Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

\"Rozbudowa centrum onkologii to nasz obowiązek wobec pacjentów\"

Rozmowa z prof. Elżbietą Starosławską, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie onkologii klinicznej, dyrektorem Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej im. św. Jana z Dukli.
\"Rozbudowa centrum onkologii to nasz obowiązek wobec pacjentów\"
(Maciej Kaczanowski)
• Jak wygląda dziś sytuacja pacjenta z problemami onkologicznymi w Polsce?

- Wyglądałaby o wiele lepiej, gdyby pacjenci tacy zgłaszali się do lekarza wcześniej. W tej sprawie mamy jeszcze wiele do zrobienia. Wiem, jak trudno jest pogodzić się człowiekowi z myślą, że mógł zachorować na raka, ale wiem też, że nie wszystko zależy od pacjenta. Ogromną rolę mają tu do spełnienia lekarze rodzinni. To przede wszystkim od nich, od tego w jaki sposób zareagują na zgłaszane przez pacjentów dolegliwości, zależy szybka i właściwa diagnoza, a co za tym idzie natychmiastowe podjęcie leczenia. Tylko ono daje szansę na długie życie.

• Czy na zachodzie sytuacja wygląda podobnie?

- Tam w zdecydowanej większości przypadków mamy do czynienia z rozpoznaniem nowotworu we wczesnym etapie rozwoju. Nie jest też oczywiście tak, że Polacy są w kwestii chorób onkologicznych jakimś narodem wybranym. Atakują nas te same nowotwory, w porównywalnym odsetku populacji. O ile w Polsce na choroby nowotworowe w ciągu roku zachoruje 0,38 proc. mieszkańców, o tyle w Europie wskaźnik ten wynosi 0,47 proc. Tak jak i inni Europejczycy, kobiety chorują u nas najczęściej na raka piersi, mężczyźni na raka prostaty. W podobnym stopniu przedstawiciele obu płci zmagają się z rakiem jelita grubego i płuca. Główna różnica między Polską a krajami zachodnimi tkwi w wyleczalności.

• Zapadamy na podobne nowotwory, ale mamy mniejsze szanse na ich wyleczenie. Dlaczego?

- Jak już wspomniałam, spowodowane to jest przede wszystkim wyższym stopniem zaawansowania nowotworu. Większości pacjentom, którzy trafiają do onkologa w naszym kraju, ze względu na zaawansowanie choroby nowotworowej, lekarz może zaproponować jedynie leczenie paliatywne, czyli przedłużające życie, bez możliwości wyleczenia. W krajach zachodnich onkolog może podjąć radykalne leczenie w ponad siedemdziesięciu procentach przypadków. Jest to możliwe przede wszystkim dzięki aktywnej profilaktyce.

• Czy w państwach wysokorozwiniętych pacjent może liczyć na lepsze leki, sprzęt diagnostyczny i operacyjny?

- Polskie ośrodki onkologiczne, zwłaszcza te pełnoprofilowe, takie jak Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, stosują procedury i rozwiązania odpowiadające najwyższym standardom. Mamy takie same lub podobne leki, tej samej jakości sprzęt diagnostyczny i operacyjny. Oczywiście nie mamy ich już następnego dnia po tym, jak je gdzieś na świecie wymyślą. Polska onkologia nie ma się jednak czego wstydzić. Jej głównym problemem są oczywiście pieniądze. Nasze państwo jest nadal zbyt biedne, aby w każdej dziedzinie nadążyć za najlepszymi. Nie jest prawdą, że w całej Europie sytuacja pacjentów onkologicznych jest lepsza niż w Polsce. Jest ona tak, jak i we wszystkich innych dziedzinach, po prostu zróżnicowana.

• Są jednak niewątpliwie państwa, gdzie onkologia stoi na wyższym poziomie. Nieprzypadkowo Polacy wyjeżdżają leczyć się np. do Niemiec.

- Nie dziwię się, że wyjeżdżają, bo jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy chcą wykorzystać każdą, choćby najmniejszą szansę. Poza jednak naprawdę nielicznymi przypadkami zachodnich ośrodków chirurgicznych, gdzie, oprócz wybitnej klasy operatorów, zgromadzony został także niezwykle drogi sprzęt, polski pacjent nie uzyska w krajach zachodniej Europy niczego więcej od tego, co może otrzymać w Polsce. Niezwykle ważną sprawą są tu także koszty. NFZ finansuje tylko takie przypadki onkologiczne leczenia za granicą, które nie są dostępne w Polsce. Dzieje się tak po zatwierdzeniu wniosku wystawionego przez konsultanta krajowego bądź wojewódzkiego i zatwierdzonego przez Ministra Zdrowia. W każdym innym przypadku pacjent musi ponieść pełne koszty leczenia za granicą.

• Ludzie jednak jadą. Może po prostu nie wierzą w możliwości naszej służby zdrowia?

- A szkoda. W chemioterapii, radioterapii, rehabilitacji i leczeniu bólu potrafimy leczyć tak samo. Skrzywdziłabym polskich chirurgów, twierdząc, że nie ma wśród nich najwyższej klasy specjalistów. Tacy są także i w Lublinie! Przez dziesięciolecia nie nadążaliśmy za nowościami w lekach onkologicznych. Wejście Polski do Unii Europejskiej znakomicie skróciło czas od rejestracji leku w Stanach Zjednoczonych do zastosowania go w Polsce.

• Można odnieść wrażenie, że sytuacja jest znakomita.

- Niestety nie jest. Choroby onkologiczne to choroby cywilizacyjne. To plaga ludzkości, być może największe wyzwanie medycyny w XXI wieku. Nie byliśmy przygotowani, przede wszystkim organizacyjnie, na taki wzrost dynamiki zachorowań. Kto zresztą wie, jak z tą dynamiką sytuacja naprawdę wyglądała? Może kiedyś poziom zachorowalności na choroby onkologiczne był wyższy niż myślimy, tyle, że nie potrafiliśmy ich prawidłowo diagnozować. Dzisiaj naszym największym problemem jest samotność pacjenta. Chory na raka czuje się pozostawiony samemu sobie, bezimienny w kontaktach ze służbą zdrowia. Brakuje mu koordynatora procesu diagnozowania i leczenia, przewodnika w jego zmaganiach w chorobie. Widzimy to na co dzień w Centrum Onkologii, ale jeśli my to dostrzegamy jako pierwsi, to jest to już zbyt późno! Pacjent onkologiczny musi dostawać wsparcie na każdym etapie, a nie zawsze je otrzymuje. Czasami ważny jest dla niego zwykły uśmiech.

• Co zmieni rozbudowa COZL-u?

- W onkologii, tak jak i w każdej dziedzinie medycyny, najważniejsi są ludzie. Mamy świetną kadrę, musimy jej stworzyć jak najlepsze warunki pracy. Taką szansę daje nam rozbudowa COZL-u, która oznacza także to, że przybędzie łóżek. Ich liczba zwiększy się z prawie dwustu do ponad pięciuset. Powstaną nowe działy diagnostyki klinicznej: genetyka i immunologia, nowe oddziały: przeszczepowy szpiku, leczenia radiojodem raka tarczycy i nowe oddziały chirurgii onkologicznej: ortopedyczny, laryngologiczny, ginekologiczny, urologiczny i przewodu pokarmowego. Rozbudowa COZL-u to szansa na nową jakość, to przede wszystkim nadzieja dla pacjenta. Chcemy, aby otrzymał on w jednym miejscu wszystko: został prawidłowo zdiagnozowany, otrzymał plan leczenia i zespół ludzi go realizujących, w końcu zaś, aby mógł tu zgłaszać się na badania kontrolne. Wszystko to robimy już dzisiaj, w tych naprawdę trudnych warunkach.

• Z tą rozbudową bywało różnie. Trzeba było wyrzucić wykonawcę, długo trwało wyłanianie nowego w ponownym przetargu. Jaka jest pewność, że tym razem się uda?

- Rozbudowa COZL-u to żadna fanaberia, to nasz obowiązek wobec pacjentów. Musi się udać, nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Na porażkę nas nie stać, bo to nie będzie porażka Starosławskiej, to byłaby porażka nas wszystkich. Ta inwestycja to poważny wysiłek finansowy. Przyglądamy się każdej złotówce, by ją dobrze wydać. Trzeba pamiętać, że nowy COZL to nie tylko budynki. Potrzebne będą także poważne środki na ich wyposażenie. COZL, jak nigdy, potrzebuje wsparcia, przyjaciół i zaufania.

• A co z telefonami od osób, które \"po znajomości” szukają pomocy?

- Dopóki nie będziemy w stanie zapewnić każdemu choremu na raka pełnoprofilowej pomocy, dopóty pewnie będą takie telefony. Proszę mi wierzyć, że wolałabym ich nie odbierać. Ludzie jednak dzwonią. Ważni, tacy z pierwszych stron gazet i mniej ważni – zwykli zjadacze chleba. Dzwoni każdy, któremu uda się zdobyć mój telefon, który sam zachorował lub choroba dotknęła jego najbliższych. Są wśród takich dzwoniących oczywiście i dziennikarze. Nie dziwię się, pewnie sama na ich miejscu, też szukałabym pomocy, też szukałabym \"tego” numeru telefonu. Wszystkich, którzy dzwonią, traktuję tak samo. Jednak normalność w onkologii, czy w ogóle w służbie zdrowia, to sytuacja, w której nikt nie szuka tego \"potrzebnego” numeru. Taka normalność jest moim marzeniem.
• dwa nowe działy diagnostyki klinicznej: genetyka i immunologia
• dwa nowe oddziały: przeszczepowy szpiku i leczenia radiojodem raka tarczycy
• pięć nowych oddziałów chirurgii onkologicznej: ortopedyczny, laryngologiczny, ginekologiczny, urologiczny i przewodu pokarmowego
• ok. 300 dodatkowych łóżek dla pacjentów (obecnie jest ok. 200)
• inwestycja o wartości ok. 195 mln zł ma zakończyć się w 2016 roku

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama