Zamoyski to najbogatszy prezydent miasta w naszym regionie. Do jego majątku należy m.in. rodzinne gospodarstwo rolne o pow. ponad 462 ha. I tu jest problem. Prezydentowi nie wolno prowadzić działalności gospodarczej na własny rachunek.
Wyjątkiem jest prowadzenie rodzinnego gospodarstwa. Jednak takie gospodarstwo nie może być większe niż 300 ha. Według CBA, Zamoyski złamał prawo. Biuro zażądało w połowie czerwca, żeby Rada Miasta odwołała go z funkcji.
Sprawa wynikła dopiero teraz, choć Zamoyski od lat wpisuje posiadane grunty do jawnych oświadczeń majątkowych.
Zamoyski rządzi Zamościem od 2002 roku. Afera hektarowa – na półtora roku przez wyborami samorządowymi – może doprowadzić do jego ustąpienia i ponownych wyborów. Prezydent odpowiedział już na pismo z CBA. Podczas ostatniej Rady Miasta przewodniczący rady zapowiedział, że poprosi prezydenta o złożenie wyjaśnień w tej sprawie.
– Poprosiłem o nie w czwartek. Teraz czekamy na stanowisko prezydenta. Kiedy odpowie, sprawą zajmie się komisja rewizyjna – tłumaczy Jan Matwiejczuk, przewodniczący Rady Miasta w Zamościu.
– Kiedy prezydent złoży wyjaśnienia radnym, wtedy odniesie się do sprawy publicznie. Na razie jej nie komentuje – wyjaśnia Paweł Czechalski z Urzędu Miasta w Zamościu. Nie wiadomo jednak, kiedy dokładnie to się stanie.
Prezydent nie zna prawa. Jak to jednak możliwe, że prawnicy Urzędu Miasta nie zwrócili uwagi na oświadczenia majątkowe?
– Nie tylko my jesteśmy za to odpowiedzialni. Nie chcę nikogo bronić, ani oskarżać. Sam prezydent powiedział, że to błąd wszystkich, bo nikt nie zareagował w odpowiednim momencie – tłumaczy Karol Garbula, sekretarz miasta.
Nikt nie ostrzegł też wicemarszałka województwa Sławomira Sosnowskiego (PSL). Dwa lata temu został odwołany ze stanowiska na wniosek CBA (później radni go przywrócili), bo okazało się, że jest członkiem komisji rewizyjnej spółdzielni Eko-tucz w Radzyniu Podlaskim. Tymczasem – zgodnie z przepisami – nie można łączyć obydwu funkcji.
Sosnowski nie krył informacji o radzie nadzorczej, ale okazało się, że żaden prawnik czy inny pracownik Urzędu Marszałkowskiego nie ostrzegł go, że narusza prawo. Dopiero po historii z Sosnowskim, specjalna komisja przejrzała oświadczenia najważniejszych urzędników marszałkowskich. I stanowisko straciło dwoje dyrektorów.
Zamoyski jako prezydent złożył oświadczenie do Urzędu Wojewódzkiego. – Nasza analiza dotyczy tylko terminowości złożenia oświadczeń oraz kompletności wypełnienia formularzy – tłumaczy Kamil Smerdel, rzecznik prasowy wojewody.
Co może zaszkodzić Zamoyskiemu lub innemu samorządowcowi, nie jest groźne dla posła. Najlepszym przykładem historia Janusza Palikota.
Dwa lata temu CBA zawiadomiła warszawską prokuraturę, że kontrowersyjny poseł złamał prawo, składając fałszywe oświadczenia majątkowe w latach 2007–2010. Tajna służba znalazła w oświadczeniach Palikota aż kilkadziesiąt nieprawdziwych informacji. Np. poseł zawyżał lub zaniżał kwoty otrzymanych kredytów, nie wpisał niektórych dochodów, zawyżył o 5 mln zł wartość udziału w pałacu w Jabłonnej, czy nie przyznał się do samochodu Land Rover Defender.
Palikotowi włos z głowy nie spadł. Prokuratura umorzyła śledztwo z powodu braku znamion czynu zabronionego. Oceniła, że choć poseł nieprecyzyjnie opisał zobowiązania albo niecały majątek opisał w oświadczeniu, to nie zrobił tego celowo. Błędy wynikały z… bałaganiarskiego charakteru Palikota.
Rodzinne hektary pogrążą prezydenta Zamościa?
Marcin Zamoyski nigdy nie ukrywał, że ma duże gospodarstwo rolne. Teraz może przez nie stracić fotel prezydenta Zamościa.
- 27.06.2013 18:41

Reklama













Komentarze