Miałem \"dzień konia”
Rozmowa z Grzegorzem Balickim, prawoskrzydłowym Azotów Puławy
- 11.11.2007 17:49
Były zawodnik Olimpii rzucił swoim dawnym kolegom osiem goli, wszystkie w pierwszej części gry. W drugiej odsłonie skrzydłowy Azotów nie miał już za wiele okazji by wpisać się ponownie na listę strzelców. Wynik nie był już zagrożony, więc ustąpił miejsca Sebastianowi Płaczkowskiemu.
- Sprawa była bardzo poważna. Tego meczu nie mogliśmy przegrać. Porażka pozbawiłaby nas miejsca w siódemce, którego wywalczenie po pierwszej rundzie wyznaczył nam sponsor - Zakłady Azotowe S. A. Gdyby punkty w tym meczu nam uciekły, mogliśmy stracić sponsora.
- Straciliśmy dwie bramki pod rząd i zaświtała mi myśl,
że możemy to spotkanie przegrać. Mówię jak
najbardziej poważnie. Zabraliśmy się solidnie do pracy i nie odpuściliśmy do samego końca.
- Miałem w sobotę \"dzień konia”. Bramki zdobywałem przede wszystkim z kontr, po udanych interwencjach Walentego Koszowego. Nie ukrywam, że przed tym spotkaniem byłem bardziej zmobilizowany, wszak walczyłem przeciwko Olimpii. Z tamtego składu, w którym i ja grałem, w tej chwili zostało już tylko pięciu zawodników. Po tym co pokazali uważam, że jest to faktycznie najsłabszy zespół w naszej lidze i pierwszy kandydat do spadku.
.
- Trudno coś teraz powiedzieć. Wisła Płock i Zagłębie już wskoczyły w swój rytm,
choć nie ukrywam, że z tymi rywalami zagramy bez obciążeń. Nie mamy
nic do stracenia. Zdecydowanie ciężej będziemy mieć w starciu z Travelandem Olsztyn. Gospodarze są na nas cięci za porażkę na inaugurację.
Reklama













Komentarze