Awantura o aborcję. Będzie manifestacja
Ograniczanie wolności zgromadzeń zarzucają prezydentowi miasta przeciwnicy aborcji, wtórują im radni PiS. Powód? Prezydent nie chciał się zgodzić na ich demonstrację przed Ratuszem, mimo że wcześniejszą odmowę unieważnił sąd.
- 04.02.2014 08:00

Swoją manifestację przed Ratuszem fundacja PRO - Prawo do życia zgłosiła urzędnikom już w czerwcu zeszłego roku. Formalnie nie ma czegoś takiego jak "zgoda na demonstrację”, jest tylko zakaz. Jeśli miasto akcji nie zakaże, to oznacza, że może się ona odbyć. Ale w tym przypadku organizatorzy dostali odmowę.
- Konsekwentnie nie zgadzamy się na jakiekolwiek demonstracje w tym miejscu. Przemawia za tym m.in. opinia policji - wyjaśniała wówczas Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. Urzędnicy twierdzili, że tłum w tym miejscu może utrudniać przejście i stwarzać zagrożenie na przejściu przez jezdnię naprzeciw Bramy Krakowskiej. Wcześniej z tego samego powodu magistrat nie zgadzał się na happening Janusza Palikota, czy na akcję z udziałem m.in. pracownicy sex shopu, ateisty i weganki.
Fundacja nie dała za wygraną i odwołała się od tej decyzji. Ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że miasto nie mogło zakazać zgromadzenia w tym miejscu. - Po tym wyroku ponownie złożyliśmy wniosek i znów dostaliśmy odmowę - mówi Krzysztof Kasprzak z lubelskiego oddziału fundacji PRO - Prawo do życia. Od tej decyzji działacze nie zdążyli się odwołać, ponownie zgłosili w Ratuszu zgromadzenie, tym razem zaplanowali je na 9 lutego, na godz. 12.
- Dostaliśmy kolejną odmowę, która była praktycznie kalką decyzji z czerwca. Powtórzone zostały te same argumenty: że możemy zagrażać bezpieczeństwu, że 20-osobowa manifestacja może się nagle rozrosnąć, że miasto ma negatywne opinie policji i Straży Miejskiej - wylicza Kasprzak. - Naszym zdaniem to próba ograniczania debaty publicznej i wolności zgromadzeń. Prezydent musi się stosować do wyroków.Dzień później fundacja dostała kolejne pismo, w którym prezydent unieważnił swoją wcześniejszą odmowę. - Wydając odmowę nie znaliśmy jeszcze uzasadnienia wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego - wyjaśnia Krzyżanowska. Ostatecznie demonstracja będzie mogła się odbyć.
Suchej nitki na prezydencie nie pozostawia opozycyjny klub radnych PiS, który chce na najbliższej sesji Rady Miasta przegłosować stanowisko potępiające "przypadki ograniczania przez prezydenta miasta Lublin konstytucyjnego prawa obywateli do swobody manifestacji i organizowania pikiet przed siedzibą władz miasta”.
- W tym samym dniu, kiedy złożyliśmy projekt stanowiska, prezydent radykalnie zmienił zdanie, zgadzając się na przeprowadzenie manifestacji pod Ratuszem - stwierdza Sylwester Tułajew, szef klubu PiS i uważa, że to sukces radnych jego ugrupowania.
Stanowiskiem PiS jest oburzony prezydent Lublina, Krzysztof Żuk. I zapewnia, że nie ogranicza wolności zgromadzeń.
Reklama












Komentarze