Marzena Karpińska: Znowu zamierzam zdobyć złoto
ROZMOWA z Marzeną Karpińską, sztangistką Znicza Biłgoraj i reprezentantką Polski
- 01.02.2014 10:00

• Po raz ostatni widzieliśmy panią na pomoście podczas startu na mistrzostwach świata we Wrocławiu, w październiku ubiegłego roku. Odpoczęła pani od ciężarów?
- Start w mistrzostwach świata był jedynym w ostatnim czasie. Po ponad półtorarocznej przerwie, spowodowanej zawieszeniem przez Polski Związek Podnoszenia Ciężarów, wywalczyłam piąte miejsce, które nie było szczytem moich oczekiwań. Przed końcem roku uczestniczyłam w Zamościu w Dniu Olimpijczyka, a także w obozie leczniczym w Szczyrku. Tydzień byłam w rodzinnej Biszczy. Miesiąc, na przełomie roku, spędziłam u brata Mateusza w Szwajcarii. Miałam okazję oglądać udane starty naszych skoczków w Engelbergu, zwycięstwo Kamila Stocha i trzecią pozycję Jana Ziobro. Spotkaliśmy Kamila i Piotra Żyłę, mamy wspólne zdjęcie. Będzie, co wspominać.
• Teraz kończy już pani pierwsze zgrupowanie reprezentacji narodowej w Giżycku…
- Razem z koleżankami, także z Ewą Mizdal z Unii Hrubieszów, przyjechałyśmy tu już 19 stycznia. Pierwszy obóz był typowo wprowadzający. Kolejny, który rozpoczniemy 18 lutego w Cetniewie, będzie trwał dwa tygodnie. Na nim będę już chciała sobie powalczyć ze sztangą. Na początek planuję wyrwać 75 kg i podrzucić 90 kg.
• Pierwszym celem w tym roku będą mistrzostwa Europy, które na początku kwietnia rozegrane zostaną w Izraelu. Nie zapominajmy, że jest pani mistrzynią Europy sprzed dwóch lat, w kategorii do 48 kg…
- I znowu zamierzam zdobyć złoty medal dla Polski. Najgroźniejszą konkurentką będzie zapewne Włoszka Genny Pagliaro, która nie startowała w 2012 roku w Antalyi z powodu śmierci ojca. W mojej kategorii w reprezentacji jestem sama, więc muszę wyznaczać sobie nowe cele, zawieszając coraz wyżej poprzeczkę z ciężarem.
• W 2016 roku Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. To odległa perspektywa?
- Dwa lata szybko zlecą. Już teraz, razem z trenerem reprezentacji Waldemarem Ostapskim bierzemy start w Brazylii pod uwagę. Począwszy od zaplanowanych na jesień mistrzostw świata w Kazachstanie, podczas startów zaczniemy zbierać punkty, które potem przełożą się na liczebność naszej reprezentacji w igrzyskach. Szkoleniowiec będzie musiał wyznaczyć cztery zawodniczki, które będą punktować. Mój plan minimum na Rio to 190 kg w dwuboju, co byłoby kolejnym rekordem życiowym i Polski. Niewykluczone, że już 188 kg może dać medal olimpijski, którego jeszcze nie mam.
Reklama












Komentarze