Na zakręcie nie ma żartów
Rozmowa z Arturem Motylem, kierowcą autokarów i właścicielem lubelskiego biura podróży \"Motyl”
- 23.07.2007 17:44
- Tak, jechałem tamtędy w ostatni czwartek.
- Stroma, z zakrętami. Trzeba mocno uważać, żeby zbytnio nie rozpędzić pojazdu.
- Myślę, że 20-30 km na godzinę to góra. Czasem trzeba zwolnić do 10 km na godzinę.
- Trudno powiedzieć. Jeśli prawdą jest, że motocykliści, którzy jechali za autobusem widzieli dym wydobywający się hamulców, to prędkość mogłaby być zbyt duża.
- W autobusie turystycznym jest kilka systemów hamulcowych. Hamulec nożny, podobny do tego, jaki mamy w samochodach osobowych, retorder - służący do hamowania skrzynią. Oraz hamulec górski, w którym wykorzystuje się dławienie silnika przy pomocy spalin. Kiedy zjeżdżam w dół staram się dopasować prędkość do nachylenia drogi i praktycznie nie używam hamulca nożnego.
- Że kierowca próbował gwałtownie hamować. Że mogły zapalić się hamulce. Być może kierowca za często używał hamulca nożnego. Ale nie mi oceniać wypadek.
- Nie wiedziałem o takiej konieczności.
- Z tego co wiem, to La Salette trudno pojechać autostradą. To nie wchodzi w grę.
- To jest przestroga dla kierowców, że na zakręcie nie ma żartów. To także przestroga dla organizatorów pielgrzymek, że nie potrafią dostosować czasu pracy kierowcy do harmonogramu pielgrzymki i trzeba gonić za kierownicą. I w końcu jest lekcja najważniejsza.
- To jest lekcja pokory, że odpowiadasz za życie 50 osób.
Reklama













Komentarze