Reklama
Czekają na sprawiedliwość
Wychowawcy z Pogotowia Opiekuńczego są zdeterminowani. Zamierzają do końca wyjaśnić okoliczności pobicia kilkorga wychowanków przez nocnego opiekuna. Twierdzą, że kierownictwo placówki chce zatuszować całą sprawę.
- 02.11.2004 21:33
Oliwy do ognia dolała nasza publikacja „Dzieci, a sprawa dorosłych”. Z zawartych w artykule wypowiedzi Ireny Dziurawiec, kierowniczki pogotowia i Tadeusza Ostrowskiego, dyrektora Chełmskiego Centrum Pomocy Dziecku i Rodzinie wynika, że wychowawcy manipulowali dziećmi i wciągali je w personalne rozgrywki dorosłych. Ostrowski stwierdził wprost, że wychowankowie plątali się w zeznaniach i że to wychowawcy dyktowali im oświadczenia o pobiciu.
– I kto tu manipuluje dziećmi – zżyma się jedna z wychowawczyń (nie chciała występować z imienia i nazwiska). – To prawda, że kiedy opowiedziały mi, że zostały pobite, to kazałam im to opisać. Zapewniam, że niczego im nie dyktowałam. Po prostu zrobiłam to, co do mnie należało.
Wychowawcy obawiają się, że ich przełożonym uda się przekonać do własnej wersji sędzię Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego. Twierdzą, że od dawna zna się z Ostrowskim, który przez lata był biegłym sądowym psychologiem. W takim charakterze asystował też przy przesłuchaniach dzieci z pogotowia przez sędzię oraz przedstawicieli Wydziału Polityki Społecznej Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
– Dyrektor jest w tej sprawie stroną i nie powinien krępować dzieci swoją obecnością – mówi jedna w wychowawczyń.
O całej sprawie wychowawcy zawiadomili nie tylko Urząd Wojewódzki i Wydział Rodzinny i Nieletnich, ale także rzecznika praw ucznia przy Kuratorium Oświaty. Oznacza to, że dzieci znowu będą przesłuchiwane. Wychowawcy liczą, że tym razem w roli biegłego psychologa nie wystąpi dyrektor Centrum, ale niezależny specjalista.
Reklama













Komentarze