Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ulica Singera

Isaac Singer: Byłem w raju i miałem tylko jedno pragnienie: żeby nigdy mnie stąd nie wygnano. Marian Jagusiewicz: Singer to pornograf. Na to zgody nie ma. I tak pisarza do raju wpuścić nie chcą.
Nowe władze Biłgorajskiego Stowarzyszenia Kulturalnego im. Isaaca Bashevisa Singera chcą promować miasto przez postać sławnego noblisty. Janusz Palikot daje sto tysięcy złotych. Poseł Paweł Śpiewak z Warszawy, który został przewodniczącym stowarzyszenia, chce wydać przewodnik po biłgorajskich śladach Singera. Kolejne plany to odbudowa domu, w którym bywał pisarz i stworzenie muzeum, które miałoby ściągać turystów z całego świata. I ulica. - Zrobimy także wszystko, by Singer miał w swoim mieście ulicę. Będziemy walczyć do końca - zapowiadają ludzie ze stowarzyszenia. To własnie z ulicą jest największy klopot, a próbowano już pięć razy. Po raz pierwszy z taką propozycją wyszedł, jedenaście lat temu, ówczesny burmistrz Stefan Oleszczak. Za Singerem głosował jeden radny. Janusz Rosłan, obecny burmistrz, czterokrotnie podejmował takie próby. Zablokowali je radni prawicy. A wszystko przez ulotkę wydaną przez Młodzież Wszechpolską, LPR i Komitet Obywatelski Ziemi Biłgorajskiej. Prozę Singera określono tam jako \"pornografię klozetową”. I \"jeden wielki podręcznik zboczeń”. Starego, zbudowanego z kloców i pomalowanego na biało domu słynnego rabina nikt już w Biłgoraju nie pamięta. \"Dom dziadka stał niedaleko od bożnicy, domu nauki, mykwy i cmentarza. Był to stary drewniany dom zbudowany z bali, pobielony. Kiedy uniosłem głowę, zobaczyłem biłgorajską bożnicę i pola, które rozciągały się wokół aż po skraj lasu. Byłem w raju i miałem tylko jedno pragnienie: żeby nigdy mnie stąd nie wygnano...” - pisał Singer. Singer mieszkał w Biłgoraju i wędrował po okolicznych miasteczkach. Przeniósł je do swoich powieści. Rozsławił Biłgoraj na cały świat. 22 lutego wybrano władze Biłgorajskiego Stowarzyszenia Kulturalnego im. Isaaca B. Singera, zawiązanego w ubiegłym roku. Jego przewodniczącym został znany socjolog i poseł z Warszawy, prof. Paweł Śpiewak. W kwestii powrotu Singera do Biłgoraja wspierać go będą Janusz Palikot, współwłaściciel lubelskiego Polmosu, Henryk Wujec, który pochodzi spod Biłgoraja i Stefan Szmidt, dyrektor Biłgorajskiego Domu Kultury. Na początek Palikot dał sto tysięcy złotych. Paweł Śpiewak chce wydać przewodnik po ziemi biłgorajskiej, tak by turyści z Polski i zagranicy mogli wędrować śladami Singera. Szmidt chce sprowadzać do Biłgoraja singerowskie spektakle z Izraela. W dalszych planach stowarzyszenie ma odbudowę domu dziadka pisarza i urządzenie tam muzeum pamiątek. - Singer wróci - mówią jednym głosem władze stowarzyszenia. Marian Jagusiewicz stoi na czele Regionalnego Komitetu Obywatelskiego Ziemi Biłgorajskiej. Przeciwko Żydom nic nie ma, ale na ulicę Singera w Biłgoraju się nie zgodzi. - Nie ma o czym mówić. Singer na to nie zasługuje. Niech pan zajrzy do książki Agaty Tuszyńskiej o Singerze. Co możemy tam przeczytać? Sami Żydzi piszą, że przed II wojną światową Singer \"pisywał powieści brukowe... Przede wszystkim o seksie” - mówi twardo Jagusiewicz. - Jeżeli są w Biłgoraju ludzie, którzy wstydzą się Singera, to jest wstyd dla nich - Paweł Śpiewak jasno stawia sprawę. - Niech pan zauważy, że w stowarzyszeniu chcą działać ludzie spoza Biłgoraja. Nie z tej ziemi. To ja się pytam: Kto chce zrobić interes na Singerze? Tak najkrócej komentują problem Singera w Biłgoraju. - Skandaliczne fobie grupy oszołomów ośmieszają Biłgoraj. Na literaturze ci antysemici znają się, jak wilk na gwiazdach. - Antysemici są zarazą i wstydem Biłgoraja. - Tylko osioł nie wie, że literaci mogą pisać o wszystkim. O seksie też. Seks to ludzka rzecz. I tak dalej. I tak dalej. Witold Dąbrowski, wicedyrektor Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN, który był w Biłgoraju, gdy wybierano władze stowarzyszenia, nie może nadziwić się antysingerowskim fobiom. - To tak, jakby w Lublinie ludzie nie chcieli Majdanka. - Nasze stowarzyszenie będzie działać w Biłgoraju, ale także w Lublinie. O ulicę będziemy walczyć do końca - deklaruje Palikot. - Nie ma lepszego nazwiska na promocję Lubelszczyzny. Nie ma ciekawszego motywu niż sztukmistrz z Lublina na promocję Lublina - twierdzi Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN w Lublinie. - Przejedzą pieniądze Palikota. Wydadzą przewodnik, sprowadzą teatr z Izraela, zjedzą coś. Na tym się skończy - mówi z powątpiewaniem jeden z członków stowarzyszania, na stałe mieszkaniec Biłgoraja. Ale za nic nie poda swojego nazwiska...
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama