Mało mieszkań, dużo chętnych
Utrzymuje się wzmożony ruch na rynku nieruchomości
- 16.01.2007 16:32
Chcesz ulokować pieniądze z zyskiem? Kup mieszkanie. Ci lublinianie, którzy zdecydowali się na nie w 2006 roku przez kilka miesięcy zarobili co najmniej 20 procent.
- W mieszkania nadal warto inwestować. Obecnie nie ma wprawdzie takiego wzrostu cen jak w końcu 2006 roku, ale można przypuszczać, że w drugim kwartale tego roku na rynku nieruchomości ceny znowu wzrosną - przewiduje Cezary Papliński, właściciel biura nieruchomości AD REM w Lublinie.
Jego zdaniem, wzrost cen wynika z braku mieszkań na rynku. - Szacuje się, że brakuje ponad milion mieszkań, a popyt wciąż rośnie. Poza tym kredyt bankowy jest dość łatwo dostępny, w niektórych wypadkach nie trzeba mieć nawet wkładu własnego - tłumaczy Papliński.
Jeśli mamy do wyboru mieszkania nowe i używane, to lepiej inwestować w te z rynku pierwotnego. Nie tylko dlatego, że stanowią odrębną własność (inaczej niż w spółdzielniach, gdzie najczęściej mamy do czynienia z mieszkaniami własnościowymi) ale również z powodu zazwyczaj niższych czynszów (z reguły są to wspólnoty mieszkaniowe). Poza tym cena metra kwadratowego często jest niższa niż w przypadku mieszkań z rynku wtórnego.
Obecnie najtańsze ceny za metr kwadratowy w nowym mieszkaniu wynoszą 3,6 tys. zł, a najwyższe sięgają już do 5,5 tys. zł. - Jak na nasze lubelskie warunki ceny są bardzo wysokie. Specjaliści rynku nieruchomości twierdzą, że ta tendencja ma się utrzymywać jeszcze przez kilka lat - dodaje Papliński. Największym powodzeniem cieszą się mieszkania w zachodniej części miasta na nowych osiedlach, na przykład na Rogatce Warszawskiej lub na Czubach. Ludzie najchętniej kupują małe metraże, kawalerki i mieszkania dwupokojowe.
Najwięcej zyskali ci lublinianie, którzy nabyli nieruchomość w ubiegłym roku. W tej chwili ich mieszkania są już warte co najmniej 20 procent więcej.
Porównując roczny wzrost średnich cen metra kwadratowego na rynku krajowym liderem jest Wrocław (74 proc.). W spokojniejszym Poznaniu skok cen sięgnął \"jedynie\" 29 proc. Średnia krajowa oscyluje w granicach 60-70 proc. W najdroższej Warszawie można było uzyskać nawet 103 proc. wzrostu we wcześniej niedocenianej dzielnicy Włochy. Miejsca na podium zajęły też Śródmieście (92 proc.) i Mokotów (61 proc.).
Reklama













Komentarze