Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Z wiatrakami pod wiatr

Inwestorzy uciekną, ziemia będzie leżała odłogiem, a chory rolnik jeszcze do tego dopłaci. Taką wizję rysują przeciwnicy farm wiatrowych. Przestrzegają mieszkańców przed podpisywaniem umów z inwestorami
Z wiatrakami pod wiatr
(sxc.hu)
Lubelskie cieszy się coraz większym zainteresowaniem firm budujących elektrownie wiatrowe. Lokalne świetlice i domy kultury zamieniają się jednak w pole bitwy między inwestorami, a przeciwnikami wiatraków.

Na czele lubelskiej krucjaty stoi Małgorzata Sadurska, posłanka PiS. Odwiedza miejscowości, w których planowane są inwestycje w wiatraki. W niedzielę spotkała się z mieszkańcami Bychawy, gdzie spółka Eco Wind chce uruchomić do 20 turbin. Wartość inwestycji oblicza się na ok. 300 mln zł.

Uwaga na umowy

– Mówię o tym siłownie wiatrowe, a nie wiatraki. Te bowiem kojarzą się z czymś przyjemnym – mówi posłanka i zastrzega, że nie jest przeciwna energii odnawialnej. – Nie podoba mi się sposób działania firm wiatrowych. Zachęcają właścicieli gruntów do podpisywania niekorzystnych umów. Ludzie nie czytają, podpisują, a potem jest już za późno.

Co grozi niefrasobliwym rolnikom? Przede wszystkim choroby, do jakich prowadzą infradźwięki, emitowane przez wiatraki. Dlatego, zdaniem posłanki, proponowane w Bychawie ustawienie turbin w odległości 500 m od domów jest niedopuszczalne. Minimalna granica ma wynosić 3 km. W przeciwnym razie hałas z wirujących śmigieł może zamienić życie w piekło.
Kolejne zagrożenie czai się w umowach.

– Są zgodne z prawem, ale niekorzystne dla rolników – przekonywała Sadurska. – Firmy będą płacić czynsz dopiero po rozpoczęciu budowy lub uruchomieniu siłowni. Właściciel nie będzie mógł wnosić żadnych roszczeń, związanych z jej funkcjonowaniem. Bez zgody firmy wiatrowej rolnik nie będzie mógł nic zbudować na swojej ziemi, ani nawet przepisać jej dzieciom.

Już nawet nie wysyłamy

Posłance wtórował Gustaw Jędrek, wiceprezes Lubelskiej Izby Rolniczej.

– Rolnicy przynoszą do nas umowy, występujemy do prawników o opinie i wszystkie są negatywne – przekonywał. – Zdarza się, że ludzie dają firmom służebność wieczystą zamiast dzierżawy. Kolejnych umów już nawet nie wysyłamy do ekspertyzy. Wiadomo że wynik będzie taki sam.

Dlaczego izba nie posadzi przy stole rolników i inwestorów, by pomóc im wynegocjować optymalne umowy? Nie wiadomo. Na niedzielne spotkanie nie zaproszono przedstawicieli Eco Wind. Zaproszenie dostały natomiast władze miasta. Do budowy wiatraków potrzebna jest bowiem zmiana planu zagospodarowania.

– Nie mamy jeszcze ostatecznego stanowiska. Dla gminy inwestycja w wiatraki oznacza spore wpływy. Najważniejszy będzie jednak głos mieszkańców – zapewniła Marta Wołoszyn, zastępca burmistrza Bychawy.

Agencja kwituje

Jakie pieniądze wchodzą w grę? Z wstępnych obliczeń wynika, że kasa gminy mogłaby wzbogacić się dzięki elektrowni o ok. 2 mln zł rocznie. Dla samorządu to sporo. Dość powiedzieć, że na remonty i utrzymanie dróg Bychawa ma tylko 150 tys. zł.

Zdaniem przeciwników inwestycji, pieniądze obiecywane przez firmy wiatrowe będą jednak znacznie mniejsze. Poza tym, stracić mogą sami rolnicy. Będą musieli rozliczać się z dochodów przed fiskusem, a to tylko jeden \"minus”.

W powiatowym informatorze PiS, którzy uczestnicy spotkania mogli dostać przy wejściu, znajdujemy publikację Romana Chudzika z Lubelskiej Izby Rolniczej. Czytamy w niej m.in., że rolnicy będą musieli wystawiać faktury VAT. Postawienie na wiatraki wiąże się też z utratą uprawnień do dopłat rolniczych. – Nie ma takiego zagrożenia – kwituje Andrzej Bieńko, dyrektor lubelskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. – Jeśli rolnik wydzierżawi ziemię i na części pola stanie wiatrak, to resztę można uprawiać i pobierać dopłaty. Wyłączona z nich będzie tylko część, na której stanie budowla. Rolnicy nie mają powodów do obaw. Wystarczy, że skorygują dane o swoim gospodarstwie w ARMiR.

U nas prawie same zalety

– U nas nikt nie musi też wystawiać faktur – dodaje Tomasz Węgrzyn, sołtys Łęk Dukielskich, gdzie pięć dużych turbin pracuje od blisko 5 lat. Na spotkanie z mieszkańcami przybył na zaproszenie burmistrza Bychawy. Posłanka Sadurska nie chciała jednak pozwolić na debatę z sołtysem. W rezultacie, większość z uczestników spotkania wyszła z sali. Węgrzyn postanowił jednak opisać pozostałym wady i zalety elektrowni wiatrowych.

– Mieszkam 850 metrów od wiatraków i z tej odległości nie można ich usłyszeć – oświadczył. – Minusy takiej inwestycji to duży ruch podczas budowy i wycieczki ciekawskich po zakończeniu prac. Poza tym, kilka osób skarżyło się na gorszy odbiór telewizji.

Wśród zalet sołtys wymienił pieniądze z dzierżawy dla właścicieli gruntów. Zyskał też lokalny samorząd.

– Dla naszej wsi to milowy krok w rozwoju – mówi Węgrzyn. – Mamy dwie szkoły, cztery boiska, halę sportową, budujemy kort. W pierwszym roku działania pięć wiatraków przyniosło ponad 500 tys. zł podatku. W trzecim już ponad 680 tys. zł.

Mnie szkolono. A pana?

Przemowa sołtysa wzbudziła podejrzenia posłanki.

– To dziwne. Pan jest niesłychanie dobrze przygotowany merytorycznie – oceniła Sadurska. – Do tego ta mowa ciała. Tak się nie zachowują ludzie po prostu oddani sprawie. Ja tak mogę, bo mnie szkolono, ale pan?

– To, że u nas się udało nie znaczy, że w Bychawie będzie podobnie. Farma gminy nie zbawi, ale i niczego nie zablokuje. Wszystko zależy od rozsądnego podejścia – skwitował Węgrzyn.
Projekt firmy Eco Wind jest na etapie analiz środowiskowych. Nie ustalono jeszcze dokładnej liczby, ani lokalizacji turbin.
Rozmowa z Piotrem Żabińskim, menedżerem projektu z firmy Eco-Wind Construction SA

• Czy spółka zaczyna płacić właścicielowi gruntu dopiero w momencie rozpoczęcia produkcji lub budowy siłowni?

– Ta informacja nie jest prawdziwa. Eco-Wind płaci czynsz dzierżawny od momentu podpisania umów. Wyróżniamy dwa rodzaje czynszów: ryczałtowy, który wypłacany jest rolnikom od dnia zawarcia umowy do dnia uruchomienia komercyjnej produkcji energii, oraz roczny czynsz, który płatny jest od dnia uruchomienia komercyjnej produkcji.

• Dlaczego w umowach nie określono terminu na przywrócenie działki do stanu pierwotnego?

– To kolejna nieprawdziwa informacja. Po upływie dzierżawy możliwe są dwa rozwiązania: albo inwestor demontuje na własny koszt turbinę usuwając wszystkie jej elementy do głębokości 1m i rekultywuje teren do stanu pierwotnego, albo turbina jest wymieniana na nową, a z rolnikiem podpisywana jest nowa umowa. Wszystkie koszty ponosi firma.

• Dlaczego wedle zapisów umowy sąd właściwy dla rozpatrywania sporów znajduje się w miejscu właściwym dla siedziby spółki, zwykle na drugim końcu Polski?

– Ta informacja to mit. Zgodnie z polskim prawem, właściwość sądu określana jest na podstawie położenia nieruchomości. W przypadku projektowanej farmy wiatrowej na terenie gminy Bychawa będą to sądy rejonowe i okręgowe w Lublinie i Świdniku.

• Czy w umowach rolnicy muszą oświadczyć, że są świadomi uciążliwości, jakie powodują wiatraki i nie będą wysuwać z tego tytułu żadnych roszczeń?

– Nie mamy tego typu zapisów w naszych umowach.

Czy po 30 latach firma wiatrowa może przejąć grunt przez zasiedzenie?

– To kłamstwo, ponieważ tzw. posiadanie samoistne ma miejsce wtedy, kiedy nie wie o nim właściciel gruntu. Wszyscy nasi dzierżawcy mogą spać spokojnie, gdyż do zasiedzenia tych nieruchomości nigdy nie dojdzie. Jest to prawnie niemożliwe.

• W umowach nie ma wzmianki o jakiejkolwiek odpowiedzialności odszkodowawczej spółki?

– To nieprawda. Mamy zapisy o odszkodowaniach dla rolników, które mogą powstać zarówno podczas budowy, jak i eksploatacji elektrowni wiatrowych. Inwestycja w Bychawie będzie bezpieczna dla zdrowia i środowiska naturalnego.

• Czy firma zabrania upraw niektórych roślin (rzepak, kukurydza) w pobliżu wiatraków?

– To kolejna nieprawdziwa informacja. W zapisach umowy firma Eco-Wind nie zabrania upraw żadnych roślin.

• Czy rolnik musi uzyskać zgodę firmy na postawienie budynku w promieniu 1 km od siłowni
wiatrowej?


– Nie jest to prawdą i nie ma takich zapisów w umowach Eco-Wind.

• Czy przepisanie ziemi na inną osobę, np. dzieci, wymagać będzie zgody firmy?

– To mit. Rolnik pozostaje właścicielem działki przez cały czas trwania umowy dzierżawy bądź służebności. Jedyne, o czym należy pamiętać to fakt, że czynsz dzierżawny będzie wypłacony właścicielowi działki, więc jeżeli rolnik przepisze działkę na rzecz swoich dzieci, to one będą otrzymywać czynsz.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama