Los nie oszczędzał 14-letniego Antka. Przed czterema laty chłopiec stracił ojca, który zmarł na Covid-19. W październiku tego roku w jego domu w miejscowości Gęś w powiecie parczewskim wybuchł pożar. W jego trakcie, jak relacjonują bliscy rodziny, Kasia kazała synowi uciekać przez okno. Dzięki jej szybkiej reakcji, dziecku nic się nie stało. Ona sama jednak, zanim zdołała wybiec z płonącego budynku, doznała poważnych poparzeń. Śmigłowiec zabrał ją do szpitala w Łęcznej, gdzie po dwóch miesiącach śpiączki, zmarła.
- To była mądra, radosna, piękna kobieta. Gdy wchodziła do pomieszczenia, była jak iskierka. Rozświetlała wszystkich swoją osobowością, uśmiechem. Wiem, że planowała wyjechać na wakacje. Mówiła, że chce wygrzać się na słońcu, odpocząć. Odciąć się od przeszłości i zacząć nowy rozdział, nowe życie - wspomina w rozmowie z nami bliska jej osoba, z trudem powstrzymując łzy.
Antek został sam. Obecnie jest pod opieką babci. Przed nim wybór szkoły średniej, ta wymarzona, do której planował się dostać, znajduje się poza miejscem jego zamieszkania. O jego finansowe zabezpieczenie starają się przyjaciele rodziny.
- Nie cofniemy tej tragedii, ale możemy pomóc mu przejść przez najciemniejszy czas — dać mu wsparcie, stabilność i poczucie, że świat nie odwrócił się od niego plecami. Pomóżmy mu stanąć na nogi. Każda złotówka to znak, że ktoś po drugiej stronie go widzi - napisał założyciel internetowej zbiórki, Radosław Sobczak.
Dotychczas zbiórka wsparło ponad 220 osób, które wpłaciły łącznie ponad 14,5 tys. zł. Celem jest 250 tysięcy. Wszyscy, którzy chcą pomóc mogą to zrobić ZA POMOCĄ SERWISU ZRZUTKA.PL.
















Komentarze