Podmiejska linia 44 regularnie obsługiwała Kawkę do końca lipca. Autobusem można tu było dotrzeć zarówno w dni powszednie, jak i w weekendy. Od sierpnia rozkłady zostały okrojone. Teraz linia 44 wyjeżdża za Lublin zaledwie cztery razy dziennie, tylko w dni powszednie. – W sobotę i niedzielę nie kursuje żaden autobus – skarży się nasza Czytelniczka.
O takich cięciach, o czym wielokrotnie pisaliśmy, zdecydował wójt gminy Niemce, który nie chciał dopłacać do obsługi trasy tyle, ile życzył sobie lubelski Zarząd Transportu Miejskiego. Wyjaśnijmy, że podległy miastu ZTM finansuje tylko kursy w granicach Lublina, a jeżeli jakaś linia ma kursować poza miastem, to wyłącznie pod warunkiem, że gmina pokryje różnicę między kosztem takich kilometrów a wpływami ze sprzedaży biletów.
Wójt Niemiec postanowił zrezygnować z części kursów i zastąpić miejski autobus prywatnym przewoźnikiem. – Teraz płacę ok. 10 zł za dojechanie do pracy. Dla mnie jest to duża suma w dzisiejszych czasach – pisze nasza Czytelniczka, która za przejazd linią 44 płaciłaby 4,20 zł.
U wójta też zdecydowały względy finansowe. Miasto zażądało od niego więcej pieniędzy za podmiejskie kursy linii 44, gdy zauważalnie zmalały wpływy z biletów. ZTM wyliczył w lipcu, że pokrycie kosztów wpływami z biletów spadło z 45 na 23 proc. Na tej podstawie uznał, że gmina powinna pokrywać już nie 55 proc., ale 77 proc. kosztu. Wygrała ekonomia.
– Kiedy w 2017 roku zaczynaliśmy finansować kursy komunikacji miejskiej, do jednego wozokilometra dopłacaliśmy 3,60 zł. Teraz jest to ponad 9 zł. A do busów prywatnego przewoźnika dopłacamy tylko 30 gr – tłumaczy wójt Krzysztof Urbaś. Gminna komunikacja funkcjonuje dzięki pieniądzom z rządowego Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych, który zakłada dopłatę w wysokości 3 zł do jednego wozokilometra.
Wójt zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. – Kontrole na podmiejskiej części trasy linii 44 są bardzo rzadkie. A kiedy już do nich dochodziło, okazywało się, że nawet 75 proc. pasażerów jechało na gapę. A w busie nie ma wyjścia, zapłacić trzeba – tłumaczy Urbaś. I dodaje: – Na więcej kursów miejskiej komunikacji po prostu nas nie stać. Decyzję podjęła rada gminy, ale ja w pełni ją popieram.














Komentarze