Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Musi paść trup, albo najlepiej dwa

Rozmowa z Martą Zaborowską, autorką \"Uśpienia”.
• Pisarski debiut za panią. W dodatku to mocny, kryminalny debiut, który bez kompleksów może konkurować choćby ze skandynawskimi kryminałami, bo ma coś podobnego w klimacie. Ma pani jakąś szczególną słabość do tego gatunku?

– Bardzo dziękuję za miłe słowa. Czytam bardzo dużo i są to przeróżne gatunki literackie. Od zawsze jednak przyciągały mnie niepokój i intryga, które idą ręka w rękę w powieściach sensacyjnych i detektywistycznych. Ten duet od razu przypadł mi do gustu i – na razie – trzymamy się razem bez większych szans na rozstanie. Rozwiązanie zagadki, kto dosypał cyjanku do kawy, a kto wypchnął bogatą ciotkę przez okno to jest to, co sprawia, że krew w moich żyłach zaczyna szybciej krążyć.

• A do skandynawskich kryminałów ma pani słabość? Czy raczej do łagodnej Joanny Chmielewskiej i jej dowcipnych zagadek kryminalnych?

– Jeżeli kryminał, to musi być mroczny. Doceniam wątki humorystyczne, które świadczą o bezsprzecznym kunszcie pisarskim autora, jednak dla mnie powieść kryminalna może być całkowicie ich pozbawiona. Nie mam nic przeciwko temu, żeby ani razu się nie uśmiechnąć, a nawet liczę na to, że napięcie będzie utrzymywać się w każdej kolejnej scenie i co więcej, nadal będzie rosło. Podobno nie jest zalecane, aby autor w ten sposób \"dręczył” czytelnika. Tak przynajmniej wypowiadają się znawcy tematu, którzy dając wskazówki pisarskie, sugerują, aby zwolnić tempo i raz na jakiś czas pozwolić czytelnikowi odetchnąć. Jeśli chodzi o mnie, to przyznam ze wstydem, że omijam te lżejsze sceny nie mogąc doczekać się, aż sytuacja na kartach książki znów się zagmatwa i zaostrzy. Kryminały skandynawskie są doskonałe, czuję ich klimat. Co lepsze perełki zostały oczywiście przeze mnie przeczytane.

• Szpital psychiatryczny, niebezpieczny psychopata; pedofil i nekrofil, brutalne okaleczenie ofiary – to wszystko znajdziemy w pani książce. Już ostrzej chyba się nie dało...

– To prawda, jest kilka scen, które mogą przytłaczać okrucieństwem, proszę jednak zwrócić uwagę na to, jak wygląda nasze prawdziwe życie, tak zwany real. Nie ma tygodnia, abyśmy nie słyszeli z mediów o zamordowanych dzieciach, podpalanych żonach czy maltretowanych staruszkach w domach spokojnej starości. Czy naprawdę tak daleko odbiegłam od rzeczywistości? Czy to wszystko nie dzieje się tuż obok nas? Mieszkam w spokojnej okolicy, gdzie dzieci jeżdżą na rowerkach, a dorośli spacerują, trzymając się za ręce. Jednym słowem, lokalna sielanka. Jeszcze do niedawna przez myśl by mi nie przeszło, że tu właśnie usłyszę o morderstwie. A jednak. Nieopodal mojego bloku znaleziono martwego mężczyznę. Zemsta albo osobiste porachunki. Nigdy się nie dowiedziałam, co stało za tą zbrodnią, ale wiem już na pewno, że tak zwane bezpieczne miejsca i sytuacje nie istnieją. Świat idealny to mrzonka.

• Julia Krawiec, policjantka z pani książki, to znakomita kandydatka na bohaterkę całej serii kryminalnej. Z takim zamiarem pisała pani \"Uśpienie” i konstruowała tę postać? Czy to ona była dla pani w tej historii najważniejsza?

– Gdy zaczynałam pisać \"Uśpienie” nie zakładałam, że będzie kontynuacja. Prawdę mówiąc, obawiałam się, że czytelnicy mogą być zmęczeni seriami kryminalnymi z tym samym bohaterem w roli głównej. Zrobiłam jednak swoje prywatne badanie rynku, czyli podpytałam bliskie mi osoby zaczytujące się w kryminałach, czy aby nie odczuwają przesytu, który ja miałabym jeszcze nie daj Boże pogłębić. Wyniki \"badań” mnie zaskoczyły. Okazało się, że czytelnicy bardzo przywiązują się do bohaterów i nie lubią rozstań. Muszę przyznać, że ja również przywiązałam się do Julii i czuję jej problemy, jakby były moimi własnymi. Weszłam w jej życie i teraz nie ma już odwrotu, muszę z nią być i towarzyszyć jej w dalszych śledztwach. Wątek prywatnego życia Julii również będzie kontynuowany, biegnie on równolegle z prowadzonymi przez nią sprawami. To ważna dla mnie osoba, mam wrażenie, że wiele z nas mogłoby się przejrzeć w jej życiu, jak w lustrze i odnaleźć cząstkę siebie.
• Skąd w ogóle pomysł na kryminał? Pisała pani już wcześniej?

