski. Tuż po zakończonym konkursie w Londynie brązowy medalista Wojciech Nowicki stojąc obok pana przed kamerą powiedział, że miał najgorszy dzień w sezonie... To dla pana powód do radości, czy niepokoju?

- To jest wynik ciężkiej pracy. Wojtek jest zawodnikiem, który w końcu doszedł do odległości 80 metrów i teraz może się rozwinąć. Rzeczywiście, w Londynie nie do końca mu się udało, zadecydowała nienajlepsza dyspozycja dnia. Ale na pewno jest ciekawie, kiedy w zawodach rywalizujemy o czołowe miejsca, przerzucamy się w konkursach. To wyzwala coraz większą motywację do pracy i jestem przekonany, że w najbliższych latach poziom w rzucie młotem pójdzie do góry i będzie coraz trudniej rywalizować na najwyższym szczeblu. To jest fajne, bo ja trochę tęsknię za tą rywalizacją. Ostatnim człowiekiem, z którym miałem tak zacięte pojedynki był Węgier Kristian Pars, który niestety od trzech lat notorycznie zmaga się z kontuzjami. Być może, gdyby rok wcześniej przydarzyła mi się sytuacja, że przegrywam w mistrzostwach Polski czy jakimkolwiek mityngu, to zupełnie inaczej potoczyłyby się dla mnie igrzyska olimpijskie.

• Po zakończonym sezonie przyszedł czas na odpoczynek.

- Tak, choć na razie wakacje mam tylko z nazwy. Nie mam treningów, na chwilę odstawiłem młot, ale zajmuję się rzeczami które są dookoła sportu. Jeżdżę do miejsc, w których w ciągu roku nie jestem w stanie dotrzeć, na spotkania z dziećmi w szkołach, załatwiam inne sprawy. Przez te dwa miesiące trzeba wszystko zamknąć, żeby rozpocząć przygotowania do kolejnego sezonu z wolną głową. Na pewno wykorzystam ten czas, żeby spędzić go z dzieckiem i z dziewczyną. W sezonie nie mam dla nich za dużo czasu i to też jest fajne, że w końcu mogę zostać prawdziwym ojcem, który siedzi w domu i zajmuje się codziennymi sprawami.

• W ubiegłym tygodniu odwiedził pan m.in. Zamość i Lublin. Była okazja do małego świętowania, bo w tym roku mija 10 lat, odkąd został pan zawodnikiem zamojskiego Agrosu. Pamięta pan, jak do tego doszło?

- Pamiętam to doskonale. Przy okazji mistrzostw Polski LZS w Zamościu tak nam się to wszystko poukładało, że zaczęliśmy współpracę. Przyszedłem z zapytaniem, otrzymałem propozycję, przyjąłem ją i zmieniłem barwy klubowe. Wszystko potoczyło się bardzo fajną ścieżką i każdemu, kto szuka klubu zawsze powtarzam, że jeśli ma możliwość i chęci, to zapraszamy do Zamościa. Tu można bardzo wiele osiągnąć i są tu bardzo pomocni ludzie. Zawsze mi się tu podobało, to miasto kojarzy mi się bardzo sympatycznie. Nie ma mowy, żebym odwiedzał je co miesiąc lub częściej, ale lubię tu przyjeżdżać.

• W przyszłym roku będzie pan miał okazję odwiedzić Lubelszczyznę w trakcie sezonu. Na nowym stadionie w Lublinie odbędą się mistrzostwa Polski.

- To będzie kolejna możliwość, bym zawitał w te strony i pewnie przejadę przez Zamość. Fajnie, że budujemy nowe stadiony i przy okazji otwarcia od razu odbywają się na nich duże imprezy. Pewnie nie obędzie się bez narzekań, bo dla wielu zawodników Lublin jest na końcu Polski (śmiech). Ale ja się z tego cieszę. Jak sięgam pamięcią, to chyba tu jeszcze nie startowałem.

• Kiedy ruszą przygotowania do nowego sezonu?

- Zaczniemy je w listopadzie, więc jeszcze zostało trochę czasu na odpoczynek. Mam wiele rzeczy do zrobienia. Jest parę pomysłów na nowy sezon, trzeba je wdrożyć w trening i poukładać.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama