Reklama
Ulica Singera
Isaac Singer: Byłem w raju i miałem tylko jedno pragnienie: żeby nigdy mnie stąd nie wygnano. Marian Jagusiewicz: Singer to pornograf. Na to zgody nie ma. I tak pisarza do raju wpuścić nie chcą.
- 22.03.2006 20:01
Nowe władze Biłgorajskiego Stowarzyszenia Kulturalnego im. Isaaca Bashevisa Singera chcą promować miasto przez postać sławnego noblisty. Janusz Palikot daje sto tysięcy złotych. Poseł Paweł Śpiewak z Warszawy, który został przewodniczącym stowarzyszenia, chce wydać przewodnik po biłgorajskich śladach Singera. Kolejne plany to odbudowa domu, w którym bywał pisarz i stworzenie muzeum, które miałoby ściągać turystów z całego świata.
I ulica. - Zrobimy także wszystko, by Singer miał w swoim mieście ulicę. Będziemy walczyć do końca - zapowiadają ludzie ze stowarzyszenia.
To własnie z ulicą jest największy klopot, a próbowano już pięć razy. Po raz pierwszy z taką propozycją wyszedł, jedenaście lat temu, ówczesny burmistrz Stefan Oleszczak. Za Singerem głosował jeden radny.
Janusz Rosłan, obecny burmistrz, czterokrotnie podejmował takie próby. Zablokowali je radni prawicy. A wszystko przez ulotkę wydaną przez Młodzież Wszechpolską, LPR i Komitet Obywatelski Ziemi Biłgorajskiej. Prozę Singera określono tam jako \"pornografię klozetową”. I \"jeden wielki podręcznik zboczeń”.
Starego, zbudowanego z kloców i pomalowanego na biało domu słynnego rabina nikt już w Biłgoraju nie pamięta. \"Dom dziadka stał niedaleko od bożnicy, domu nauki, mykwy i cmentarza. Był to stary drewniany dom zbudowany z bali, pobielony. Kiedy uniosłem głowę, zobaczyłem biłgorajską bożnicę i pola, które rozciągały się wokół aż po skraj lasu. Byłem w raju i miałem tylko jedno pragnienie: żeby nigdy mnie stąd nie wygnano...” - pisał Singer.
Singer mieszkał w Biłgoraju i wędrował po okolicznych miasteczkach. Przeniósł je do swoich powieści. Rozsławił Biłgoraj na cały świat.
22 lutego wybrano władze Biłgorajskiego Stowarzyszenia Kulturalnego im. Isaaca B. Singera, zawiązanego w ubiegłym roku. Jego przewodniczącym został znany socjolog i poseł z Warszawy, prof. Paweł Śpiewak.
W kwestii powrotu Singera do Biłgoraja wspierać go będą Janusz Palikot, współwłaściciel lubelskiego Polmosu, Henryk Wujec, który pochodzi spod Biłgoraja i Stefan Szmidt, dyrektor Biłgorajskiego Domu Kultury.
Na początek Palikot dał sto tysięcy złotych. Paweł Śpiewak chce wydać przewodnik po ziemi biłgorajskiej, tak by turyści z Polski i zagranicy mogli wędrować śladami Singera. Szmidt chce sprowadzać do Biłgoraja singerowskie spektakle z Izraela.
W dalszych planach stowarzyszenie ma odbudowę domu dziadka pisarza i urządzenie tam muzeum pamiątek.
- Singer wróci - mówią jednym głosem władze stowarzyszenia.
Marian Jagusiewicz stoi na czele Regionalnego Komitetu Obywatelskiego Ziemi Biłgorajskiej. Przeciwko Żydom nic nie ma, ale na ulicę Singera w Biłgoraju się nie zgodzi.
- Nie ma o czym mówić. Singer na to nie zasługuje. Niech pan zajrzy do książki Agaty Tuszyńskiej o Singerze. Co możemy tam przeczytać? Sami Żydzi piszą, że przed II wojną światową Singer \"pisywał powieści brukowe... Przede wszystkim o seksie” - mówi twardo Jagusiewicz.
- Jeżeli są w Biłgoraju ludzie, którzy wstydzą się Singera, to jest wstyd dla nich - Paweł Śpiewak jasno stawia sprawę.
- Niech pan zauważy, że w stowarzyszeniu chcą działać ludzie spoza Biłgoraja. Nie z tej ziemi. To ja się pytam: Kto chce zrobić interes na Singerze?
Tak najkrócej komentują problem Singera w Biłgoraju.
- Skandaliczne fobie grupy oszołomów ośmieszają Biłgoraj. Na literaturze ci antysemici znają się, jak wilk na gwiazdach.
- Antysemici są zarazą i wstydem Biłgoraja.
- Tylko osioł nie wie, że literaci mogą pisać o wszystkim. O seksie też. Seks to ludzka rzecz. I tak dalej. I tak dalej.
Witold Dąbrowski, wicedyrektor Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN, który był w Biłgoraju, gdy wybierano władze stowarzyszenia, nie może nadziwić się antysingerowskim fobiom. - To tak, jakby w Lublinie ludzie nie chcieli Majdanka.
- Nasze stowarzyszenie będzie działać w Biłgoraju, ale także w Lublinie. O ulicę będziemy walczyć do końca - deklaruje Palikot.
- Nie ma lepszego nazwiska na promocję Lubelszczyzny. Nie ma ciekawszego motywu niż sztukmistrz z Lublina na promocję Lublina - twierdzi Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN w Lublinie.
- Przejedzą pieniądze Palikota. Wydadzą przewodnik, sprowadzą teatr z Izraela, zjedzą coś. Na tym się skończy - mówi z powątpiewaniem jeden z członków stowarzyszania, na stałe mieszkaniec Biłgoraja. Ale za nic nie poda swojego nazwiska...
Reklama













Komentarze