Reklama
Cel został osiągnięty
Po wygranej 27:26 w Mielcu szczypiorniści puławskich Azotów zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie i ... przyczynili się do degradacji Stali.
- 07.05.2007 14:48
Dwie kolejki wcześniej drużyna z Puław okazała się \"katem” dla wrocławskiego Śląska. Rewanż z wrocławianami w najbliższą sobotę w puławskiej hali, będzie okazją dla Azotów do świętowania pomyślnie zakończonego sezonu.
Spotkanie w Mielcu było niezwykle ważne dla obu drużyn. W przypadku wygranej gospodarze przedłużali swoje nadzieje na utrzymanie w ekstraklasie. Z kolei puławianom do upragnionego zapewnienia ligowego bytu wystarczył nawet remis.
Puławianie jechali z zamiarem odniesienia zwycięstwa i swój cel zrealizowali. Od początku bardzo dobrze w bramce gospodarzy radził sobie Barłomiej Pawlak. Nic dziwnego, że przez dłuższy czas pierwszej odsłony najczęściej pojawiającym się wynikiem był remis. W 21 minucie szkoleniowiec Azotów Bogdan Kowalczyk skorzystał z przysługującej mu regulaminowej przerwy. Wskazówki udzielone zawodnikom pomogły, bo po golach Olega Siemionowa (dwóch) i Marcina Kurowskiego (1) wyszli na prowadzenie 10:7. Tej przewagi nasz zespół już nie oddał do końca pierwszej częściej gry i zasłużenie prowadził 13:9.
Nie mający nic do stracenia gospodarze zaczęli w drugiej połowie pogoń. Mielczanie doszli na trzy trafienia, po golach Michała Salamiego z karnego (12:15) i efektownym rzucie pod poprzeczkę Tomasza Mochockiego (15:18).
Na tym etapie gospodarze razili jednak nieskutecznością, bardzo dobrze grał w bramce Azotów Walenty Koszowy. Nieporadność w ofensywie tak zdenerwowała bramkarza Stali, że rzutem przez całe boisko sam wziął się za zdobywanie goli. W 55 minucie był remis 24:24, o który tak bardzo zabiegali gospodarze. Końcówka jednak należała do lepiej tego dnia dysponowanych puławian. Gole Pawła Nocha, Macieja Sieczkowskiego dały przyjezdnym zwycięstwo.
- Przyczyn degradacji szukałbym jednak w kilku wcześniejszych spotkaniach - mówi szkoleniowiec Stali Wojciech Ostrowski. - Szkoda, że po rocznym pobycie żegnamy się najlepszą ligą. - Wygrał zespół, który lepiej wytrzymał trudy spotkania pod względem fizycznym i psychicznym - twierdzi trener Azotów Bogdan Kowalczyk. - Wygraliśmy zasłużenie. Bardzo dobrze zagrał nasz bramkarz Walenty Koszowy, z dobrej strony pokazali się Paweł Noch i Sebastian Płaczkowski.
Reklama













Komentarze