Arne Senstad
– Wiedzieliśmy, że Holenderki będą mocne w kontrze i w atakach w drugie tempo, które przeprowadzają na dużej szybkości. Spodziewaliśmy się tak wysokiej obrony i choć próbowaliśmy się na to przygotować, już od samego startu popełniliśmy za dużo błędów, a rywalki odskoczyły bardzo szybko na 5 czy 6 goli. Wróciliśmy potem do gry, zanotowaliśmy kilka udanych minut, ale trudno odrobić straty z tak dobrym zespołem, mogącym polegać na wielu elementach. Zeszliśmy do stanu – 4, ale potem znów głupie rzeczy kosztowały nas stratę trzech bramek tuż przed przerwą. Zamiast dać sobie szansę na lepszy wynik i zejście do szatni przy trzech czy czterech golach straty, przegrywaliśmy siedmioma trafieniami. Holandia ma większe indywidualności i doświadczenie w takich rywalizacjach, tymczasem nasze dziewczyny potrafią się zgubić na boisku, szczególnie gdy są już zmęczone i robią proste błędy. Nie jesteśmy dziś w stanie rywalizować przez 60 minut z takimi ekipami jak Francja czy Holandia, musimy to sobie otwarcie powiedzieć. Mecz z Austrią jest ważny dla nas, nie tylko ze względu na ranking. Rywalki też będą chciały dobrze zakończyć ten turniej, mimo kontuzji i utraty swojej kluczowej zawodniczki w spotkaniu z Tunezją. To przeciwnik na podobnym do nas poziomie, spodziewam się zatem bardziej wyrównanej rywalizacji, a przed nami praca nad tym, by odbudować zespół.
Aleksandra Olek
– Frajdą było grać przy takiej publiczności, choć oczywiście wolałabym, by większość wspierała nasz zespół. Takie są uroki rywalizacji z gospodyniami turniejów, wcześniej takie starcia nakręcały nas, dziś natomiast wkradały się błędy, wynikające chyba z naszej niepewności. Na pewno robimy postępy, zarówno my jako kołowe pod wodzą Heidi Loke, jak i cały zespół, choć ten wynik tego nie potwierdza. Heidi to moja idolka z dzieciństwa, która zwraca też uwagę na pracę rozgrywających, bo to od nich jesteśmy bardzo zależne jako obrotowe. Zgadzam się z jej stwierdzeniem, że kołowa ma być trzonem zespołu, dlatego musimy pracować nad nasza fizycznością. To właśnie z tego powodu właśnie zmieniłam ligę na lepszą, by stawiać sobie wyższe wymagania. To, co buduje każdą zawodniczkę to jednak nie tylko trening, ale głównie gra i to z lepszymi od siebie. Interwały nie zastąpią nigdy intensywnego meczu.
– Uważam, że mamy duży potencjał, rozwijamy się i chcemy pokazać to w meczu z Austrią. Nawet przez minutę nie odpuścimy, a pierwsza połowa z Francją dała nam sygnał, że te wyższe lokaty w rankingu są realne, jeśli będziemy umiały zachować taką intensywność przez pełne 60 minut. Nie przeskoczymy z roku na rok 10 miejsc, nie zdobędziemy nagle medalu, ale kroczek po kroczku możemy poprawiać naszą postawę, by w perspektywie mistrzostw Europy w Katowicach być bliżej podium. Zawsze miałam marzenie, by w tej kadrze nie tylko grać, ale stanowić kiedyś o jej sile, dlatego z pokorą przyjmuję każdą lekcję od lepszych od nas. Pod kątem zdobytego doświadczenia, mimo niekorzystnego wyniku, taka konfrontacja z Francją czy Holandią dużo nam daje.
Dione Housheer
– Nie powiedziałabym, że poszło nam łatwiej niż się spodziewaliśmy, bo Polska to naprawdę dobry rywal. Jestem dumna z tego, jak zaczęłyśmy mecz. Nasza obrona była bardzo fizyczna i twarda, dlatego Polki nie mogły sobie znaleźć dogodnych pozycji do rzutów. Yara Ten Holte za naszymi plecami zanotowała dodatkowo kilka świetnych interwencji, stąd zbudowałyśmy wysoką przewagę. Granie przy takiej publiczności dawało nam dodatkową energię. W drugiej połowie mogłyśmy czasem popatrzeć szerzej, na to wszystko, co nas otaczało i ten pomarańczowy tłum dodawał nam sił i chęci do walki. Już dziś nie mogę doczekać kolejnych dwóch spotkań w Rotterdamie, najpierw z Francją, a potem w środę, w ćwierćfinale przeciwko Dunkom lub Węgierkom. Nie zamierzamy oszczędzać się w starciu z Francją, bo to sprawdzian dla nas, jak silne jesteśmy, a chcemy przecież wygrać tu każde spotkanie, szczególnie przed taka publicznością i także dla niej.
Henrik Signell (trener Holandii)
– Przede wszystkim chciałem zaznaczyć, że bez wątpienia zagraliśmy dzisiaj nas najlepszy mecz w całym turnieju. To tak trochę na usprawiedliwienie, że tak duża przewaga to nie wina Polek, a zasługa naszej postawy. W Szwecji mówimy, że uczyniliśmy kogoś słabym, bo graliśmy zgodnie z naszym planem taktycznym. Z tego jestem bardzo dumny, bo przecież Polska ma zawodniczki o różnej charakterystyce, ale żadna z nich nie stanowiła dla nas większego zagrożenia. Na pewno mamy więcej piłkarek grających na co dzień na wysokim poziomie, co było dość widoczne na boisku. Grając na tym poziomie, mamy szansę na medal w tym turnieju, ale na razie jesteśmy dopiero pod koniec fazy głównej i musimy skupić się tylko na meczu z Francją. Oczywiście, jako reprezentacja od lat jesteśmy w tej ósemce najlepszych, jednak to dla nas za mało. Jesteśmy wręcz tym zmęczeni, dlatego liczymy na coś więcej przez własna publicznością.













Komentarze