Reklama
Kurniki pod lupą weterynarzy. Pobiorą próbki ze 150 gospodarstw
Służby weterynaryjne sprawdzają czy woda, którą piją zwierzęta, zawiera antybiotyki. W Lubelskiem weterynarze pobiorą próbki ze 150 gospodarstw.
- 25.03.2014 00:01

Kontrole wody, którą poi się zwierzęta, już się rozpoczęły. Inspektorzy sprawdzają, czy na fermach drobiu i w chlewniach stosowane są antybiotyki, których używanie jest zabronione. Kontrole mają pomóc wykryć nielegalny handel produktami leczniczymi dla zwierząt.
- Zaplanowaliśmy pobranie 150 prób - mówi lek. wet. Maciej Filipowicz, wojewódzki inspektor weterynarii w Lublinie, kierujący działem pasz i ubocznych produktów zwierzęcych. - Kontrole są równomiernie rozłożone na cały rok.
Każdy z powiatowych lekarzy weterynarii otrzymał już informacje ilu hodowców zwierząt ma skontrolować. Najwięcej będzie badanych chlewni - 50 prób i miejsc chowu brojlerów - 75 prób. Kontrolą objęte są również fermy gdzie są hodowane kury nioski, indyki, kaczki i gęsi.
- Program ruszył na początku marca. Są już pierwsze pobrania i wyniki z powiatów lubelskiego, kraśnickiego i łęczyńskiego. Badania wykonuje Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach - mówi inspektor Filipowicz.
Póki co nie ma powodów do niepokoju. - Nie mieliśmy jeszcze ani jednego wyniku dodatniego - wskazuje Filipowicz.
W przeciwieństwie do innych regionów w kraju, gdzie stwierdzono już kilka przypadków używania antybiotyków w karmieniu zdrowych zwierząt. - M.in. na terenie Wielkopolski - podaje Filipowicz.
Kontrole w gospodarstwach nie są zapowiadane, chyba, że właściciel chce być przy pobraniu próbki. W takim przypadku telefon o kontroli dostaje tuż przed wyjazdem lekarzy weterynarii.
Podawanie zwierzętom antybiotyków powinno być skrupulatnie notowane w dokumentacji danego gospodarstwa, jak też w gabinecie weterynarza, który leczył zwierzęta.
- Jeśli karencja po podaniu antybiotyku jeszcze się nie skończyła to próby się nie pobiera - tłumaczy przedstawiciel Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie. - A jeśli się skończyła, to sprawdzamy czy linia, w tym poidełka, są dobrze oczyszczone z antybiotyków.
Jeśli wynik z danego miejsca okaże się dodatni, to prowadzone są kolejne badania w celu określenia jaki dokładnie antybiotyk był podawany. Jeśli odbyło się to niezgodnie z prawem, to stado zostaje zablokowane.
- Właściciel nie może sprzedać zwierząt do rzeźni. O każdym przypadku pozyskania antybiotyku z nielegalnego źródła powiadamiane są także organy ścigania - precyzuje Filipowicz.
Takim hodowcom grożą dotkliwe sankcje. Właściciel musi zabić stado i zutylizować zwierzęta na własny koszt.
Reklama












Komentarze