– To, że moja pierwsza powieść będzie kryminałem, było sprawą oczywistą. Choć statystki mówią, że mocno trzymają się romanse i powieści obyczajowe, obrany przeze mnie kierunek był jasny: musi paść trup, albo najlepiej dwa. Do tej pory nie próbowałam pisać na poważnie, brakowało mi śmiałości. Trafiłam jednak na warsztaty pisarskie, które z całą odpowiedzialnością polecam tym, którzy marzą o wydaniu własnej książki. Zadaniem każdego z naszej pisarskiej grupy było wymyślenie historii i przeniesienie jej na papier krok po kroku, słowo po słowie. Bardzo szybko odkryłam, że pisanie jest narkotycznym uzależnieniem i, jak to z uzależnieniem bywa, wciąga szybko i skutecznie. Historie moich bohaterów powstawały na gorąco, scena po scenie. Nie wiedziałam do końca, jak potoczą się zawiłe losy mieszkańców podwarszawskiego miasteczka i muszę przyznać, że to było dla mnie najpiękniejsze i najciekawsze zarazem. Ogólny zarys fabuły założyłam na początku, jednak to, co działo się po drodze, było całkowicie spontaniczne.

• Pisanie wpisuje się jakoś w pani życie zawodowe? Czy może z tego życia czerpie inspirację?

– Z tym wpisywaniem się w życie zawodowe nie jest tak prosto. Na co dzień pracuję w bankowości, a tu wszystko jest przewidywalne, opisane procedurami i regulaminami. Ponoć inspirację można znaleźć wszędzie, ale w przypadku kryminału bardziej szukałabym jej w mrocznym zaułku starego parku lub domu, w którym wydarzyło się coś, o czym ludzie boją się rozmawiać.

• Historia, którą opowiedziała pani w \"Uśpieniu”, miała, minimalne chociaż, umocowanie w rzeczywistości? Czy jest ona w stu procentach wymyślona przez panią?

– Opisana przeze mnie historia jest całkowicie fikcyjna, nie posiłkowałam się żadnym wydarzeniem z życia. Czytelnicy kryminałów wiedzą, ile doskonałych powieści sensacyjnych powstało w oparciu o fakty. Osobiście jestem fanką takich książek, jak również historii przeniesionych na ekrany kin. Ja również mam w planach opisanie pewnego tajemniczego i tragicznego zarazem zdarzenia, które zdarzyło się wiele lat temu, mam nadzieję, że mi się to uda.

• Jak się dziś miewa polski kryminał? Jest taki autor, któremu zazdrości pani \"zbrodniczego” pióra?

– Owszem, jest jedna pisarka, której zazdroszczę talentu: nieoceniona, doskonała w swym kunszcie Agata Christie. Do jej książek wracam niestrudzenie i za każdym razem chylę czoła przed jej geniuszem. Kryminał, bez względu na to, kto jest jego autorem, musi potrząsnąć czytelnikiem, zaskoczyć go i trzymać w napięciu do ostatniej strony. Jestem przeciwniczką dzielenia książek na \"nasze” i \"obce”. Wolę myśleć o nich w kategoriach \"dla mnie” lub \"dla wroga”. Jeśli jednak mam odpowiedzieć na pytanie, czy polski kryminał ma się dobrze, to z przyjemnością stwierdzam, że coraz lepiej i że nie mamy się czego wstydzić. Jest jednak pewna kwestia, która mnie smuci i rodzi bunt. Rzecz dotyczy promowania polskich pisarzy i dawania im szansy na zaistnienie. Trafiłam jakiś czas temu na artykuł opisujący rynek wydawniczy w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Nie mogłam uwierzyć w to, że tam zaledwie kilka (!) procent sprzedawanych książek to tytuły, które ukazują się pod obcymi nazwiskami. Nacisk na promowanie i czytanie rodzimych autorów jest ogromny. Tymczasem, polski autor już na starcie ma świadomość tego, że prawdopodobieństwo przebicia się przez ofertę tysięcy tytułów zagranicznych pisarzy, graniczy z cudem. Jedni rezygnują, drudzy pukają do drzwi wydawnictw miesiącami. Czy przez taką sytuację nie tracimy, aby czegoś naprawdę ważnego?

• Czy Julia Krawiec powróci w kolejnych pani książkach? Myślała pani o tym, żeby żyć z pisania?

– Tak, oczywiście, Julia powróci. Kończę pracę nad drugą powieścią z Julią w roli głównej i mam ogromną nadzieję, że czytelnicy z podobnym zainteresowaniem będą śledzić losy Julii i wraz z nią rozwiązywać tajemnice kolejnych morderstw. W międzyczasie układam już sobie w głowie pomysły na trzecią książkę z tej serii. Jako że \"Uśpienie” jest moim debiutem pisarskim, dopiero próbuję swoich sił i z pokorą uczę się warsztatu. Na tym etapie za wcześnie jest prorokować, czy utrzymywanie się z pisania jest w ogóle możliwe. Jeśli książka ukazałaby się w Rosji lub Stanach, to po sprzedaży jednego tytułu można byłoby spokojnie położyć się pod palmą i sączyć szampana. W Polsce nakłady są relatywnie niskie. Na życie z pisania trzeba sobie zatem zasłużyć. Nagroda jest niewątpliwie wspaniała, ale, na razie, tylko w sferze marzeń.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama