• Do końca roku brygada ma osiągnąć pełny stan osobowy. Jak przebiega rekrutacja?
- W chwili obecnej osiągnęliśmy koło 60 proc. stanów osobowych. W liczbach bezwzględnych jest to blisko 2400 żołnierzy - oficerów, podoficerów, żołnierzy i pracowników cywilnych. Pod koniec roku osiągniemy pełny stan osobowy, czyli nieco ponad 4000 ludzi. Przypomnę, że w skład 2. LBOT wchodzą bataliony w Lublinie, Dęblinie, Białej Podlaskiej, Chełmie i Zamościu. Każdy z tych batalionów jest w różnym stopniu organizacji, zarówno osobowej, jak i lokalowej. Nabory przebiegają zgodnie z planem, nie narzekamy na brak chętnych do służby w naszej brygadzie.
• Żołnierze WOT oczywiście muszą mieć sprzęt. Czym obecnie dysponujecie?
- 2. LBOT jest oparta na strukturze brygady lekkiej piechoty. Żołnierze posiadają broń indywidualną - karabinki beryl, w przyszłości grot, pistolety. Mamy także lekką broń przeciwpancerną, moździerze. Do transportu używamy samochodów ciężarowo-terenowych, motocykli i quadów. Pod koniec roku powinniśmy mieć również drony uderzeniowe krótkiego zasięgu. Taka jest przyszłość wojska. Obecni trwa szkolenie operatorów.
• Niektórzy zadają sobie pytanie, po co powstały Wojska Obrony Terytorialnej? Jakie mają zadania podczas wojny, a jakie podczas pokoju?
- Na początku trzeba sobie jasno powiedzieć, że WOT nie zastępuje żadnej formacji. Jesteśmy uzupełnieniem i wsparciem zarówno wojsk operacyjnych, instytucji państwa i innych służb mundurowych. Podczas pokoju naszą główną misją jest wspieranie lokalnej społeczności, m.in. podczas klęsk żywiołowych lub innych zdarzeń. Jako przykład mogę podać zaangażowanie naszych ludzi w działania związane z likwidacją skutków ASF. Nasze zadania są powiązane z faktem, że żołnierze WOT wywodzą się właśnie z lokalnych społeczności, małych ojczyzn. Doskonale znają ludzi i topografię terenu. To jest nasz największy atut podczas wojny i pokoju.
Jest jeszcze jeden aspekt. Ludzie, jak widzą wojsko, to nabierają poczucia bezpieczeństwa. Ćwiczenia przeprowadzamy nie tylko w koszarach czy na zamkniętych poligonach, ale także tu, w tych lokalnych ojczyznach, np. przy zabezpieczeniu ujęcia wody w małym mieście. Były już takie. Mieszkańcy byli w szoku, bo w swojej miejscowości wojska nie widzieli od lat. To także jest jedno z naszych zadań - być blisko Polaków, przywracać wiarę w mundur.
Warto wspomnieć, że obecność WOT w terenie, to nie tylko większe poczucie bezpieczeństwa, ale także konkretne efekty ekonomiczne. Prywatne firmy remontują nasze obiekty, a przedsiębiorcy gastronomiczni zapewniają aprowizację. Słowem, generujemy także miejsca pracy. Dlatego na WOT trzeba patrzeć z kilku perspektyw, min. ekonomicznej i społecznej.
• Czy ta znajomość wspomnianych małych ojczyzn ma pomóc w walce z „zielonymi ludzikami”?
- Często spotykam się z pytaniem, czy będziemy mogli przeciwstawić się siłom specjalnym wysłanym w ramach np. tzw. wojny hybrydowej. Nie chodzi o to, aby stanąć z nimi twarzą w twarz i walczyć, choć w razie potrzeby podejmiemy wyzwanie. Clou tematu leży właśnie w znajomości terenu i lokalnej społeczności, sąsiadów. Dzięki tej wiedzy terytorialsi będą w stanie przeciwdziałać dywersji i odcinać wrogowi potencjalne źródła zaopatrzenia, noclegów, jednym słowem tworzyć na swoim terenie nieprzyjazne dla agresora środowisko walki.
Nasi żołnierze, na co dzień pracują w swoich środowiskach, żyją wśród sąsiadów. Są wykładowcami na uczelniach, nauczycielami, przedsiębiorcami, rolnikami. Bez problemu są w stanie stworzyć takie nieprzyjazne środowisko walki dla wspomnianych „zielonych ludzików”.
W razie konfliktu żołnierze WOT będą także chronić lokalne społeczności przed skutkami destabilizacji i dezinformacji. Oczywiście: wymaga to umiejętności i wiedzy, które zdobywają pod okiem min. żołnierzy wojsk specjalnych, weteranów wielu misji zagranicznych.
