Reklama
Powiślak gra z Opolaninem, w Poniatowej potrzebują Copperfielda
W tej kolejce IV ligi podobnie jak przed tygodniem na pierwszy plan znów wysuwa się mecz Powiślaka Końskowola. Rywalem podopiecznych trenera Roberta Makarewicza będzie tym razem Opolanin Opole Lubelskie
- 11.10.2013 19:30

Spotkanie trzeciej z piątą drużyną tabeli odbędzie się jutro o godz. 14.
W poprzedniej kolejce baniaminek z Końskowoli nie dał rady rezerwom Górnika przegrywając pechowo 1:2, po golu w 89 minucie.
Z kolei Opolanin zanotował czwartą wygraną z rzędu pokonując u siebie Unię Krzywda 3:2. – Tak dobrej passy nie mieliśmy już dawno – mówi Michał Kuś, trener Opolanina.
– Ostatnio chyba jak graliśmy jeszcze w okręgówce. Jak ją podtrzymać? Po prostu musi nam wyjść ten mecz. Będzie ciężko, bo Powiślak to najsilniejszy przeciwnik z dotychczasowych. Jest mocny kadrowo, wystarczy wspomnieć Łukasza Gizę. Jego powstrzymanie nie jest łatwe, ale powalczymy.
Także jutro, ale o godz. 15, lider z Łęcznej powalczy o dziesiąte zwycięstwo w tym sezonie na boisku w Niedrzwicy Kościelnej. Orion czeka z kolei na przełamanie po dwóch z rzędu porażkach.
A że u siebie jest groźny przekonały się o tym już wszystkie cztery drużyny jakie gościł tej jesieni. Zarówno Janowianka Janów Lubelski, Łada Biłgoraj, Lewart Lubartów jak i Unia Krzywda musiały wracać do domów na tarczy. Dlatego będzie ciekawie.
W 11. kolejce tylko jeden mecz odbędzie się dziś. Roztocze Szczebrzeszyn zmierzy się ze Stalą Poniatowa. Będzie to potyczka dwóch najsłabszych zespołów w lidze. Czy trener Sławomir Kozłowski zdobędzie wreszcie pierwsze punkty? On sam bardzo w to wątpi.
– Co ja mogę zrobić skoro zawodnicy nie chcą – tłumaczy szkoleniowiec. – W czwartek na zajęciach miałem tylko dziewięciu piłkarzy. Trenowałem różne drużyny, które były na dnie, ale z czymś takim jak w Poniatowej jeszcze się nie zetknąłem. To jak zderzenie ze ścianą. Żeby ruszyć tu do przodu trzeba chyba Davida Copperfielda, a ja nim nie jestem iluzjonistą tylko uczę ludzi grać w piłkę.
Kozłowski nie ukrywa, że jest już poirytowany całą sytuacją. – Jak zauważę, że nie mam radości z tego co robię to zrezygnuję. Jeszcze mam w sobie pewne pokłady cierpliwości. W Szczebrzeszynie jest szansa na jakieś honorowe punkty. Ale musi zależeć na tym wszystkim piłkarzom, a nie tylko grupce czterech czy pięciu – podkreśla trener Stali.
Reklama













Komentarze