Nikt nie chciał Polski i nikt na Niepodległą nie czekał. Anglicy, Francuzi, Niemcy, czy Rosjanie nie widzieli samodzielnej Polski na mapie Europy po I Wojnie Światowej. Proponowali byt bardziej lub mniej zależny od Moskwy, Berlina czy Wiednia.
- Sprawa Polska dla mocarstw zachodnich była problemem od XIX wieku. Takim problemem była także w 1918 roku - mówi prof. dr hab. Marcin Kruszyński, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie.
Centralne ruszają nadzieję
Zapalnikiem powodującym inicjację reakcji łańcuchowej „odzyskania niepodległości” był prawdopodobnie akt 5 listopada. Na konferencji w Pszczynie, Niemcy i Austro-Węgry deklarują powstanie zależnego, ale nie niepodległego, Królestwa Polskiego.
- W tym akcie nie określono granic, ale po raz pierwszy tak zdecydowanie na arenie międzynarodowej pojawił się temat suwerenności Polaków. Oczywiście było to związane z toczącą się wojną, zbierającą ogromne żniwo ofiar. Państwa centralne szukały rekruta, widząc w polskiej armii szansę zwycięstwa na Wschodzie - dodaje prof. Marcin Kruszyński.
Podobną deklaracją odpowiada car, wsparcie dla działań niepodległości Polski deklaruje Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich i potem Rząd Tymczasowy w Rosji.
Francuzi na tak, Anglicy na nie
Francuzi patrzą na Polskę życzliwie. Nad Loarą wciąż jest żywa legenda Napoleona i męstwa Legionów Polskich. Prezydenta Francji Raymond Poincaré 4 czerwca 1917, z inicjatywy Romana Dmowskiego oraz kierowanego przez niego Komitetu Narodowego Polskiego, wydaje dekret o powołaniu Armii Polskiej w Francji. Wielką rolę odegrał w tym procesie Maurycy Zamoyski, XV ordynat Zamościa. Bez jego pieniędzy i koneksji prawdopodobnie nie byłoby Błękitnej Armii.
Wielkie zainteresowanie Francji nie było bezinteresowne. Na konferencji pokojowej w Wersalu premier Francji Georges Clemenceau, żąda nie tylko gigantycznych reparacji od Niemiec, ale lobuje w sprawie Polskiej.
- W ten sposób chce chwycić Niemcy w imadło sojuszu wojskowego Paryż-Warszawa. Ten zdeklarowany wróg Niemiec widzi w silnej Polsce i gwaranta pokoju w Europie - dodaje prof. Kruszyński.
Niezwykle ważne dla Polski było także orędzie do Kongresu prezydenta Thomasa Woodrow Wilsona z 8 stycznia 1918 roku.
- Dla Polski ważny był 13. punkt, o utworzeniu niepodległego państwa polskiego z dostępem do morza na terenach zamieszkanych w większości przez ludność polską. Wprawdzie o te etniczne granice będziemy walczyć, ale przekaz był jednoznaczny - dodaje prof. Kruszyński.
Natomiast Wielka Brytania była konsekwentna w swoich działaniach i pielęgnowaniu europejskiej równowagi. W tym planie nie było miejsca dla silnej, niepodległej Polski. Premier David Lloyd Georg nie chciał utworzenia niepodległej Polski i przekazani nam Górnego Śląska. Do historii przejdą jego słowa: przekazać Polakom śląski przemysł to tak, jakby dać małpie zegarek.
Był także pomysłodawcą plebiscytów w okręgach olsztyńskim i kwidzyńskim w Prusach Wschodnich. David Lloyd Georg był znany z germanofilii i nie rozumiał sprawy polskiej. - Uważał, że Niemiec nigdy nie będzie Polakiem. Dlatego przyłączenie różnych obszarów do Polski będzie źródłem antagonizmów - dodaje prof. Kruszyński.
Lloyd Georg nie chciał osłabiać Niemiec, jako przeciwwagi dla silnej Francji. W tym scenariuszu nie było miejsca dla wolnej Polski.
- Ten polityk nie wyzwolił się z myślenia anglocentrycznego, czyli imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce - dodaje prof. Kruszyński. Anglicy byli także przekonani, że Polacy nie poradzą sobie z niepodległością. Byli zdania, że jeśli już powstanie Niepodległa, to w ciągu kilku lat upadnie.
Rosja – odwieczny problem
Rosjanie nigdy nie wyzbyli się wobec Polski kremlowskiego spojrzenia. Wprawdzie w pierwszych dekretach po rewolucji dość często mówili i samostanowieniu narodów i niepodległości Polski, ale wojenny komunizm zweryfikował ich poglądy.
- Już w lutym w 1919 roku ruszyli z ofensywą na Polskę. Hasło rewolucji było przykrywką dla coraz większych kłopotów egzystencjalnych w Rosji. Bieda, głód popchnęły armię Tuchaczewskiego w kierunku Polski, bo w Rosji już nie było kogo i co rabować - dodaje prof. Marcin Kruszyński. - Rosjanie w pewnym sensie mieli przyzwolenie państw zachodnich na ofensywę w Polsce. Poszło oczywiście o pieniądze. Przed I wojną carat zaciągnął olbrzymie pożyczki w państwach ententy. Rosja sowiecka sprytnie grała argumentem zwrotu tych funduszy, żądając uznania na arenie międzynarodowej i patrzenia przez palce na agresję w Polsce - dodaje prof. Kruszyński.
W 1918 roku mieliśmy szczęście do pokolenia genialnych polityków: Piłsudski, Dmowski, Paderewski, Witos i Zamoyski. Mimo niesprzyjającego otoczenia międzynarodowego potrafiliśmy wywalczyć niepodległość i granice na wschodzie i zachodzie. Potrafiliśmy także w chwili próby porozumieć się ponad podziałami. Niepodległość łączy.














Komentarze