Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jolanta Szołno-Koguc. Wojewoda na ostro

Dawno nie było wojewody, który budzi tyle kontrowersji co Jolanta Szołno – Koguc. Szef lubelskiej PO ostrzega przed nią premiera, a poprzedniczka oskarża o brak szacunku dla pracowników. – Zrobiła porządek, skończyły się kawy trwające od 7.30 do 9 – chwali z kolei jeden z urzędników.
Jolanta Szołno-Koguc. Wojewoda na ostro
Jolanta Szołno – Koguc (Jacek Świerczyński)
Rzecznik prasowy wojewody Kamil Smerdel i jej bliska doradczyni Marzena Strok-Sadło niemal w tym samym momencie odeszli na własne życzenie z pracy w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. – Zbieg okoliczności – zapewnia dobrze zorientowany pracownik urzędu. Nawet jeśli to prawda, to wojewoda budzi emocje o wiele większe niż jej poprzednicy.

Szołno-Koguc, wykładowcę z UMCS, premier wskazał w grudniu 2011 roku ku zdumieniu części lubelskich działaczy Platformy Obywatelskiej. Nowa wojewoda nie należała do PO i nie miała z tą partią kontaktów. W dodatku, okazało się, że doradzała Zycie Gilowskiej, kiedy ta była wicepremierem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, szefa PiS. Kandydaturę Szołno-Koguc podszepnęli prezydent Lublina Krzysztof Żuk (była jego doradcą) i poseł Włodzimierz Karpiński (Karpiński to teraz minister skarbu). Tuskowi specjalistka od finansów publicznych z Lublina przypadła do gustu. Jej nazwiska nawet nie skonsultował z lubelskimi szefami Platformy.

Jak uczniów w szkole

O tym, że wojewoda ma kłopoty – i to nie tylko z lokalną PO – pisaliśmy równo rok temu. Działacze Platformy krytykowali ją za \"ukrycie się” w urzędzie. Zarzucali: nie uczestniczy w życiu regionu, nie spotyka się z samorządowcami, nie reprezentuje należycie rządu, np. objaśniając na spotkaniach sens podwyższenia wieku emerytalnego kobiet.

– Przyszedł marszałek województwa, był minister pracy. A wojewody nie było. To jak ona reprezentuje rząd w terenie, skoro nie przyszła na spotkanie o najważniejszej i najtrudniejszej reformie Tuska? – dziwił się jeden z członków zarządu regionu lubelskiej PO.

Szołno-Koguc odpierała wówczas zarzuty, powołując się m. in. na udział w pracach Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego. Jednak zasiadający w niej związkowcy i przedsiębiorcy otwarcie ją skrytykowali. Za \"brak wyczucia potrzebnego do zajmowania się sprawami społecznymi” (to Dariusz Jodłowski ze Związku Prywatnych Pracodawców Lubelszczyzny \"Lewiatan”) oraz traktowanie jak \"uczniów w szkole” (Wiesława Janczak, przewodnicząca OPZZ). Janczak zdania nie zmieniła. Podobnie szef lubelskiej PO poseł Stanisław Żmijan.

– Pani wojewoda nie brała i nie bierze udziału w organizowanych przez nas działaniach promujących osiągnięcia rządu. Nie spotykam się z nią i nie rozmawiam. Nawet nie byłem zapraszany na wielokrotnie organizowane posiedzenia komisji dialogu społecznego dotyczące spraw infrastruktury – wylicza Żmijan, od niedawna szef Sejmowej Komisji Infrastruktury.

Genowefa Tokarska, poseł PSL i poprzednia wojewoda oskarżyła Szołno-Koguc w \"Gazecie Wyborczej” Lublin o wymianę kilkunastu dyrektorów, w tym tych z wieloletnim doświadczeniem. Dorzuca do tego brak szacunku i zaufania do pracowników.

Płacz, krzyk i koniec z kawką

– Wojewoda jest wymagającym pracodawcą i próbuje zmienić urzędowe zwyczaje. To szok dla wielu urzędników, którzy byli przyzwyczajeni do rozpoczynania dnia pracy kawą trwającą od godz. 7.30 do godz. 9. Od lat w urzędzie panowało olbrzymie rozprzężenie – opowiada jeden z pracowników LUW. I dodaje: Teraz, jak jest wymagana porządna praca, to podnosi się krzyk i płacz. I zaczyna szukanie: jestem przesuwany na inne stanowisko, bo należę do PSL lub czepiają się mnie, bo przyszedłem za innego wojewody. Bzdura.

Nasz informator dodaje, że na stanowiskach dyrektorskich pojawili się młodzi, energiczni ludzie. – Skończyły się czasy dyrektorów, którzy stanowiska zajmowali po 15 lat i nie dało się z nimi współpracować. Beata Niemczyk, dyrektor od finansów, łapie wszystko w lot, czego nie można było powiedzieć o jej poprzedniku – opowiada.

– Owszem, pani wojewoda przyszła z uniwersytetu i ma taką przypadłość, że czasem traktuje innych jak profesor studentów – przyznaje nasz rozmówca. Tłumaczy, że wojewoda nie musi nikomu schlebiać. – Nie jest politykiem i nie będzie kandydowała w wyborach.

Mówi, że wojewoda nie ma partyjnej legitymacji i dlatego nie podlega partyjnym naciskom. Np. w sprawie zatrudniania. – Po raz pierwszy w LUW można zrobić karierę od szeregowego pracownika do dyrektora. Nie ma tu polityki, każdy dostaje szansę – zapewnia nasz rozmówca.

Jednak od polityki w urzędach państwowych nie ma ucieczki. Jednym z doradców wojewody został Michał Sadura, znany działacz PO z Puław (miasto ministra Włodzimierza Karpińskiego). – Przecież na doradcę nie można wziąć osoby z ulicy – tłumaczy nasz rozmówca.

Niech Tusk wie

Poseł Żmijan rozmawiał o Szołno-Koguc z premierem Tuskiem. – Bo jak ktoś dojdzie do wniosku, że wojewoda źle pracuje, to pojawią się pytania, czemu nie sygnalizowaliśmy problemów. Pan premier nie musi się ze mną zgadzać. Dobrze natomiast, żeby wiedział, jak coś idzie źle – stwierdza poseł.

Teodor Kosiarski, burmistrz Łęcznej, nie może zapomnieć wojewodzie sprawy miasteczka rowerowego. Szołno-Koguc jako jedyna w kraju zrezygnowała z dotacji rządowej na tę inwestycję. Tłumaczyła, że inaczej nie mogła postąpić. I w ten sposób m.in. Łęczna nie została wybrana do inwestycji w konkursie ofert ani w podobnej procedurze (w większości regionów konkursy zostały przeprowadzone). Burmistrz mimo to rozpoczął inwestycję i miasteczko powstaje. Natomiast oddana dotacja trafiła do województwa pomorskiego, na budowę miasteczka w Cedrach Wielkich.

– Jej zachowanie to pełna arogancja, brak współpracy i nietraktowanie samorządów jako partnerów. Więcej nie chcę mówić – stwierdza Kosiarski.

Każdy ma własną wizję

Za to dobre słowa o Szołno -Koguc mają osoby, których o sympatię do rządu trudno posądzać. – Mam pozytywne wrażenia z osobistych kontaktów z panią wojewodą. Gościliśmy ją w Tomaszowie w kwietniu i jestem przekonany, że w zasadniczych kwestiach działania samorządu czy patriotyzmu mamy bardzo zbieżne poglądy – ocenia z kolei Wojciech Żukowski, były wojewoda z czasów rządów PiS, były poseł tej partii, a teraz burmistrz Tomaszowa Lubelskiego.

– Częściej bywałem w terenie, byłem też zwolennikiem dawania większych kompetencji delegaturom. Jednak każdy ma własną wizję kierowania urzędem i pełnienia funkcji wojewody – stwierdza Żukowski.

– Wielokrotnie rozmawialiśmy i nie miałem z panią wojewodą bolesnych starć czy negatywnych doświadczeń – mówi Marian Król, szef \"Solidarności” w regionie. Dodaje: Widzę, że postępuje w godny sposób, nie poniża ludzi i nie musimy się jej wstydzić jako przedstawiciela rządu w terenie.

Wojewoda była w czwartek na Zamojszczyźnie i w okolicach Kraśnika i nie mogła odpowiedzieć na nasze pytania. W \"Gazecie Wyborczej” podkreślała, że jest gotowa na spotkanie z posłem Żmijanem, zmiany kadrowe w urzędzie spowodowane są reorganizacją, a szacunkiem i zaufaniem z zasady obdarza każdego człowieka.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama