W sumie Polacy wywalczyli w Lublinie osiem medali – dwa złote (Katarzyna Wasick na 50 dowolnym i Justina Kozan na 400 zmiennym), dwa srebrne (Krzysztof Chmielewski na 200 motylkowym i sztafeta 4x50 metrów dowolnym mężczyzn) oraz cztery brązowe (Michał Chmielewski na 200 motylkowym, Kamil Sieradzki na 200 dowolnym oraz sztafeta 4x50 dowolnym kobiet i sztafeta mieszana 4x50 zmiennym).
Wasick, która była główną faworytką do złota, popłynęła bardzo pewnie – prowadziła po pierwszej długości basenu i wygrała cały wyścig. W dodatku przeszła do historii, bo jej medal to setny krążek w historii rywalizacji Polaków, wspieranych przez PGE Polską Grupę Energetyczną, w mistrzostwach Europy na dwudziestopięciometrowej pływalni.

– Naprawdę? Nie wiedziałam tego i bardzo się cieszę, że tutaj w Lublinie mamy złoto i mogliśmy usłyszeć hymn Polski. Życzę każdemu sportowcowi, by mógł przeżyć coś takiego w swojej karierze, bo to, co przeżyłam wchodząc na start, wchodząc na podium, to było coś wyjątkowego – mówiła Wasick i powiedziała, że wywalczony w Lublinie medal zajmie honorowe miejsce w jej domu. – Ten medal będzie na pewno wyjątkowy. To jest mój pierwszy indywidualny złoty medal, dlatego to jest coś, czego nie umiem opisać. Dziękuję wszystkim kibicom, którzy dopingowali tu w Lublinie, ale także przed telewizorami. To jest coś wspaniałego, daliście mi wiele energii. Ten medal jest dla was.
O ile złota Wasick można było się spodziewać, o tyle zwycięstwo Justiny Kozan na 400 metrów już można traktować w kategoriach niespodzianki. Polka o amerykańskich korzeniach fantastycznie popłynęła drugą część dystansu, wyprzedziła rywalki i wywalczyła złoty medal.

– Jestem naprawdę zadowolona z wyniku. Czuję, że to pokazuje całą moją ciężką pracę i jestem z tego naprawdę dumna, a także bardzo się cieszę ze wsparcia ze strony kibiców, rodziców i trenerów. Jestem za to wszystko naprawdę wdzięczna. Podczas tego wyścigu po prostu starałem się dopracować technikę i realizować plan wyścigu. To był wspaniały moment, jak marzenie. Jestem po prostu bardzo wdzięczna, że mogłam doświadczyć takiego momentu na polskiej ziemi. To było niesamowite słuchać i widzieć wszystkich polskich kibiców na trybunach– mówiła Kozan, która pobiła w niedzielę swój drugi rekord Polski.
Kto wie, czy polska ekipa nie świętowałaby jeszcze jednego złota, gdyby nie choroba Krzysztofa Chmielewskiego. Polak, mimo, iż przez kilkadziesiąt godzin walczył z bardzo mocną infekcją przegrał złoto na 200 metrów stylem motylkowym ze słynnym Szwajcarem Noe Pontim tylko o siedem setnych sekundy.

– Źle się czułem od wczoraj, ale to nie jest wytłumaczenie. Po prostu chciałem się pościgać i czuję teraz sportową złość. Byłem przygotowany na o wiele więcej, dystanse kraulowe pokazały, że stać mnie na wiele, ale stan zdrowia nie pozwolił mi pokazać pełni tej formy. Jedynie więcej ścigania, więcej treningu i będzie lepiej – mówił Chmielewski, który stanął na drugim stopniu podium. Miejsce niżej stał jego brat Michał, który wywalczył brązowy medal.
– Cieszę się bardzo z tego, spodziewałem się tego wyniku. Chciałem popłynąć minutę czterdzieści dziewięć, ale minuta pięćdziesiąt trzydzieści też jest zadowalający. Na pewno jest to proces, cieszę się, że poprawiłem swoje wyniki, Krzysiek na pewno też by poprawił, gdyby nie ta choroba. Uważam, że był przygotowany, ale decydująca była sytuacja z zewnątrz – powiedział Michał Chmielewski.

Blisko medalu była też żeńska sztafeta 4x50 metrów stylem zmiennym płynąca w składzie Adela Piskorska, Dominika Sztandera, Kornelia Fiedkiewicz i Katarzyna Wasick. Polki walczyły z całych sił, płynąca na ostatniej zmianie Wasick odrobiła część strat, ale, choć wystarczyło na nowy rekord Polski to biało-czerwone zajęły czwarte miejsce. W finale 50 metrów stylem klasycznym popłynęła Dominika Sztandera. Polka, choć w połowie dystansu była trzecia, finiszowała ostatecznie na ósmej pozycji.
– Kto by nie był rozczarowany? Nie wyszło mi napłynięcie na ścianę, bez mocy się odbiłam i nie wyszło. Jeszcze do tego choroba dołożyła swoje pięć groszy, całą noc walczyłam, żeby przespać, a później lekarz dał mi środki przeciwzapalne, żebym jakkolwiek mogła wystartować. Zdarza się, choroba nie wybiera. Czasem jest lepszy, a czasem gorszy dzień. Wynik nie jest z moich marzeń, bo pływałam szybciej, ale też nie ma co specjalnie narzekać. Chciało się więcej, ale jest ósme miejsce w Europie – komentowała.

Mistrzostwa Europy na krótkiej pływalni w Lublinie, organizowane przy wsparciu Ministerstwa Sportu i Turystyki, firmy Orlen i marki Lotto, były pierwszą dużą seniorską imprezą w Polsce od czternastu lat. Już w środę w Lublinie rozpoczną się za to trwające pięć dni mistrzostwa Europy Masters.













Komentarze