W czasie „W” naszym zadaniem będzie także ścisła współpraca z siłami operacyjnymi, na których będzie spoczywać główny ciężar walki. W miejscach, gdzie nie będzie sił operacyjnych, WOT przejmie na siebie obronę ludności i infrastruktury.
• Podołanie tym obowiązkom wymaga wyszkolonych ludzi. Czy żołnierze WOT będą pełnoprawnymi partnerami w boju dla sił operacyjnych?
- Po trzech latach, a na taki okres czasu założono wyszkolenie terytorialsa, z pewnością nie będzie znaczącej różnicy, szczególnie biorąc pod uwagę specyfikę wykonywanych zadań. Ten trzyletni proces jest realizowany w systemie weekendowym. W pierwszym roku żołnierze WOT zdobywają wiedzę ogólnowojskową, nabywają nawyków zachowania się na polu walki. Duży nacisk kładziemy na strzelanie, pomoc przedmedyczną, umiejętność przetrwania w terenie i tężyznę fizyczną. W drugim roku żołnierz staje się specjalistą: saperem, medykiem, radiotelegrafistą, strzelcem wyborowym. W trzecim roku zgrywamy pododdziały. Podstawowym modułem będzie pluton i kompania gotowa do akcji w warunkach pokoju lub wojny.
Jeżeli, ktoś myśli że WOT to „weekendowe wojsko”, to jest w wielkim błędzie. Jesteśmy już po pierwszym zimowym poligonie w Wędrzynie. W sierpniu jedziemy do Nowej Dęby. Cały czas trwają szkolenia podstawowe i wyrównawcze. Prowadzimy szkolenia strzeleckie, w tym na naszej nowej strzelnicy mobilnej. Żołnierze szkolą się pod okiem wytrawnych i wymagających instruktorów. Na szkoleniu nie ma taryfy ulgowej, bo nasi żołnierze posługują się nowoczesną bronią strzelecką. Muszą być bardzo dobrze wyszkoleni.
• Zbliża się święto brygady. Czy są przewidziane związane z tym faktem uroczystości?
- W niedzielę, 27 maja, zapraszam na plac Zamkowy w Lublinie na 10 przysięgę w dwuletniej historii naszej brygady. Ta uroczystość będzie połączona z obchodami święta 2. LBOT, które przypada na 24 maja. Jest to pamiątka zwycięskiej i największej bitwy partyzanckiej oddziału „Zapory” stoczonej z Niemcami w Krężnicy Okrągłej pod Lublinem. Po zakończeniu uroczystości na Błoniach pod Zamkiem odbędzie się piknik wojskowy dla mieszkańców Lublina. Dzień wcześniej, w sobotę na placu Litewskim odbędzie się akcja „Krwioobieg Terytorialsa”, której celem jest propagowanie idei transplantacji i krwiodawstwa. W programie przewidziane jest „białe miasteczko”, w ramach którego będzie można m.in. wykonać podstawowe badania zdrowotne, a także spotkać się żołnierzami WOT i weteranami AK.
• Do końca roku brygada ma osiągnąć pełny stan osobowy. Jak przebiega rekrutacja?
- W chwili obecnej osiągnęliśmy koło 60 proc. stanów osobowych. W liczbach bezwzględnych jest to blisko 2400 żołnierzy - oficerów, podoficerów, żołnierzy i pracowników cywilnych. Pod koniec roku osiągniemy pełny stan osobowy, czyli nieco ponad 4000 ludzi. Przypomnę, że w skład 2. LBOT wchodzą bataliony w Lublinie, Dęblinie, Białej Podlaskiej, Chełmie i Zamościu. Każdy z tych batalionów jest w różnym stopniu organizacji, zarówno osobowej, jak i lokalowej. Nabory przebiegają zgodnie z planem, nie narzekamy na brak chętnych do służby w naszej brygadzie.
• Żołnierze WOT oczywiście muszą mieć sprzęt. Czym obecnie dysponujecie?
- 2. LBOT jest oparta na strukturze brygady lekkiej piechoty. Żołnierze posiadają broń indywidualną - karabinki beryl, w przyszłości grot, pistolety. Mamy także lekką broń przeciwpancerną, moździerze. Do transportu używamy samochodów ciężarowo-terenowych, motocykli i quadów. Pod koniec roku powinniśmy mieć również drony uderzeniowe krótkiego zasięgu. Taka jest przyszłość wojska. Obecni trwa szkolenie operatorów.














Komentarze