Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Krajobraz po nawałnicy. Błotnista rzeka zalała wioski

To było jak tsunami. Naprawdę. Coś niesamowitego. Woda, a właściwie taki gęsty żur z gliny, szła przez wieś falą wysoką na metr. Czegoś takiego najstarsi nie pamiętają – tak o tym co działo się w środę wieczorem opowiada Stanisław Kozyra, wójt Łukowej, gminy w powiecie biłgorajskim, która najbardziej ucierpiała w wyniku ulewy jaka przeszła nad regionem.
Krajobraz po nawałnicy. Błotnista rzeka zalała wioski

Łukowa z podtopieniami zmaga się już od kilkunastu lat. Pierwsza taka kryzysowa sytuacja wydarzyła się tu w 2010 roku.

– Wtedy też, jak i teraz woda nam się do urzędu wdarła, zalało domy, podwórka. Ale przy tym, co przeżyliśmy w środę, to było nic – opowiada wójt Kozyra.

Bo tym razem przez wieś płynęła rwąca rzeka glinianej mazi. Ludzie ratowali siebie i dobytek jak mogli.

W gminie alarm

– Odpinaliśmy wszystkie urządzenia, odłączyliśmy prąd, przenosiliśmy ważne dokumenty, żeby ratować, co się dało uratować. A to płynęło, nie dało rady tego powstrzymać niczym, chociaż worki z piaskiem zeszły wszystkie – dodaje Stanisław Kozyra.

Podobnie na żywioł reagowali mieszkańcy wioski, już przygotowani poprzednimi doświadczeniami na podobne sytuacje. A mimo to zalanych zostało mnóstwo podwórek, domów, budynków gospodarczych. Nie wytrzymywały płoty, woda przedzierała się przez zapory.

– Deszcz u nas nie padał nawet wielki, normalny, jak w ostatnich dniach, ale to nagle zaczęło płynąć z rzeczki – relacjonuje nam środowy wieczór jedna z mieszkanek Łukowej.

Naporu wody nie wytrzymała niewielka Mucha. – To nawet trudno rzeką nazwać. To strumyk, który czasem potrafi do czysta wyschnąć, ale teraz zalał nam w sekundę nawet boisko na stadionie. Tam woda na półtora metra poszła – mówi wójt.

Oberwanie chmury

Dodaje, że Łukową zalało to, co spływało od strony Chmielka. Tam musiało być oberwanie chmury. – Takie mamy położenie. Na to nie ma mocnych – uważa Stanisław Kozyra.

Dodaje, że gmina i tak w ostatnich latach robiła co mogła, bo dno Muchy było regularnie odmulane, miejscami pogłębiane, a skarpy wykładane ażurem.

– Ale też zmieniła się specyfika upraw. Jeszcze kilkanaście lat temu mieliśmy łąki, były pastwiska, uprawiano zboża, za każdą stodołą był tzw. ugorek. I to zatrzymywało wodę. A teraz kończy się podwórko i zaczyna równe pole tytoniu, na którym na dodatek kilka razy do roku ziemia jest spulchniana. Woda idzie przez to jak w masło, a potem niesie za sobą taki gęsty żur z gliny – wyjaśnia wójt Łukowej.

O tym, że zapobiec ostatnim podtopieniom się nie dało mówi nam też wójt sąsiedniej gminy Obsza. Tam żywioł, również kolejny raz dał o sobie znać w jednej wiosce – Babicach.

– I to nie w całych, tylko od strony Różańca. Tam najwyraźniej było epicentrum tego deszczu i nasza mała rzeczka Lubień wystąpiła z brzegów – opowiada Andrzej Placek, wójt Obszy.

Krajobraz po burzy

W czwartek rano ruszył w teren, żeby sprawdzić czy ludziom nie potrzeba pomocy w pompowaniu. Oglądał też zniszczenia w infrastrukturze. – To była potężna siła. Mamy chodniki powypłukiwane, woda nawet powyrywała z gruntu słupki przy drodze – relacjonuje samorządowiec.

Właśnie w obu tych gminach w środę wieczorem i w nocy strażacy mieli najwięcej interwencji.

– W sumie 30, z czego 16 w gm.Łukowa, 11 w gminie Obsza i 3 w gminie Aleksandrów – wylicza kpt. Mateusz Małyszek, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Biłgoraju. Jego koledzy pracowali non stop od godz. 17.30 do 23.30. W sumie, w działaniach brało udział 115 strażaków zawodowych i ochotników. W czwartek nad ranem było już zdecydowanie spokojniej. – Ale pojedyncze wezwania jeszcze dostajemy – mówi kpt. Małyszek.

Tymczasem w obu gminach trwało od czwartku wielkie sprzątanie. Wójtowie wysłali w teren również pracowników opieki społecznej. Mieli spisywać protokoły strat. – Liczymy na pomoc pana wojewody. Ludzie nie mogą zostać sami z tym, co ich spotkało – uważa wójt Kozyra.

No i wszyscy szykowali się na przyszłość. Zamawiano kolejne worki, gromadzono zapasy piasku. Bo przecież znowu zapowiadane były opady deszczu.

Powiązane galerie zdjęć:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama