– Pierwszego boćka zauważyłem w miniony poniedziałek – mówi Radosław Olszewski z PPN. – Spacerował w Woli Wereszczyńskiej. Za to mój znajomy pochwalił mi się, że w rejonie Wytyczna zaobserwował kilkunastoosobową grupę tych ptaków.
To nieprawda, że bociany zajmują te same gniazda, co przed rokiem. Pod tym względem obowiązuje zasada, kto pierwszy, ten lepszy.
– Bociany nawet przepędzają się z gniazd – tłumaczy pan Radosław. – Bywa, że wybijają konkurentom zniesione już jaja. W przeciwieństwie do żurawi nie wiążą się w stałe pary. Samce potrafią i chyba lubią zmieniać partnerki.
O jak najlepsze tereny konkurują ze sobą także żurawie. Sławomir Wróbel, w PPN podleśniczy, pierwszego takiego osobnika podejrzał już 18 lutego.
– Żurawie już budują swoje lęgowiska – mówi pan Sławomir. – Między innymi wykorzystują do tego pałki wodne. Najlepsze miejsca to otoczone wodą kępy wśród szuwarów. Zbliżający się drapieżnik rozchlapuje wodę i w ten sposób, chcąc nie chcąc, ostrzega przed sobą mieszkańców gniazda. Żurawie już około godziny szóstej rano charakterystycznym krzykiem informują inne osobniki o zajęciu terytorium. Te im odpowiadają i w ten sposób tworzy się siedliskowy ład. Młode żurawie wyklują się z jaj już na początku maja.
Żurawie w lutym obserwował także Waldemar Raduj, parkowy konserwator obwodu ochronnego Bubnów.
– Pierwszego boćka zauważyłem w miniony poniedziałek – mówi Radosław Olszewski z PPN. – Spacerował w Woli Wereszczyńskiej. Za to mój znajomy pochwalił mi się, że w rejonie Wytyczna zaobserwował kilkunastoosobową grupę tych ptaków.
To nieprawda, że bociany zajmują te same gniazda, co przed rokiem. Pod tym względem obowiązuje zasada, kto pierwszy, ten lepszy.
– Bociany nawet przepędzają się z gniazd – tłumaczy pan Radosław. – Bywa, że wybijają konkurentom zniesione już jaja. W przeciwieństwie do żurawi nie wiążą się w stałe pary. Samce potrafią i chyba lubią zmieniać partnerki.
O jak najlepsze tereny konkurują ze sobą także żurawie. Sławomir Wróbel, w PPN podleśniczy, pierwszego takiego osobnika podejrzał już 18 lutego.

– Spośród żurawi, które teraz obserwujemy, tylko niektóre się u nas zagnieżdżą – mówi Raduj. – Większość obierze kurs na Skandynawię. Biorąc pod uwagę lata poprzednie, na terenie parku będziemy mieć 30–40 par lęgowych oraz od 150 do 400 młodych osobników pozostających jeszcze jedynie w narzeczeństwie. Tymczasem w czasie odlotów bywało, że na noclegowisko na bagnie Bubnów zbierało się nawet do 3,5 tys. osobników.
Wiosennym znakiem czasu w PPN jest i to, że we wtorek zaczęły się tam gody żab moczarowych. Charakterystyczne, że na ten kilkudniowy czas samce zmieniają kolor na… niebieski.
Wiosnę poczuł też dorosły żółw i kilka maluchów z oczka wodnego przy Muzeum PPN w Załuczu Starym. Wybudziły się i z lubością wygrzewają się na słońcu.
Z kolei z tamtejszej woliery po zimowej kuracji lada dzień zostanie wypuszczona na wolność sowa uszata i puszczyk. Wcześniej przetrzymywane tam z różnych powodów bociany same się na to zdecydowały.
– Boćki przez jakiś czas jeszcze wracały do woliery – dodaje Olszewski. – W końcu jednak zasmakowały wolności. W wolierze pozostanie natomiast sowa płomykówka, jeden bociek i czapla. Wszystkie te ptaki mają trwale uszkodzone skrzydła, w związku z czym zapewniamy im dożywotnią opiekę.
Również młode sarny po wypuszczeniu z należącego do parku Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Zawadówce mają zwyczaj zaglądać do swojego zimowiska. Nie tylko po to, aby się pożywić, ale by także połasić się do opiekunki Krystyny Artymiuk. Obecnie przebywa tam pięć saren, z których cztery lada dzień będą mogły wrócić do lasu. Piąta, która po kolizji z samochodem ma częściowo sparaliżowane nogi, zostanie tam do końca swojego żywota.















Komentarze