Marzena Karpińska (Znicz Biłgoraj): 50 tysięcy zamiast sztangi
ROZMOWA z Marzeną Karpińską, mistrzynią Europy, wielokrotną reprezentantką kraju, medalistką mistrzostw Polski i zawodniczką Znicza Biłgoraj
- 21.02.2014 16:33

• Od niedzieli, razem z koleżankami z reprezentacji narodowej, przebywa pani na zgrupowaniu w Cetniewie. To już drugi obóz w tym roku…
- W styczniu zaliczyłyśmy Giżycko. Tam przede wszystkim miałyśmy wprowadzenie w ciężkie treningi. Te przed nami. W perspektywie kolejny obóz w Spale. Będzie to już bezpośrednie przygotowanie do startu w marcu w Pucharze Polski kobiet oraz w zaplanowanych na kwiecień mistrzostwach Europy, które odbędą się w Izraelu.
• Do Cetniewa pojechała pani jeszcze jako zawodniczka Znicza Biłgoraj. Taki stan potrwa już chyba niedługo?
- Rozmawiałam z prezesem klubu Zdzisławem Żołopą na temat mojej przyszłości. Po 10 latach ciężkiej pracy i reprezentowaniu Znicza w Polsce, w Europie oraz arenie światowej, podjęłam decyzję o odejściu. Zmusiły mnie do tego także działania mojego macierzystego klubu. Okazało się, że nie da się pozyskać na tyle atrakcyjnych sponsorów, aby zapewnić mi godziwe wynagrodzenie i spokojną pracę. Jak zapewnił prezes, klub wygospodarował w budżecie tysiąc złotych miesięcznie, na zasadzie zatrudnienia na umowę zlecenie. Ponadto, miasto obiecało jednorazowo 2 tys. zł.
• Inni chyba oferują pani znacznie więcej?
- Choć, mówiło się o kilku klubach, które są mną zainteresowane, naprawdę kroki w kierunku pozyskania podjął Śląsk Wrocław. Już na wstępie zaproponował mi korzystne warunki finansowe. Na początek trzy tysiące miesięcznie z tytułu umowy o pracę, a także opłaty za mieszkanie. W grę wchodzą dodatkowe środki z tytułu występów w wojsku i rangi żołnierza zawodowego. Z moich obliczeń wynika, że miesięcznie mogłoby to być kolejne 3 tys.
• Nie tak łatwo będzie przeprowadzić się do stolicy Dolnego Śląska?
- Okazuje się, że Znicz postawił cenę zaporową. Chodzi o odstępne w wysokości 50 tys. złotych. Myślałem, że będzie to mniejsza kwota, albo, że kluby porozumieją się i przejdę do Wrocławia za np. dwie sztangi z kompletem obciążeń, jak praktykuje się w ciężarach. Sam prezes Śląska przekonywał, że trudno będzie sprostać żądaniom klubu, z którego wyrosłam.
• I jaka będzie pani przyszłość?
- Zdecydowałam się opuścić Znicz i będę do tego dążyć. Mam cichą nadzieję, że w końcu sprawa zakończy się porozumieniem.
• Istnieje też opcja zawieszenia pani w prawach zawodniczki, nawet na rok.
- Jeśli tak się stanie, to nie będę mogła startować w rozgrywkach krajowych. Zawieszenie nie blokuje rywalizacji na pomstach Europy i świata. Mam nadzieję, że taki czarny scenariusz nie będzie miał miejsca.
Reklama













Komentarze