Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zmarł 3,5-miesięczny chłopiec. Zarzuty dla szefa pediatrii

Lekarz ze szpitala w Chełmie odpowie za śmierć 3,5-miesięcznego chłopca. To kolejna osoba, która usłyszała zarzuty w tej sprawie. Chłopiec zmarł na sepsę, bo w porę nie udzielono mu pomocy.
Zmarł 3,5-miesięczny chłopiec. Zarzuty dla szefa pediatrii
Do tragicznych wydarzeń doszło 24 lutego ub. roku. Już w nocy chłopiec gorączkował. Rano jego stan się pogorszył, więc rodzice zadzwonili na pogotowie. Dyspozytorka kazała podać leki przeciwgorączkowe i nie wysłała karetki. Pod koniec stycznia 58-letnia Elżbieta S. usłyszała prokuratorskie zarzuty w tej sprawie. Teraz postawiono je również lekarzowi Piotrowi Z. To kierownik Oddziału Dziecięcego SPWSS w Chełmie. - Skierował chłopca w stanie bezpośredniego zagrożenia życia na konsultację laryngologiczną transportem własnym przed przyjęciem go na oddział i wykonaniem pełnego badania - wylicza Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Nie weryfikował stanu zdrowia dziecka w kolejnych godzinach po przyjęciu na oddział. Nie zlecił wykonania badań i resuscytacji, zaprzepaściło szansę na uratowanie życia chłopca. Lekarz odpowie więc za nieumyślne spowodowanie śmierci 3,5-miesięcznego Bartka. W tej sprawie śledczy posiłkowali się opinią biegłych z zakresu medycyny sądowej, pediatrii i chorób zakaźnych. Sporządzili ją specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Ich ocena była podstawą do postawienia zarzutów nie tylko wobec Piotra Z. i Elżbiety S. Za tragedię odpowie również Ewa G., która 24 lutego była lekarzem dyżurnym na pediatrycznej izbie przyjęć. Rodzice Bartka trafili na nią rano, kiedy sami przyjechali z synkiem do szpitala. Ewa G. nie przyjęła chłopca na oddział, bo… nie miał skierowania. Lekarka wysłała rodziców do punktu nocnej opieki zdrowotnej. Stamtąd odesłano ich z powrotem, już ze skierowaniem. Medycy podejrzewali u chłopca zapalenie układu moczowego. Bartek został przyjęty na oddział, ale jego stan wciąż się pogarszał. Wtedy lekarze zaczęli podejrzewać sepsę. Dopiero po godz. 17.00 chłopiec trafił do karetki i ruszył w drogę do DSK w Lublinie. Tam po północy zmarł. Pod koniec stycznia Ewa G. usłyszała zarzuty dotyczące narażenia życia chłopca. Lekarka nie przyznała się do winy. Wciąż pracuje. Do odpowiedzialności nie poczuwa się również dyspozytorka, która nie wysłała po chłopca karetki. - Piotr Z. również nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu - dodaje Syk-Jankowska. - Złożył wyjaśnienia, treści których na aktualnym etapie śledztwa nie ujawniamy, gdyż będą one podlegały weryfikacji. Lekarzowi grozi do 5 lat więzienia.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama