Jest rok 1977. Pan Henryk z rodziną wprowadza się do nowego mieszkania spółdzielczego w jednej z peryferyjnych wówczas dzielnic Lublina. Wielka płyta, nowoczesne osiedle i lokal na czwartym piętrze. Pełnia szczęścia.
Mija czas i w 2007 roku można wykupić mieszkanie. Po 30 latach pan Henryk staje się właścicielem lokalu, co potwierdza zapis w księdze wieczystej.
– Niestety stan zdrowia pana Henryka i jego rodziny z biegiem czasu pogarsza się. Coraz trudniej jest korzystać z mieszkania na czwartym piętrze. W 2011 roku podejmują decyzję o zmianie mieszkania z 4 piętra na parter. Znajdują nabywcę na stare lokum, sprzedają i dwa dni później przelewają prawie taką samą kwotę na nowe, niżej położone mieszkanie. Wszystkie czynności są potwierdzone aktami notarialnymi, wszystkie opłaty urzędowe i skarbowe są uiszczone – mówi Grzegorz Sadura, doradca podatkowy, pełnomocnik pana Henryka.
Wydaje się, że jest po sprawie. Niestety nie. W 2015 do akcji wkracza lubelska skarbówka, „uzbrojona” w przepisy o uldze meldunkowej. Emeryt jest zaskoczony, bo fiskus żąda od niego zapłaty blisko 50 tysięcy złotych podatku dochodowego i prawie 30 tysięcy złotych odsetek.
Ofiara ulgi meldunkowej
Od 1 stycznia 2007 r. do końca 2008 r. zmieniono zasady opodatkowania przychodów ze sprzedaży nieruchomości. Po sprzedaży mieszkania generalnie płaci się 19 proc. podatku od dochodu, jeżeli ta sprzedaż następuje przed upływem 5 lat od zakupu. Pan Henryk miał to nieszczęście, że problemy zdrowotne nie chciały poczekać i musiał sprzedać mieszkanie w 2011 r., czyli przed upływem 5 lat.
– Podatku można było uniknąć korzystając z ulgi meldunkowej. Aby z niej skorzystać i nie płacić 19-procentowego podatku dochodowego wystarczyło być przez 12 miesięcy zameldowanym w danym lokalu. Pan Henryk spełnia ten warunek z dużą nawiązką. Kolejnym warunkiem było złożenie specjalnego oświadczenia w tej sprawie, ale ustawodawca nie określił ani trybu składania, ani wzoru takiego oświadczenia. Jedno było tylko jasne, że mityczne oświadczenie ma trafić do skarbówki w ciągu 14 dni od sprzedaży lokalu – wyjaśnia Grzegorz Sadura, doradca podatkowy.
Pan Henryk nie złożył oświadczenia, bo był przekonany, że do ulgi meldunkowej wystarczą akty notarialne oraz historia meldunkowa potwierdzona przez miasto Lublin. Z tych dokumentów wynika, że pan Henryk mieszkał w lokalu na 4 piętrze przez 34 lata. Jednak brak oświadczenia okazał się podstawą wszczęcia postępowania podatkowego.
– Skarbówka przyjęła wartość mieszkania na 4 piętrze na podstawie aktu notarialnego, czyli 260 tys. zł, a koszty policzono w historycznych wartościach: wkład do spółdzielni z 1977 r. w kwocie... 3,87 zł. Urząd zażądał ponad 49 tysięcy złotych podatku plus ponad 27 tysięcy odsetek, które naliczane są od 1 maja 2012 r. Nieważne było, że cała kwota ze sprzedaży mieszkania została przeznaczona na zakup nowego lokum. Wszystko przez brak jednego papierka: oświadczenia. Urząd skarbowy wszczął egzekucję, komornik na kilka miesięcy zajął emeryturę pana Henryka. Dopiero po moich interwencjach egzekucja został wstrzymana, bo człowiek nie miał za co żyć – dodaje Grzegorz Sadura.
Wszystko w rękach sądu
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie, który uchylił decyzję organów skarbowych, ale tylko dlatego, że zdaniem sądu inaczej należało policzyć wkład do spółdzielni, czyli owe 3,87 zł.
Pełnomocnik pana Henryka złożył wniosek o kasację wyroku. W minionym tygodniu odbyła się rozprawa w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Wyrok ma zapaść w tę środę.
– Na to orzeczenie czekają setki ludzi w Polsce. Brak jednego oświadczenia nie może być podstawą do tak formalistycznej interpretacji prawa. Tym bardziej, że pan Henryk ma wszystkie przesłanki do skorzystania z tej ulgi, o czym świadczą akty notarialne i dokumenty meldunkowe. Moim zdaniem, ale również w opinii zaangażowanego w sprawę Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Fundacji Praw Podatnika, działanie skarbówki narusza konstytucyjne prawa pana Henryka – podkreśla Grzegorz Sadura.
– Sprawy nie komentujemy przed wyrokiem NSA – mówi Marta Szpakowska, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
W Polsce nie ma wprawdzie instytucji precedensu, ale środowy wyrok NSA będzie wskazówką dla innych sądów.
Jest rok 1977. Pan Henryk z rodziną wprowadza się do nowego mieszkania spółdzielczego w jednej z peryferyjnych wówczas dzielnic Lublina. Wielka płyta, nowoczesne osiedle i lokal na czwartym piętrze. Pełnia szczęścia.
Mija czas i w 2007 roku można wykupić mieszkanie. Po 30 latach pan Henryk staje się właścicielem lokalu, co potwierdza zapis w księdze wieczystej.
– Niestety stan zdrowia pana Henryka i jego rodziny z biegiem czasu pogarsza się. Coraz trudniej jest korzystać z mieszkania na czwartym piętrze. W 2011 roku podejmują decyzję o zmianie mieszkania z 4 piętra na parter. Znajdują nabywcę na stare lokum, sprzedają i dwa dni później przelewają prawie taką samą kwotę na nowe, niżej położone mieszkanie. Wszystkie czynności są potwierdzone aktami notarialnymi, wszystkie opłaty urzędowe i skarbowe są uiszczone – mówi Grzegorz Sadura, doradca podatkowy, pełnomocnik pana Henryka.














Komentarze