Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wygrali w cuglach

Piłkarze ręczni puławskich Azotów nie pozostawili Stali Mielec najmniejszych złudzeń. Rozgromili beniaminka ekstraklasy różnicą 12 bramek,
choć momentami przewaga miejscowych wynosiła nawet 14 goli. Znakomitą partię rozegrał w bramce gospodarzy Walenty Koszowy, który był momentami nie do przejścia. Kibice w Puławach zastanawiali się czy ich ulubieńcy podniosą się po ciosie sprzed tygodnia, kiedy prowadząc dziewięcioma bramkami z Techtransem Daradem Elbląg, ostatecznie przegrali 22:25. Początkowo mieli podstawy do obaw. Gospodarze znowu rozpoczęli od mocnego uderzenia i po kwadransie odskoczyli na pięć trafień (8:3). Sygnał do szturmu bramki Krzysztofa Lipki dał dobrze tego dnia dysponowany rozgrywający Krzysztof Tylutki, który rzucił pierwsze dwie bramki dla miejscowych. Gospodarze, wspierani przez połączone siły puławskich kibiców i gości z Białej Podlaskiej, nie powtórzyli błędu sprzed tygodnia i cały czas kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Bardzo dobrze prezentował się bramkarz Koszowy. Do tego stopnia, że wykonujący w 39 minucie rzut karny skrzydłowy Stali Michał Salami ze strachu nie trafił do bramki. - W żaden sposób nie czuję się bohaterem, cały zespół zagrał bardzo dobrze w obronie i zasłużenie wygrał - stwierdził Koszowy. - Nasze zwycięstwo nawet przez monet nie było zagrożone. Nadal jednak gramy w kratkę, tę drużynę stać na to, by grać o 30 procent lepiej. Pozytywnie zaskoczył mnie Krzysztof Tylutki, z kolei Koszowy od meczu w Płocku spisuje się bardzo dobrze i oby tak było dalej - stwierdził szkoleniowiec Azotów Bogdan Kowalczyk. - Wyciągnęliśmy wnioski z przegranej z Elblągiem i przy wysokim prowadzeniu już nie rozluźniliśmy się w grze obronnej - dodał Robert Nowakowski. - Był to mecz walki. Cała drużyna ciężko pracowała na dwa punkty. Już bardzo niewiele potrzeba nam do zapewnienia sobie utrzymania - podsumował Krzysztof Tylutki. - Zawodnicy nie realizowali założeń taktycznych - mówił z kolei rozgoryczony trener gości Wojciech Ostrowski. - Mieliśmy zagrać agresywnie w obronie, nie dopuszczać do rzutów z drugiej linii. Na domiar złego moi podopieczni wyszli przestraszeni, bez wiary w końcowy sukces. Byliśmy osłabieni. Na dodatek na sobotnim rozruchu w Mielcu Aleksander Boret złamał nogę, a na przedmeczowej rozgrzewce Paweł Piętak podkręcił staw skokowy. Uważam, że ta porażka praktycznie przekreśla nasze szanse na utrzymanie w ekstraklasie. SKŁADY I BRAMKI Azoty: Koszowy - Kurowski 5, P. Sieczka 5, Tylutki 5, Noch 4, Nowakowski 3, J. Sieczka 3, Balicki 2, Płaczkowski 2, Misiewicz 1, Siamionow 1, Chmielewski, Sieczkowski. Kary: 16 minut. Dyskwalifikacja: Krzysztof Tylutki w 59 min za faul na rywalu. Stal: Lipka, Pawlak - Babicz 7, Sobut 4, Przybylski 3, Kubisztal 2, Krzysztofik 1, Piętak 1, Wilk 1, Gąsior, Kandora, Mochocki, Mróz, Salami. Kary: 14 minut. Sędziowali: Arkadiusz Sołodko, Leszek Sołodko (obaj Warszawa). Widzów: 700.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama