Nie nadaje się do picia woda z nałęczowskich źródeł o wdzięcznych nazwach \"Nadzieja” i \"Miłość”. Pozostaje tylko wiara, że nie zaszkodzi nikomu cudowna woda tryskająca przy kościele w Wąwolnicy, która zdaniem sanepidu jest skażona bakteriami coli i paciorkowcami kałowymi.
Wanda Jaroszczuk
02.11.2001 20:23
Nie brakuje amatorów wody źródlanej, zrażonych jakością płynu jaki wypływa z kranów. Niektórzy korzystają z niej dla jej - jak twierdzą - leczniczych właściwości. Jedni i drudzy często nie zdają sobie sprawy, że tylko naprawdę nieliczne źródła naturalne na terenie Lubelszczyzny są wolne od zanieczyszczeń.
- W miejscach kultu, takich jak Łukaszówka, gdzie - jak twierdzą niektórzy nastąpiło objawienie - ludzie biorą wodę nie zważając na to, czy jest bakteriologicznie czysta. My stwierdziliśmy, że są w niej bakterie coli i nie można jej pić. Ci, którzy nie stosują się do naszych zaleceń robią to na własne ryzyko - mówi Witold Matysiak, p.o. dyrektor w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krasnymstawie.
Nie reagują też na ostrzeżenia pielgrzymujący do Wąwolnicy, gdzie przy kościele tryska źródełko, mające ponoć uzdrawiające właściwości. Turyści z butelkami odwiedzają również niezmiennie źródła w Kazimierzu oraz nałęczowskie \"Nadzieję” i \"Miłość”.
- Wszystkie wymienione źródła są pod względem bakteriologicznym niedobre. W Wąwolnicy ujawniamy co jakiś czas bakterie coli i paciorkowce kałowe. Nie można pić wody ze źródeł zlokalizowanych w Kazimierzu Dolnym przy ul. Czerniawy i ul. Puławskiej. Bakterie typu kałowego wykrywamy w wodzie bijącej na terenie Fundacji \"Sanatoria kardiologiczne dla rolników” w Nałęczowie oraz w tzw. wolnym wypływie ze źródła \"Miłość” za budynkiem palmiarni w obrębie \"Uzdrowiska Nałęczów” - mówi Grażyna Kolek, kierownik Wydziału Higieny Komunalnej w puławskim sanepidzie.
Sanepid, jak zapewnia G. Kolek, po każdym badaniu informuje miejscowe władze oraz właścicieli terenu o wynikach, a także zobowiązuje ich do odpowiedniego oznakowania obiektów. Niestety, tabliczki z napisami ostrzegawczymi, są niemal natychmiast niszczone. Dowcipnisie potrafią nawet zamalować część napisu, a wtedy informacja zamiast ostrzegać zachęca do picia wody.
- Wykorzystujemy na nasze potrzeby tylko część wody ze źródła. Nie możemy brać odpowiedzialności za to, że ktoś korzysta z jej nadwyżki odprowadzanej do rzeki - informuje Mirosław Przesmycki, zastępca dyrektora Zakładu Leczniczego \"Uzdrowisko Nałęczów”. - Staramy się żeby źródło, które u nas wypływa było stale oznakowane. Ponieważ woda z tzw. wolnego wypływu nie nadaje się do picia, a tabliczka była ciągle niszczona, wykonaliśmy napis na betonowej ścianie. Mam wrażenie, że i to nie skutkuje.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze