Kwaśniewscy zdobywają Kazimierz
Kwaśniewscy zamieszkają tuż pod kazimierską basztą. I być może wprowadzą się już na święta. Te sensacyjne doniesienia zelektryzowały miasteczko. Olek na Kubę - piszą na naszych stronach internauci.
- Ma prawo tu mieszkać, jak każdy inny - ripostuje ks. Tomasz Lewniewski, proboszcz kazimierskiej fary.
- 12.04.2006 21:09
Wszystko zaczęło się dwa tygodnie temu. Przez rynek przemknęło srebrne mitschubishi pajero z prezydentem i funkcjonariuszami Biura Ochrony Rządu. Prezydent wpadł na obiad do restauracji Cezarego Sarzyńskiego i w towarzystwie ochrony poszedł na spacer ulicą Zamkową, by jeszcze raz rzucić okiem na willę.
Willę, za którą postanowił zapłacić 2 miliony złotych.
Jan Wołek: w czasach studenckich artysta estradowy. Na koncie 3 tysiące koncertów i ponad 700 napisanych piosenek. Autor książek, programów radiowych i telewizyjnych, rysunków satyrycznych i malarz, który pokazywał swoje prace w Berlinie, Irkucku, Tokio, Chicago, Toronto i Montrealu.
Krótko mówiąc sława, nagrody, a nawet Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Zresztą na jego wystawach często można zobaczyć polityków z pierwszych stron gazet. W tym Jolantę Kwaśniewską. Na pytanie o to, czy dom w którym kiedyś mieszkał, kupił teraz Aleksander Kwaśniewski, Wołek odpowiada krótko i po męsku: - Nie wasza sprawa.
Ale w miasteczku wszyscy wiedzą, że w willi położonej nad ulicą Zamkową pan prezydent bywać lubił. Nie tylko on, bo bywała tu elita i polityków, i artystów. Także tych z PRL.
Ten PRL ciągnie się też za Kwaśniewskim. Choć mało który polityk na świecie mógł się poszczycić tak wysokim poparciem społecznym, jakie miał Kwaśniewski, to wielu pamięta mu też wpadki: wbrew deklaracjom z kampanii wyborczej w październiku 1995 roku okazało się, że nie ma tytułu magistra. Podpadł w Charkowie, gdy na uroczystościach katyńskich miał trudności z utrzymaniem równowagi z powodu \"chorej goleni”. Trudno też zapomnieć prezydenckiego ministra Siwca, całującego ziemię kaliską w sposób przedrzeźniający papieża. Zwłaszcza tego mieszkańcy Kazimierza długo mu nie zapomną. Po naszym poniedziałkowym tekście \"Olek, Jola i Kazimierz” część internautów nie kryła swoich uczuć: \"Komuchu, nigdy tu nie zamieszkasz!”.
Tymczasem Kwaśniewski Kazimierz odwiedzał już od dawna.
- Janusz Tracewski, trener znakomitych polskich zapaśników, miał dom na Plebance, w którym bywał Kwaśniewski; jeszcze jako przewodniczący Komitetu Młodzieży i Kultury Fizycznej. Kazimierz mu spasował - tłumaczy dr Waldemar Odorowski z Muzeum Nadwiślańskiego.
Kwaśniewski znał się także z Adamem Kaczmarkiem z Poznania, działaczem studenckim, później pracownikiem Komitetu Centralnego, odpowiadającym za kulturę. Kaczmarek kupił dom w Kazimierzu, przy ul. Krakowskiej. Tam, gdzie dziś mieści się restauracja Vincent. I tu przyszły prezydent wpadał na chwilę relaksu.
Dom, do którego ma się wprowadzić Kwaśniewski, należy do Marii Jaworskiej. Z Dziennikiem nie chciała rozmawiać. - Spytajcie pana prezydenta Kwaśniewskiego, czy kupił dom - rzuciła tylko.
- Na razie nie trafił do nas akt notarialny o sprzedaży willi - mówi Ewa Galińska z Wydziału Ewidencji Gruntów starostwa w Puławach.
Dwupoziomowa willa zbudowana w latach siedemdziesiątych XX wieku ma ponad 400 metrów kwadratowych. W środku ogromna jadalnia z biedermeierowskimi meblami wartymi ponoć 500 tys. zł.
- Zbudowano ją tuż obok baszty. Nie powinna nigdy tam stanąć - mówią mieszkańcy ulicy Zamkowej.
- To nieprawda - odpiera Jerzy Żurawski, były konserwator zabytków, który wydał zgodę na lokalizację willi. Właściciel domu miał stosowne pozwolenia.
Willę zaprojektował architekt Tadeusz Michalak z Kazimierza. - Nawiązuje stylem do miejscowej architektury i, moim zdaniem, świetnie wpisuje się w nadwiślański krajobraz - twierdzi architekt.
A konserwator Żurawski zachwala położenie: Piękna działka, starannie zaprojektowana zieleń i piękny widok na Wisłę.
- A pewnie, że tak. Na kawę - cieszy się Marek Sosik, elegancki mężczyzna, który mieszka tu już pół wieku, a wkrótce będzie najbliższym sąsiadem Kwaśniewskiego. - Pójdę, jak do sąsiada i powiem, że zaparzyłem dobrą kawę. Na pewno nie odmówi - uśmiecha się Sosik i wspomina, jak to pan prezydent przyjechał do Kazimierza z prezydentem Kuczmą. - Zjedli sobie obiad trochę wyżej, w dawnym Karliku. No wie pan, tam, gdzie jest teraz ośrodek wypoczynkowy banku. Pamiętam tę wizytę - mówi zaaferowany.
- Ja też przyjmę go z otwartym sercem - dodaje Janusz Kowalski, właściciel folwarku \"Walencja”. I też przyszły sąsiad Kwaśniewskiego.
Ryszard Zdonek, dyrektor Domu Architekta SARP w Kazimierzu, cieszy się jeszcze z jednego powodu: jego zdaniem Kwaśniewscy \"pociągną” Kaziemierz do góry. - Można go lubić lub nie. Ale w świecie się liczy. Dobrze, że wybrał Kazimierz.
- Mógł wybrać Krynicę, Zakopane... A chce osiąść u nas - mówi Żurawski.
- Kazimierz zawsze był kolonią artystyczną. I przyciągał sławy. Dobrze, że przyciągnął prezydenta - jest przekonany Odorowski.
- Ma prawo tu mieszkać, jak każdy inny - mówi ks. Lewniewski.
- Ci, co krzyczą w Interencie precz z Kwaśniewskim, nic nie nauczyli się od naszego papieża. Nic, a nic - kończy Romulad Kołodziej, rzeźbiarz, autor papieskiego krzyża, który stał przed farą, a dziś zdobi jeden z puławskich kościołów.
- Jak go zrobiłem, to liczyli mi, ile na krzyżu zarobiłem - wspomina z zadumą. - Cóż, takie to nasze miasteczko jest.
Reklama













Komentarze