W RPA Joel uciekał przed siłami IAPF, w których skład wchodzą byli żołnierze i kłusownicy. W Panamie przed elitarną jednostką antynarkotykową SENAFRONT. W Ameryce ścigali go nie tylko ludzie, ale też drony. A w Polsce Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej.
48 godzin
Zasady były proste: Lambert był sam i niemal pozbawiony ekwipunku. Miał 48 godzin na dotarcie do konkretnego punktu. W tym czasie musiał przeżyć w koszmarnych warunkach i nie dać się złapać ludziom, którzy byli świetnie wyszkoleni i działali na własnym terenie.
Polski odcinek programu \"dorwać komandosa” był kręcony na przełomie maja i czerwca ub. roku. Oprócz Lamberta i jego ekipy filmowej głównymi bohaterami byli ludzie z bieszczadzkiej placówki SG w Stuposianach i Czarnej Górnej.
- Całe przedsięwzięcie miało dla nas charakter specjalistycznych ćwiczeń, a w ramach których naszym celem był potencjalnie niebezpieczny emigrant, który przekroczył granicę polsko-ukraińską - tłumaczy nam major Jerzy Ostrowski z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, który także brał udział w \"polowaniu”. - Poza telewizyjną ekipą nie było w tym dla nas nic niezwykłego. W końcu takimi rzeczami zajmujemy się na co dzień. Jesteśmy obecni - choć mniej widoczni - także na zielonej granicy, gdzie niektórym się wydaje, że łatwo ja przekroczyć. \"Wydaje” jest tu słowem kluczem, o czym wkrótce miał się przekonać także Lambert.
Wytropić, zatrzymać, zwyciężyć
Jak tłumaczy major Ostrowski, Bieszczady to szczególny teren do takich działań. Mnóstwo tu lasów i pagórków, wszędzie są doliny i rozpadliny, a większość powierzchni to Bieszczadzki Park Narodowy, co bardzo ograniczyło ingerencje człowieka w tym terenie.
- Mieliśmy jedno zadanie: wytropić, zatrzymać i zwyciężyć. Wiedzieliśmy, że zmierzymy się z nie byle jakim specjalistą, ale po naszej stronie była znajomość terenu, świetne wyszkolenie, doświadczenie i ambicja, żeby złapać kogoś takiego - dodaje major Ostrowski.
Lambert dostał dwie godziny przewagi i miał dotrzeć do określonego punktu, który oczywiście nie był znany Polakom. - Powiedziano nam tylko, gdzie został zrzucony - dodaje major Ostrowski. - Dwie godziny w takim terenie to duża przewaga. Łatwo tu zgubić ślad, ale my znamy się na swojej robocie.
W pościg od razu ruszył 4-osobowy oddział złożony z dowódcy, \"tropicieli” i psa. Ci ludzie - oprócz niebagatelnego doświadczenia - mieli też za sobą bardzo nietypowe szkolenia. - W naszym oddziale były juz cztery edycje szkoleń prowadzonych przez Indian z amerykańskich oddziałów granicznych. Ich wiedza i techniki są niezwykłe. Wiele się od nich nauczyliśmy - podkreśla nasz rozmówca.
Na tropie
Oddział tropiący to nie wszystko, bo było też centrum koordynacji zarządzające resztą jednostek, które patrolowały, blokowały teren i - mówiąc krótko - miały skłonić poszukiwanego do udania się w konkretny rejon. Był patrol na motocyklach i patrol na quadach. I konny. I wozy obserwacyjne z kamerą termowizyjną. Nie zabrakło też odpowiednio wyposażonego śmigłowca.
- Zwykli nielegalni emigranci nie są tak wyspecjalizowani jak Joel Lambert. Nie znają tylu technik i sposobów na oszukanie pościgu, a Joel korzystał naprawdę z wielu. Kiedy gubiliśmy jakiś ślad, wracaliśmy i jeszcze raz sprawdzaliśmy teren. Wszystko metodycznie sprawdzaliśmy i znów ruszaliśmy jego tropem. A mimo kamer i ludzi z ekipy filmowej czasami zapominaliśmy, że to tylko takie nietypowe ćwiczenia - przyznaje major Ostrowski.
\"Ci faceci są zdumiewający! Ich wyposażenie i zdolności są na najwyższym możliwym światowym poziomie” - tak ocenił Lambert Straż Graniczną. - Nieskromnie przyznam, że się z nim zgadzam - kończy major Ostrowski.
A wszystko będzie można zobaczyć już 17 marca o godzinie 22 na antenie Discovery Channel, kiedy swoją premierę będzie miał \"polski” odcinek programu \"Dorwać Komandosa”.
Joel Lambert
od 1998 roku przez 10 lat służył w Navy SEAL i brał udział w ponad 20 misjach wojskowych na całym świecie, m.in. w Kosowie i w Afganistanie. Później szkolił rekrutów Navy SEAL w obsłudze broni ciężkiego kalibru, a także członków oddziałów specjalnych z Singapuru, Tajlandii, Grecji, Egiptu czy Niemiec. Zdobył kwalifikacje instruktora w programie szkoleniowym SERE dla personelu wojskowego USA do przetrwania na terenie wroga i w skokach z spóźnionym otwarciem spadochronu.
Zanim jednak Lambert zdecydował się na rozpoczęcie kariery w wojsku, był... aktorem i występował w reklamach. Po służbie powrócił do grania. Ma na koncie małe role w kilkunastu filmach (m.in. \"Transformers”) i serialach (\"Mad Men”).
Jak przetrwać. Porady Joela Lamberta
- Musisz znać ograniczenia swojego ciała i środowiska w którym się znajdujesz
- Nie daj się ponieść emocjom: to one sprawiają, że łatwo możesz wpaść w pułapkę wroga
- Wykorzystuj każdą możliwość zdobycia pożywienia lub wody
- Nie wykonuj niepotrzebnych ruchów: to przyciąga uwagę wroga
- Używaj roślinności i błota do zacierania własnych śladów
- Zawsze miej ze sobą duży, ostry nóż. To twój najlepszy przyjaciel w dziczy
- Błędy najczęściej są popełniane przez głód, pragnienie i nieuwagę
- Musisz wytyczyć sobie cel i uparcie do niego dążyć. Inaczej nie przetrwasz
- Aby zmylić psy tropiące trzeba pozbyć się własnego zapachu. W tym celu dobrze użyć błota lub zwierzęcych odchodów.
- Gałązka o długości ok. 20 cm może posłużyć za szczotkę do zębów
- Nawet najlepszy kamuflaż nie uchroni cię przed kamerami termowizyjnymi
- Aby zmylić pogoń warto spróbować chodzenia tyłem
Reklama
Ścigany przez najlepszych
Z jednej strony człowiek, który spędził 10 lat w Navy SEAL, brał udział w akcjach bojowych i szkolił przyszłych komandosów. A z drugiej: najlepsze oddziały specjalne, które polują na niego w świetnie znanym sobie terenie. Na przykład... w Bieszczadach
- 14.03.2014 12:00

Reklama













Komentarze